Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Uratowano załogę zatopionego okrętu

0
Podziel się:

Rosyjski miniokręt podwodny AS- 28 "Priz" wypłynął na powierzchnię morza. Załoga batyskafu żyje.

Siedmiu marynarzy - cała załoga batyskafu - samodzielnie otworzyło właz, wyszło z wnętrza miniokrętu i przeszło na pokład kutra, który przetransportował ich na pokład statku "Ałazes". Tam na nich czekają lekarze różnych specjalności. Za 4-5 godzin marynarze dopłyną tym statkiem do portu. W razie konieczności na "Ałazesie" możliwe jest przeprowadzenie operacji chirurgicznych.

Kontradmirał Piepielajew powiedział agencji ITAR-TASS, że marynarze są wyraźnie zmęczeni, ale sądząc po oznakach zewnętrznych ich stan "jest zadawalający".

Batyskaf pojawił się na powierzchni morza w niedzielę o godzinie 7.25 czasu moskiewskiego (5.25 czasu polskiego), poinformował sztab główny rosyjskiej marynarki wojennej. Różnica czasu miedzy Polską a Kamczatką, u której brzegów prowadzono akcję ratunkową, wynosi 11 godzin.

"Priz" od czwartku był uwięziony w Morzu Beringa, w rejonie zatoki Bierezowaja - 75 kilometrów od Pietropawłowska Kamczackiego - na głębokości około 200 metrów, gdzie zaplątał się w liny podwodnej anteny radiolokacyjnej i sieci rybackie.

W uwolnieniu batyskafu uczestniczyła brytyjska i amerykańska marynarka wojenna. Brytyjski bezzałogowy pojazd podwodny "Scorpio" przeciął liny i sieci zatrzymujące AS-28 pod wodą. Amerykanie skierowali w rejon wypadku nurków i dwa pojazdy podwodne "SuperScorpio".

Na polecenie prezydenta Rosji operacją ratunkową kierował minister obrony Siergiej Iwanow.

Jak pisze agencja Reutera, ratownicy działali pod presją czasu. Na uratowanie marynarzy w batyskafie została tylko niedziela, gdyż w AS-28 zaczynało brakować powietrza.

"Scorpio" musiał w pewnym momencie, ze względu na "problemy techniczne", przerwać prace i wrócić na powierzchnię. Trwało to jednak krótko i podwodny robot dokończył przecinania lin wokół kadłuba, steru i śruby "Priza".

Chociaż wypadek zdarzył się w czwartek, to poinformowano o nim dopiero w piątek. Ożywiło to wspomnienia o tragedii rosyjskiego atomowego okrętu podwodnego "Kursk", który zatonął na Morzu Barentsa pięć lat temu i o daremnych próbach uratowania jego 118- osobowej załogi.

Antena, w którą zaplątał się AS-28 była umocowana do dna morza 60- tonowymi kotwicami. Wcześniejsze próby odholowania batyskafu na płytsze wody Morza Beringa nie powiodły się.

Wody przybrzeżne na rosyjskim Dalekim Wschodzie kryją tajne instalacje i sądzono, że rosyjscy wojskowi nie będą skłonni dopuścić obcej marynarki wojennej w miejsce o tak dużym znaczeniu strategicznym.

"Ten rejon jest naszpikowany tajemnicami", cytuje byłego dowódcę Floty Czarnomorskiej admirała Eduarda Baltina agencja Interfax. "To jest siedlisko strategicznych okrętów podwodnych", powiedział.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)