Unia na razie nie pomoże Ukrainie. Spór gazowy to problem Ukrainy i Rosji ogłosiła czeska prezydencja unijna po spotkaniu z delegacją rządową Ukrainy. Unia ma zainterweniować dopiero, gdy jej dostawy zostaną zagrożone.
Taki jest wniosek ze spotkania delegacji rządowej z Ukrainy z przedstawicielami czeskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Na spotkaniu obecny był także premier Mirek Topolanek. Praga to pierwsza europejska stolica, którą odwiedzają ukraińscy delegaci. Planują objechać najważniejsze państwa Unii i przedstawić swój punkt widzenia na trwający konflikt ukraińskiego przedsiębiorstwa energetycznego Naftohaz z rosyjskim gigantem Gazpromem.
Rzecznik prezydencji Jirzi Potużnik powiedział, że na tym etapie Unia nie będzie interweniować. Zrobi to dopiero w sytuacji, gdyby zagrożone było jej własne bezpieczeństwo energetyczne.
Mimo to ukraińscy wysłannicy nie mogą uznać tego spotkania za stracone. Jak powiedział prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko, Czesi rozumieją stanowisko jego kraju w sprawie wsytrzmania dostaw gazu. Co więcej, postarają się, aby do rozmów na ten temat włączyli się unijni eksperci do spraw energetyki.
Teraz delegaci udadzą się na podobne spotkanie do stolicy Słowacji, Bratysławy.
ZOBACZ TAKŻE:
Premier Polski i Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo od wczoraj zapewniają, że dostawy gazu do Polski nie są zagrożone.
Wczoraj Rosja wstrzymała dostawy gazu na Ukrainę, a to z powodu długu wynoszącego rzekomo 2 miliardy dolarów. Tyle że prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko zarzeka się w listach, które napisał do europejskich przywódców, że jego kraj spłacił swoje zobowiązania wobec Gazpromu.
ZOBACZ TAKŻE:
