Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Kończą im się nasze pieniądze

0
Podziel się:

Pod koniec lat 70. XX wieku Margaret Thatcher powiedziała złośliwie o rządzących socjaldemokratach, czyli brytyjskiej Partii Pracy, że socjałowie mają problem, mianowicie kończą im się nasze, czyli podatników, pieniądze.

Winiecki: Kończą im się nasze pieniądze

Era rosnących świadczeń socjalnych, a jednocześnie rosnących podatków, malejących bodźców do pracy, a w efekcie coraz wolniej rosnącej gospodarki, dobiegła końca. Radykalna liberalizacja gospodarki i zatrzymanie (choć nie odwrócenie) tendencji do wzrostu wydatków publicznych powstrzymało zsuwanie się gospodarki brytyjskiej po równi pochyłej.

Dziś przed taką samą perspektywą stoi cała socjalna Europa. Kiedy polski socjaldemokrata prof. Dariusz Rosati i brytyjski lewicujący komentator ekonomiczny _ Times'a _ Anatole Kaletsky mówią to samo o kończących się pieniądzach, to znaczy, że świadomość końca epoki _ toujour plus _ - jak kiedyś zdefiniował pazerne parcie po więcej i więcej cudzego pewien francuski dziennikarz-filozof - dotarła wreszcie i do zwolenników takich rozwiązań.

Świadomość ta kreuje napięcia. Odzwierciedlił je np. artykuł w jednym z niemieckich dzienników w związku z protestami Greków przeciwko podniesieniu oficjalnego wieku przechodzenia na emeryturę z 61 do 63 lat. Czy to znaczy - pytał niemiecki dziennikarz, że Niemiec powinien pracować nie do 67 roku życia, tylko dłużej po to, by Grek czy Greczynka mogli przechodzić na emeryturę o tyle wcześniej? Zresztą, faktycznie przechodzą na emeryturę jeszcze wcześniej, bo średnia wieku przechodzenia na emeryturę jest tam poniżej 60 lat.

No, ale dlaczego pieniądze kończą się właśnie teraz? - zapyta zapewne uważny Czytelnik. Odpowiedź jest prosta: z powodu łącznego oddziaływania długookresowego ciężaru socjalu i niedawnego nawrotu wiary w makroekonomiczną stymulację gospodarki. Kiedyś, jak w okresie od lat 50. do drugiej połowy 70. ubiegłego stulecia, ten proces mógł trwać ponad ćwierć wieku. Dzisiaj już raczej tylko kilka lat, ponieważ w międzyczasie wydatki publiczne w krajach rozpasanego socjalu przekroczyły poziom połowy wytwarzanego PKB, a dług publiczny wynosi od 60-80 procent PKB i rośnie z każdym rokiem podgrzewania koniunktury, uginającej się pod ciężarem antybodźców.

Politycy - zwłaszcza lewicowi, ale nie tylko! - kochają rozdawać kosztowne przywileje. Nie tylko z racji zawsze popularnych haseł w rodzaju _ zabrać bogatym _, ale także dlatego, że tworzą w ten sposób zależne od nich (i dlatego głosujące na nich) klientele. A człowiek łatwo przyzwyczaja się do czegoś, co dostał mimo iż na to nie zapracował! I dlatego czuje się obrabowany, gdy z jakichś powodów ta manna przestaje padać z politycznego nieba. Najnowszym przykładem są demonstracje w Grecji.

A o rozdawanie _ Niderlandów _, jak to określił w _ Potopie _ pan Zagłoba, już od dawna było coraz trudniej. Przykład Anglii, najwolniej rozwijającego się kraju demokratycznej Europy w latach 1946-1979, w którym najwyższa stawka podatku PIT sięgała 90 procent, a stawka podatku spadkowego jeszcze więcej, pokazał, że z samego wyciskania z bogatych daleko się już nie zajedzie.

Następnym etapem był więc nieskrępowany fiskalizm: rok po roku, deficyt za deficytem. Ale w warunkach gospodarki otwartej trzeba przekonać do siebie tych, którzy te rządowe obligacje mają kupić. Więc następnym krokiem są wyższe oferowane odsetki. Kolejnym zaś może stać się odmowa kupowania rządowych papierów. Od tego ostatniego etapu dzieli nas europejskie państwa socjalne już bardzo niewiele. I dlatego mamy teraz na Zachodzie tylu politycznych _ pentiti : _w mafii tak nazywa się skruszonych gangsterów.

ZOBACZ TAKŻE:

Autor felietonu jest profesorem ekonomii, członkiem Rady Polityki Pieniężnej

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)