Pisałem o tym także w felietonach, iż pełni pychy i cyniczni politycy, chcąc zapewnić sobie reelekcję, doprowadzili zarówno do kryzysu sektora finansowego swoją ultra-ekspansywną polityką monetarną, jak i do konieczności nacjonalizacji sponsorowanych przez państwo firm wspierających kredyty dla osób o niskiej wiarygodności kredytowej. Czyli tych, którzy w żadnym kraju - nawet najbogatszym - nie byłoby stać na własny dom i mieszkających w wynajmowanych mieszkaniach.
Tych przewin jest jeszcze więcej. Ale zamiast mea culpa słyszymy gromy rzucane na _ chciwych _ bankierów; czyli politycy robią to, co zawsze - idą w zaparte. A co jeszcze gorsze, wspierani są przez intelektualnych klakierów, o takich samych ideologicznych skłonnościach. Na to też nie ma rady. Gdyby taki profesor musiał zastosować swoje rady w praktyce w swoim własnym przedsiębiorstwie i utopił w ten sposób sporą część swoich dochodów, wycofałby się z nich znacznie szybciej. Ale ponieważ ma swój dożywotni profesorski stołek, więc bezkarnie może również, jak polityk, iść w zaparte.
Nawet bardziej, bo polityka w demokracji czekają zawsze jakieś wybory i publika - choć ogłupiana ideologiczną propagandą - ocyka się co jakiś czas i odstawia od władzy zwolenników nieudacznych ideologii. Tak się stało w świecie zachodnim na przełomie lat 70.-80. i zapewniło to światu ćwierć wieku stabilnego rozwoju w warunkach niskiej inflacji. Natomiast profesor może np. przekonywać, że państwowe jest bardziej efektywne niż prywatne do emerytury, a nawet do końca swoich dni. I swoim klakierstwem wspierać wyznających podobne utopie polityków. Jak choćby Pan Prezydent RP; tyle że rachunek dla Lecha Kaczyńskiego (i polityczna emerytura) przyjdą za dwa lata.
Jeden z takich ideologicznych klakierów tych, którzy sprowadzili na nas obecny kryzys,prof. Paul Krugman, dostał właśnie nagrodę Nobla z ekonomii. A przedtem Joseph Stiglitz, udowadniający z zapałem, że rynki nie są doskonałe. Na pewno ma rację, tylko tyle, że państwa zastępujące rynki są niedoskonałe w nieporównanie większym stopniu! Ale tego się już od nich nie dowiemy.
Nie wiadomo jeszcze, jak daleko zajdzie szkodliwe_ ,naprawianie _ błędów hucpiarskiego interwencjonizmu interwencjonizmem jeszcze bardziej hucpiarskim, a w dodatku wspieranym autorytetem laureatów Nagrody Nobla. Co myśleć o politykach, to na ogół wiemy. Pamiętajmy jednak, że wspieranie się przez nich wiedzą jest podobne do stosunku pijaka do latarni. Oni też potrzebują jej nie do oświecenia, lecz do podparcia się.
A co do nagród wszelakich, z _ Noblami _ włącznie, to w obszarach takich, jak ekonomia nagrody są tyle warte, ile warci są w danej dziedzinie jurorzy. Zachowujmy więc umiar i własny rozsądek, zamiast dawać się oczarować zwolennikom powrotu do zbankrutowanych idei XXw. - z socjalizmem, planowaniem, nacjonalizacją, jak również państwowym interwencjonizmem w różnych innych postaciach. Ten zdrowy rozsądek przyda nam się w trudnych czasach, jakie _ majsterkowicze _ zafundowali światu i jakie potrwają mniej więcej dekadę.
Autor jest profesorem ekonomii.
W latach 1994-2003 był profesorem i kierownikiem
Katedry Ekonomii na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Wykładał na uczelniach m.in. w Danii, Holandii i Stanach Zjednoczonych.