Nawet fura publicznych pieniędzy, połączona z najlepszą wolą urzędników, nie wygra z siłą oddziaływania prywatnej własności.
Jak stworzyć europejski odpowiednik Doliny Krzemowej? Na pewno nie tak, jak proponuje Komisja Europejska.
Pierwsza ślepa uliczka, to słynne _ ramowe programy: _ dużo pieniędzy, jeszcze więcej biurokracji i minimum komercjalizacji efektów. Wynaleźć bowiem można dużo. W dowcipie z czasów komunizmu pytano: - _ Kto wynalazł elektryczną maszynkę do golenia? _ Odpowiedź: _ Towarzysz Iwanow - na śmietniku ambasady amerykańskiej w Moskwie _. Ale maszynkę skomercjalizowali Amerykanie.
Otóż wynalazek wtedy ma znaczenie w gospodarce, jeśli przekształcono go w innowację. W komercyjny produkt lub proces technologiczny. Dlatego życzyć należy Wrocławiowi, aby dostał ów europejski instytut technologiczny, bo to zawsze prestiż i sporo miejsc pracy dla teoretyków - w tym potencjalnych wynalazców. Ale chleba, tzn. innowacji, z tej mąki raczej nie będzie.
Podobnie niewiele będzie z równie biurokratycznych pomysłów Strategii Lizbońskiej w postacie zwiększania nakładów na R&D (Badania i Rozwój - dop. red.) do 3 proc. PKB.
Pisałem o tej bzdurze: wydatki na badania zwykle rosną wraz z poziomem rozwoju, bo wtedy gospodarka jest w stanie je wykorzystać. Zwiększanie wydatków na siłę w najlepszym razie nie pomoże, a może zaszkodzić, odciągając zdolnych innowatorów do finansowanych przez państwo badań.
Czytam i słucham, co mówią o Jagiellońskim Centrum Innowacji w Krakowie i chciałbym wierzyć, że w sposób sensowny wypełni się ono badaniami naukowymi w wybranym przez siebie obszarze (biotechnologie, medycyna, chemia), raczej niż innowacjami.
Nie bardzo widzę bowiem te firmy z wymienionych branż, które miałyby tam komercjalizować wynalazki (jak rozumiem: polskich badaczy z miejscowych uczelni). Obawiam się, że jeśli JCI marzy się tworzenie biotechnologicznej Doliny Krzemowej, to trudno będzie o komercyjny sukces.
ZOBACZ TAKŻE:
Tym zaś - powtórzę - zajmują się z powodzeniem firmy prywatne. Dolina Krzemowa bowiem to przede wszystkim miejsce działalności mnóstwa zażarcie konkurujących (ale i współpracujących ze sobą) firm prywatnych. A tutaj i pieniądze są publiczne, i uczelnie, a nawet JCI również.
Sprawozdawczość unijna i sprawozdawczość krajowa maksymalnie utrudnia szybkie, elastyczne i wymagające podejmowania ryzyka wydawanie publicznych pieniędzy. Powyższa uwaga odnosi się także do owych centrów doskonałości, jakie w swoich propozycjach reform zaproponowała pani Minister Kudrycka.
Jeśli miałbym więc założyć się o szanse sukcesu któregoś projektu z obszaru nowych technologii, to zapewne postawiłbym swoje pieniądze na - wdrażany już w życie - projekt Kulczyka-juniora. Bo to i prywatne, czyli struktura bodźców ułożona prawidłowo i stoją za tym wsparcie i pieniądze dobrze osadzonych w biznesie: Jana Kulczyka i Grażyny Kulczyk.
Powstał już Phenomind jako fundusz venture capital, istnieją spółki specjalizowanego wsparcia. W sumie daje to duże szanse sukcesu. Być może, do czegoś na kształt Doliny Krzemowej trzeba konkurujących spółek też łowiących nowe firmy z obszaru internetu, handlu internetowego, nowych mediów i pokrewnych. Ale z medialnych komentarzy wynika, że pewien zakres konkurencji już jest. Może więc dodać trochę konkurencji wewnątrz opisywanego konglomeratu, i szanse wzrosną jeszcze bardziej.
Nawet fura publicznych pieniędzy, połączona z najlepszą wolą urzędników, nie wygra bowiem z siłą oddziaływania prywatnej własności. Trzeba przypomnieć Adama Smitha: Nie z dobrej woli piekarza mamy co rano świeże bułki.
Jan Winiecki jest profesorem ekonomii. W latach 1994-2003 był profesorem i kierownikiem Katedry Ekonomii na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Wykładał na uczelniach m.in. w Danii, Holandii i Stanach Zjednoczonych.