Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Nie musimy się rozwijać w tempie 5 proc. rocznie

0
Podziel się:

Przyjrzę się mitowi jednej projekcji, czyli jedynej wyobrażalnej, uporządkowanej przyszłości. I to w dwojakim sensie.

Winiecki: Nie musimy się rozwijać w tempie 5 proc. rocznie

Po pierwsze, projekcji opartej na przekonaniu, że znamy wszystkie najważniejsze czynniki, które determinują przyszły stan rzeczy. I po drugie, że potrafimy określić zależności między nimi, kiedy planujemy działania państwa (którym chcemy nadać moc sprawczą). Bez refleksji, że rozważania o przyszłości obarczone są - jak to określał Noblista, Friedrich von Hayek - nieusuwalną niewiedzą.

Raport _ Polska 2030 _ zakłada niemalże jednowariantowy świat, w którym wszystko będzie tak, jak było do tej pory. I to świat optymistyczny, w którym polska gospodarka będzie rosnąć średnio w tempie 5 proc. rocznie, Gdyby autorzy napisali, że będziemy doganiać kraje starej Unii niezależnie od tego, jak szybko, czy jak wolno rozwijać się będzie świat i stara Europa, miałoby to więcej sensu.

Tymczasem świat w perspektywie 5-10, a może i więcej, lat będzie przechodzić trudny okres powolnego wzrostu i to w warunkach wysokiej inflacji. Osiągnięcie w takim świecie tempa wzrostu 5 proc. rocznie wydaje się być ułudą, natomiast doganianie sklerotycznej _ starej _ Europy już nie. Unię doganiamy bowiem i dziś, gdy rośniemy w tempie bliskim zera (ale kraje _ starej _ Europy kurczą się w tempie 2-4 proc. rocznie)
.

Wzmiankowany Raport nie dostrzega w ogóle, że znajdujemy się w okresie, w którym możliwe są bardzo różne scenariusze przyszłości. I od dokonywanych - świadomie, półświadomie, czy wręcz nieświadomie - wyborów zależą bardzo różne ścieżki, którą może podążać świat lub przynajmniej ta jego część, która dominuje przez ostatnich kilka stuleci. Nie może to nie wpływać na to, jak potoczą się nasze losy - gospodarcze i szerzej: cywilizacyjne - w najbliższych dekadach.

Jeśli, fałszywie zdiagnozowawszy przyczyny obecnego globalnego kryzysu, Zachód pójdzie drogą narzucania coraz bardziej krępujących rygorów prywatnej gospodarce, czeka nas nie 5-10 lat wolnego wzrostu i wysokiej inflacji, ale być może ,,klasyczna" stagflacja: zero wzrostu i wysoka inflacja, nakręcana działaniami pasożytniczych grup społecznych broniących swoich przywilejów kosztem zwykłego podatnika.

Z kolei egoizmy narodowe, wprzęgnięte w źle rozumianą obronę różnych krajowych interesów (czytaj: głównie interesów wpływowych lobbies) mogą _ rozszarpać _ wielki obszar wolnej wymiany towarów i kapitału, jakim jest Unia Europejska. A wówczas _ despecjalizacja _, czyli powrót do semi-autarkicznych gospodarek krajowych uderzy z całą siłą także i w nas.

Możliwe, że moje rozważania skoncentrowały się - zbyt jednostronnie - na najgorszym (no, prawie najgorszym) scenariuszu. Ale to dla przeciwwagi, aby Czytelnicy wzięli pod uwagę, że możliwe są różne kierunki zmian. Nie tylko ten optymistyczny, oparty na sprawnym funkcjonowaniu liberalnej kapitalistycznej gospodarki rynkowej. Co gorsze, to szaleństwa innych (nie nasze!) mogą być decydujące o zepchnięciu Zachodu na ścieżki stagnacji, inflacji i wojen handlowych.

Powyższy felieton nie przedstawia stanowiska redakcji Money.pl - jest wyrazem osobistych opinii autora.

gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)