*Jeśli rząd w Budapeszcie natychmiast nie ograniczy wydatków i nie podwyższy wpływów do budżetu, w tym z podatków, Węgrom grozi bankructwo – pisze „Rzeczpospolita”. *
Nowy premier Węgier Ferenc Gyurcsany przedstawi 30 maja w parlamencie program ratowania finansów państwa. W ubiegłym roku deficyt budżetowy wyniósł już 6,1 proc PKB, w tym może nawet sięgnąć astronomicznych 8 procent. Gdyby reforma weszła w życie już w przyszłym roku, powinna przynieść oszczędności rzędu 1,6 proc. PKB, czyli zmniejszyć deficyt budżetowy o 1,72 mld dolarów.
Planowane są między innymi cięcia miejsc pracy w administracji nawet o dwie trzecie. Nowy rząd zamierza również zreformować służbę zdrowia, zadłużoną bardziej niż polska. Składki na kasy chorych są zbyt niskie, a i tak pieniądze te są marnotrawione – czytamy w „Rzeczpospolitej”
Na reformę będą potrzebne pieniądze. Zdaniem analityków nieunikniona jest podwyżka stawek VAT i innych podatków i lepsze ich egzekwowanie. Koszty społeczne tych reform będą ogromne, tyle że Węgrzy są zgodni co do tego, że obecna sytuacja państwa jest nie do utrzymania. Wzrosną koszty życia, większe będzie bezrobocie (dziś wynosi 7,2 proc.), spadnie konsumpcja, wyniki gospodarcze za ten i przyszły rok będą bardzo słabe. Według ekonomistów reformy, które są konieczne, powinny być przeprowadzone już kilka lat temu. Węgry borykają się z wysokim deficytem od 2002 roku.