Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wiceminister finansów zapewnia: Koszt wyższych ulg na dzieci relatywnie niski wobec korzyści

0
Podziel się:

Artur Radziwiłł zapewnia, że reformy premiera nie nadwyrężą budżetu. Money.pl sprawdził, kto i ile zyska.

Artur Radziwiłł, wiceminister finansów
Artur Radziwiłł, wiceminister finansów (Ministerstwo Finansów)

W najbliższych dniach projekt zmian ma trafić do uzgodnień międzyresortowych. Artur Radziwiłł powiedział, że podstawowym celem projektu jest wsparcie dzietności Polaków. Jego zdaniem poza zachętą do posiadania większej liczby dzieci zmiany wpłyną także na obniżenie poziomu ubóstwa w Polsce, zmniejszą nierówności społeczne oraz obniżą tzw. klin podatkowy w przypadku rodzin o najniższych dochodach. Money.pl sprawdził wartość obietnic premiera: na zmianie zaproponowanej przez rząd ma skorzystać około 1 mln 200 tys. rodzin. Czyli zaledwie co siódma rodzina.

Według Radziwiłła koszt zmian dla budżetu, szacowany przez MF w wysokości ok. 1,1 mld zł, jest _ relatywnie mały w stosunku do efektów i kosztów innych pomysłów, które można by zastosować _.

_ - Dla rodzin o niskich dochodach, które rozważają posiadanie drugiego czy trzeciego dziecka wyższa ulga będzie bardzo poważnym bodźcem finansowym. Z badań naukowych wynika, że o ile sytuacja finansowa nie jest kluczowym kryterium w przypadku decyzji o posiadaniu pierwszego czy nawet drugiego dziecka, o tyle decyzja o trzecim dziecku jest zwykle bardziej przemyślana właśnie pod tym kątem _ - powiedział wiceminister. Rodziny, które planują trzecie dziecko, zazwyczaj zastanawiają się, czy będzie je na to stać, czy nie będzie się to wiązało z nadmiernymi obciążeniami.

Według Radziwiłła dla niektórych rodziców o najniższych dochodach zmiana będzie wiązała się z istotnym zastrzykiem gotówki, odpowiadającym nawet dwumiesięcznym zarobkom. _ Dla rodzin z dwójką dzieci może to być poważnym impulsem (do tego), aby mieć trzecie dziecko. W przypadku rodzin o niskich dochodach, które mają jedno dziecko, wyższa ulga może zachęcić do podjęcia decyzji o posiadaniu drugiego dziecka _ - ocenił wiceminister.

Podkreślił, że zmiana w oczywisty sposób zmniejszy też poziom ubóstwa w Polsce, który najczęściej dotyka właśnie rodziny wielodzietne. _ Ulga trafi dokładnie tam, gdzie są najwyższe potrzeby. Nie chcemy mieć społeczeństwa bardzo zróżnicowanego pod względem zamożności, w którym duża grupa jest zagrożona ubóstwem _ - zaznaczył.

Zwrócił też uwagę, że polskim problemem, dotykającym przede wszystkim najmniej zarabiających, jest wysoki tzw. klin podatkowy. Chodzi o różnicę między kosztem pracy dla pracodawcy, a tym ile pracownik dostaje netto. O ile w przypadku średnio zarabiających Polska niespecjalnie odbiega pod tym względem od średniej w OECD, o tyle w przypadku najniżej wynagradzanych pracowników klin ten stanowi znaczną część wynagrodzenia.

_ Tymczasem dla ludzi najmniej zarabiających dodatkowy dochód w wysokości 100-200 złotych może być kluczową kwestią np. dla podjęcia decyzji, czy pracować legalnie, czy nie _ - mówił Radziwiłł. Według niego - po wprowadzeniu zmian - w przypadku rodzin najmniej zarabiających z przynajmniej dwójką dzieci, klin podatkowy zostanie niemal zlikwidowany. Pracownicy dostaną bowiem zwrot ulgi, który pokryje także koszty odprowadzanych przez nich składek; a klin ograniczy się jedynie do kosztów składek zapłaconych przez pracodawcę.

_ To oznacza, że zmieni się bilans korzyści i kosztów, jeśli chodzi o legalne zatrudnienie i pozostanie w szarej strefie. Legalne zatrudnienie będzie bardziej atrakcyjne. Pracownik uzyska dostęp do systemu ubezpieczenia społecznego ze wszystkimi przywilejami i korzyściami, ale dzięki uldze nie poniesie z tego tytułu dodatkowych kosztów _ - wyjaśnił Radziwiłł.

Rzeczniczka prasowa Ministerstwa Finansów Wiesława Dróżdż poinformowała PAP, że w najbliższych dniach projekt dotyczący ulg na dzieci zostanie wysłany do uzgodnień międzyresortowych.

Premier Donald Tusk pod koniec sierpnia przedstawił w Sejmie plany na kolejne miesiące. Wśród nich znalazła się propozycję zmiany, która pozwoliłaby wykorzystać 100 proc. ulgi na dzieci, także tym, którzy obecnie ze względu na zbyt niskie dochody, nie mają na to szansy. _ To oznaczałoby, że ci, którzy nie płacą tak wysokiego PIT-u (...), będą mieli pieniądze w postaci zwrotu. Państwo zapłaci to, co brakuje, aby móc cieszyć się ulgą. To jest bardzo poważna zmiana _ - powiedział. Według jego wyliczeń rodzina z trójką dzieci, którą utrzymuje ojciec zarabiający 1,7 tys. zł, otrzyma 4,2 tys. zł zwrotu.

