Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Antyprywatyzacyjni prywatyzatorzy

0
Podziel się:

Dzielni, acz mało rozsądni obrońcy antyprywatyzacyjnych okopów, nie wierzyli, że alternatywą do wszyscy jest właśnie nikt. I tak najczęściej potoczyły się losy tych przedsiębiorstw, które bankrutowały jedno po drugim.

Winiecki: Antyprywatyzacyjni prywatyzatorzy

W okresie _ burzy i naporu _ wczesnej prywatyzacji czytaliśmy lub słyszeliśmy np. w programach TVP pani red. Jaworowicz, jak to załogi państwowych przedsiębiorstw pod wodzą dzielnych związkowców bronią się przed okrutną (i oczywiście złodziejską!) prywatyzacją.

Jak nie zgadzają się na przejęcie przez prywatnego właściciela, który wprawdzie chce kupić bliską bankructwa firmę, ale zatrudnić chce tylko połowę dotychczasowej załogi._ - Wszyscy, albo nikt!! _ - krzyczeli dzielni związkowcy i spotykali się z burzą oklasków załogi oraz wsparciem wzruszonych tą dzielnością reporterów.

Dzielni, acz mało rozsądni obrońcy antyprywatyzacyjnych okopów, nie wierzyli, że alternatywą do _ wszyscy _ jest właśnie _ nikt _. I tak najczęściej potoczyły się losy tych przedsiębiorstw, które bankrutowały jedno po drugim.

Nie wszystkie jednak musiały. Wedle licznych opinii fachowców około połowę tych firm dałoby się - po _ odchudzeniu _ i restrukturyzacji - uratować. Innym, równie rozczulającym, orężem walki z prywatyzacją była wyprzedaż majątku.

ZOBACZ TAKŻE:

Antyprywatyzatorzy, walczący o to, by przedłużyć stan istniejący choćby o kilka kolejnych miesięcy sprzedawali maszyny, tabor samochodowy, wynajmowali powierzchnię biurową, nie rozumiejąc że właśnie prywatyzują!

Z jednej strony sprzedawali bowiem maszyny przyszłym konkurentom, z drugiej zaś przybliżali dzień bankructwa, które jest również formą prywatyzacji (bowiem pozostałe jeszcze wartościowe składniki majątku też przejdą w ręce prywatne). Byli jak ów molierowski pan Jourdain, który nie wiedział, że całe życie mówił prozą.

Z tej perspektywy należy patrzeć na raczkującą - i też niezbędną - prywatyzację w ochronie zdrowia. Skansen PRL-u, jakim są ochrona zdrowia i oświata, stoją przed podobnymi problemami - i podobnymi rozwiązaniami. Każda ewakuacja szpitala, każdy strajk lekarzy czy pielęgniarek pod hasłem: _ Chcemy więcej pieniędzy i niech zostanie tak jak jest! _, zwiększa liczbę chętnych do przejścia do prywatnych firm świadczących usługi medyczne.

Władze samorządowe rozumieją to całkiem nieźle. Na górze rząd może wygłaszać antyprywatyzacyjne tyrady, jak niedawno jeszcze Jarosław Kaczyński, albo kunktatorsko wysyłać mieszane sygnały, jak rząd obecny.

Ale starostowie komercjalizują szpitale, gdyż nie chcą, aby ich powiaty pozostały bez podstawowej opieki szpitalnej (bo w mniejszych miastach nowe prywatne kliniki szpitalne znajdą się później niż w dużych).

Według Gazety Wyborczej z 250 szpitali powiatowych w spółki zamieniono już ponad 20 proc., a następnych 25 proc. szykuje się do tego kroku lub znajduje się już w trakcie komercjalizowania.

ZOBACZ TAKŻE:

Prawie rok temu napisałem, że prywatyzacja w ochronie zdrowia jest nieuchronna i dobrze byłoby ją ułatwiać, a nie utrudniać, bowiem są mniej i bardziej kosztowne formy przechodzenia do wyższej efektywności, czyli własności prywatnej.

Straszące pustką państwowe szpitale są na pewno rozwiązaniem mniej efektywnym. Na pewno polscy pacjenci nie potrzebuje tylu szpitali co obecnie; jednak zmiany mogą być mniej gwałtowne niż zamykanie szpitali, z których już wcześniej wyszła większość personelu.

Bo dla personelu praca się znajdzie (tyle że nie na _ państwowym _). Zatrudnienie (efektywne) w ochronie zdrowia będzie bowiem rosnąć, bo taki jest trend światowy. Rzecz w tym, by rosła tam, gdzie jest potrzebne, zgodnie z zasadą maksimum efektów przy minimum nakładów. Bez prywatyzacji tego nie osiągniemy.

Autor jest profesorem ekonomii.
W latach 1994-2003 był profesorem i kierownikiem Katedry Ekonomii na
Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą.
Wykładał na uczelniach m.in. w Danii, Holandii i Stanach Zjednoczonych.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)