Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Pomysły na zapobieganie powodzi bywają nierozsądne

0
Podziel się:

Zawsze dobrze jest myśleć w kategoriach ekonomicznych – nawet w czasie powodzi. Zresztą zawsze dobrze jest myśleć ekonomicznie.

Winiecki: Pomysły na zapobieganie powodzi bywają nierozsądne

Zawsze dobrze jest myśleć w kategoriach ekonomicznych – nawet w czasie powodzi. Zresztą zawsze dobrze jest myśleć ekonomicznie. Przed powodzią, po powodzi i bez powodzi też. Na ogół, jeśli myśli się ekonomicznie, to temu, który myśli ekonomicznie zazwyczaj lepiej się powodzi.

W trosce o to, by nam wszystkim lepiej się powodziło, czyli w kategoriach ekonomicznych, np. żeby osiągnąć te same efekty niższym kosztem, proponuję zatrzymać się na czas jakiś z pisanymi na kolanie ustawami antypowodziowymi.

Jakkolwiek politycy by nie chcieli się wykazać szybkimi reakcjami na ludzkie nieszczęście, warto jednak zastanowić się nad sensem tego, co zamierza się zrobić.

A obawiam się, że w tym życzeniowym myśleniu, żeby nie było już więcej powodzi, znalazły się niewątpliwie pomysły kosztowne, ekonomicznie nierozsądne.

[

Powódź 2010. Najważniejsze informacje w Money.pl ]( http://www.money.pl/archiwum/wydarzenia/powodz;2010.html )

Po pierwsze, działania antypowodziowe, to bardzo kosztowne wieloletnie, czy nawet zakrojone na dziesięciolecia, inwestycje. Po drugie, działania antypowodziowe podejmowane przed powodzią mają charakter ubezpieczenia - tyle, że zbiorowego.

A żadne ubezpieczenie nie uchroni nas przed wydarzeniem, przed którym chcemy się ubezpieczyć. Jeśli ubezpieczę dom od ognia, wody i kradzieży z włamaniem, to i tak każde z tych zdarzeń może nastąpić. I odszkodowanie ma przywrócić _ status quo ante _, czyli stan przed zaistnieniem wydarzenia, przed którym się ubezpieczyłem. Oczywiście, mógłbym uprzeć się i – jak nie-ekonomista – wynająć strażaków, ochroniarzy i kogoś jeszcze. Ale wówczas bym... zbankrutował, bo koszty ochrony w długim okresie przekroczyłyby wartość chronionego obiektu.

Podobnie jest z wałami i innymi inwestycjami przeciwpowodziowymi. Nasze inwestycje nie powinny przekraczać wartości chronionych obiektów. Skoro obecna powódź jest najpoważniejsza od 140 lat, to bynajmniej nie znaczy, że powinniśmy ubezpieczać się, np. budując wały zdolne powstrzymać wszędzie tak rzadko osiągany poziom wód. Inaczej popełnimy klasyczny błąd ekonomiczny opisany powyżej.

Trzeba więc zacząć od myślenia, które – wbrew znanemu porzekadłu – ma kolosalną teraźniejszość. Policzyć stan wód osiągany w powodziach zdarzających się, co kilka-kilkanaście lat i do nich przymierzyć plany inwestycyjne. Reszta to siła wyższa i trzeba ludziom pomóc po fakcie.

Tyle o pryncypiach ekonomicznych. Nie rozwiązują one, niestety, przypadków szczególnych, to znaczy błędów zgody na zasiedlanie terenów zbyt nisko położonych, czy wręcz polderów (terenów przeznaczanych jako rezerwa na nadmiar wody). Ale i tutaj należy myśleć ekonomicznie. Nie ma sensu pozwalać na odbudowę rzadko zabudowanych terenów, periodycznie gnębionych powodziami. Tu koszt wyraźnie przekracza wartość chronionej substancji materialnej. Skoro jednak pobudowano wielkie bloki, jak w jednej z wrocławskich dzielnic, to tutaj koszty przenosin mogłyby być na tyle wysokie, że być może dodatkowe ochrony przed powodzią mają sens.

A tak w ogóle, we wszelkich działaniach, nie należy poddawać się modnemu obecnie w naszej zachodniej zidioceniu polegającym na tym, że państwo – jego prawa i polityka – jest w stanie zapobiec absolutnie wszystkim niekorzystnym wydarzeniom. Absolutną pewność, że już nic więcej złego się nie wydarzy mamy dopiero w trumnie. Ale to już nam nic nie da. Warto pamiętać, że życie jest ryzykiem...

Autor felietonu jest profesorem ekonomii, członkiem Rady Polityki Pieniężnej

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)