Money.pl sprawdził: na ulgach na dzieci skorzysta co siódma rodzina

Zgodnie z obietnicą premiera, ulgi na trzecie i kolejne dziecko zostaną zwiększone o 20 proc. Ulga na trzecie dziecko wzrośnie z 1 668 zł do 2 tys. Na czwarte i kolejne dziecko wzrośnie z 2 224 zł do 2,7 tys. zł.

Nowe ulgi będzie można wykorzystywać na zasadach, zgodnie z którymi osoby mniej zarabiające i nie płacące dostatecznie wysokich podatków będą mogły otrzymać zwrot z kasy państwa. Na tej zmianie najbardziej skorzystają najubożsi.

Na przykład rodzina z trójką dzieci, w której ociec zarabia 1,7 tys. zł (matka zajmuje się dziećmi), przy wspólnym rozliczeniu za 2014 r. zamiast 430 zł odliczenia od podatku ma otrzymać aż 4,2 tys. zł zwrotu.

Rząd chce, by od tego roku podatkowego każda polska rodzina z dziećmi mogła w pełni wykorzystać ulgę na dzieci niezależnie od dochodów. Teraz w Polsce - według danych GUS - żyje blisko 8 mln 200 tys. rodzin, w tym niewiele ponad milion z trójką lub większą liczbą dzieci.

Na zmianie zaproponowanej przez rząd ma skorzystać około 1 mln 200 tys. rodzin. Czyli zaledwie co siódma rodzina.

Źródło: Money.pl na podstawie danych GUS i Ministerstwa Finansów.

Skala zwrotów jest teraz bardzo zróżnicowana i waha się w zależności od zarobków rodziców i liczby dzieci. korzyści podatkowe związane z tą ulgą pojawiają się kiedy miesięczny dochód brutto z pracy przekroczy 1 275 zł. Wówczas zaczyna być naliczany podatek należny fiskusowi. Dopiero wtedy rodzic uzyskuje możliwość pomniejszenia jego kwoty o wartość ulgi na dzieci, przy czym korzyści z tego tytułu stopniowo rosną wraz ze wzrostem uzyskiwanego dochodu i naliczanego podatku do momentu, gdy jego kwota zrówna się z maksymalną wartością przysługującej ulgi na dzieci.

Teraz ulga na dziecko (czyli za 2013 r.) obejmowała tylko rodziców, którzy razem osiągają dochody do 112 000 zł rocznie. To pozwalało obniżyć podatek o 1 112,04 zł na 1 dziecko, o 2204,08 na 2 dzieci. Na jedno dziecko rodzice mogli odliczyć 92,67 zł miesięcznie, czyli po 1112,04 zł rocznie. Odliczenia za trzecie dziecko były wyższe o 50 proc. niż odliczenia za pierwsze i drugie dziecko z osobna.

Za trzecie dziecko podatnicy mogli odliczać kwotę 139 zł miesięcznie, czyli rocznie 1668,06 zł. Za czwarte i każde następne dziecko rodzice mogli odliczyć 185,34 zł za miesiąc, czyli 2224,08 zł rocznie.

Z informacji uzyskanych w Ministerstwie Finansów wynika, że odliczenia spowodowane zmianami w rozliczeniach ulg na dzieci zwiększą się w przyszłym roku o 1,1 mld złotych. W przypadku rodzin wielodzietnych ma to być o około 20 proc. więcej.

Oznacza to zmianę średniej kwoty zwrotu z dotychczasowego 1 668 zł na około 2 000 zł dla rodzin z trojgiem dzieci (o 332 zł więcej) i z 2 224 zł na 2 700 zł dla rodzin wychowujących czworo i więcej latorośli (o 476 zł więcej). Warto podkreślić, że przy maksymalnym, dopuszczalnym przez prawo poziomie dochodów kwalifikujących jeszcze do ulgi na dzieci czyli 240 tys. zł na małżeństwo zwrot skoczy o około 788 złotych.

Średnio wysokość zwrotu podatkowego w przypadku najuboższych i wielodzietnych rodzin urośnie o około 916 złotych.

Oczywiście największe korzyści osiągną osoby małozarabiające, które mają troje i więcej dzieci. Przykładowo - samotna matka, która zarabia miesięcznie kwotę równą płacy minimalnej i wychowuje czwórkę dzieci, nie tylko nie zapłaci podatku, ale otrzyma od fiskusa ponad 3,8 tys. zł.

Dodatkową korzyścią ma być szybszy zwrot podatku dla rodzin wielodzietnych. Jak zapowiedział Michał Szczurek, minister finansów, będą one musiały czekać na odzyskanie pieniędzy nadpłaconych fikusowi tylko 30 dni, a nie 3 miesiące, jak wynika z obecnie obowiązujących przepisów.

Czytaj więcej w Money.pl

wiadomości
kraj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)