Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Jak topnieją emerytury, czyli dziennikarstwo szekspirowskie

0
Podziel się:

Nie wiem, czy to nadejście sezonu ogórkowego, czy wieczna potrzeba epatowania sensacjami spowodowała wysyp artykułów i wypowiedzi o tym, jak to straszne rzeczy dzieją się z emeryturami z tzw. drugiego filara.

Winiecki: Jak topnieją emerytury, czyli dziennikarstwo szekspirowskie

*Nie wiem, czy to nadejście sezonu ogórkowego, czy wieczna potrzeba epatowania sensacjami spowodowała wysyp artykułów i wypowiedzi o tym, jak to straszne rzeczy dzieją się z emeryturami z tzw. drugiego filara. *

Czyli z tą częścią emerytury, która jest inwestowana przez fundusze emerytalne. Bessa na giełdzie spowodowała, że z wartości zainwestowanych składek ubyło ileś tam miliardów złotych...

Ten styl dziennikarstwa nazwałbym szekspirowskim. Nie dlatego, że piszący owe dramatyczne teksty, ubolewające nad losem emerytów, wznoszą się na wyżyny dramatopisarstwa i dorównują Szekspirowi. Raczej dlatego, że jest to - posługując się tytułem jednej ze sztuk Szekspira - _ Wiele hałasu o nic _!

W gruncie rzeczy bowiem, owo _ wstrząsające _ wydarzenie ma - jeśli spojrzeć na nie okiem ekonomisty - marginesowe znaczenie. I to z paru powodów. I tak, jeśli ktoś włożył pieniądze w akcje w jednym roku i odebrać je zamierzał za dwa lata, to jeśli dokonał zakupów w 2006r. a musi je (z jakichś powodów) sprzedać w 2008r. (bo, np., deweloper oddaje właśnie do zasiedlenia mieszkanie, za które ów ktoś zapłacił wcześniej tylko zaliczkę), to rzeczywiście straty przez ten okres są poważne.

Ale emerytura to, jak wiadomo, pieniądze, które otrzymujemy po 25-30, a nawet 40 i więcej latach pracy. Składki płacimy przez wiele lat. W systemie tradycyjnym, te pieniądze wrzuca się do wspólnego kotła, z którego płaci się dzisiejszym emerytom ze składek płaconych przez dziś pracujących, w nadziei, że w przyszłości znajdą się płacący składki, z których my będziemy otrzymywać emeryturę. Niestety, wraz ze starzeniem się społeczeństw, tych płacących jest coraz mniej.

Świadomość owych, nieuchronnych, zmian była najsilniejszym bodźcem do tworzenia systemów emerytalnych, w których przynajmniej część składki inwestuje się tak, aby w przyszłości nasze emerytury były wyższe o zyski z inwestowania składek. Czynienie takiego hałasu o to, że jakimś kwartale, czy dwóch wyniki inwestowania przez OFE były ujemne - podobnie jak i innych giełdowych inwestorów - mieć będzie niewielkie znaczenie dla przyszłych emerytów.

Zanim przejdą oni na emeryturę minie jeszcze mniej czy więcej, ale zawsze wiele kwartałów hossy, przeplatanych od czasu do czasu - jak obecnie - nielicznymi kwartałami bessy. Czyli zainwestowane pieniądze przyniosą spore powiększenie wartości składek w wyniku inwestowania, mimo iż akcje są papierami wartościowymi wysokiego ryzyka.

Jak spore? Jedna odpowiedź będzie na pewno trafna: większe niż gdyby fundusze emerytalne inwestowały tylko w tzw. bezpieczne papiery, czyli np. obligacje skarbowe o stałym oprocentowaniu. Parę lat temu londyński _ The Economist _podał wyniki żmudnych badań empirycznych dla 25 krajów odnośnie różnicy między zyskiem z akcji i z obligacji w latach 1900-2000, a więc przez stulecie. Okazało się, że długim okresie w każdym kraju zyski z akcji były wyższe o 2-9 punktów procentowych rocznie.

W przypadku emerytur, które otrzymujemy po 20-30-40 latach, jest więc bardzo opłacalne inwestowanie również w akcje, gdyż w długim okresie istnieje pewność osiągnięcia większej nadwyżki nad składkami. Zdanie powyższe to oczywistość, ale formułuję je czarno na białym, by w następstwie takiego _ szekspirowskiego _ hałasu jakiś polityk nie wpadł na _ genialny _ pomysł ograniczenia możliwości inwestowania w akcje (oczywiście: _ w interesie przyszłych emerytów _). Nie ma bowiem takiej głupoty, jakiej nie domagałby się populistyczny demagog, jeśli widziałby w tym swój polityczny interes...

Jan Winiecki jest profesorem ekonomii.
W latach 1994-2003 był profesorem i kierownikiem
Katedry Ekonomii na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Wykładał na uczelniach m.in. w Danii, Holandii i Stanach Zjednoczonych.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)