Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Unia ma pomysł na kryzys - więcej regulacji

0
Podziel się:

Parlament Europejski, w trosce o to, byśmy się nie przemęczali w recesji-kryzysie, ograniczył możliwości pracy jednostki do 48 godzin tygodniowo.

Winiecki: Unia ma pomysł na kryzys - więcej regulacji

Jeśli wierzyć statystykom, to w świecie zachodnim mamy - z nielicznymi wyjątkami - recesję, a według nieustannie tokującej części mediów: wręcz kryzys gospodarczy.

_ Kryzys _ - to słowo odmieniane przez wszystkie przypadki. I to kryzys, jeśli wierzyć (czego robić nie należy!) na miarę wielkiej depresji lat 30. ubiegłego wieku. A wierzyć nie należy dlatego, że - dla porównania - w kryzysie lat 30. modna była piosenka: _ Brother, give me a dime _ (Bracie, daj mi dziesięć centów!).

Tymczasem obecnie prezesi podupadających koncernów przyjeżdżają do Waszyngtonu i żebrzą tam o kilka, czy kilkanaście miliardów dolarów. Już sama różnica skali żebractwa, czy też może bardziej godnie: pomocy w kryzysie, wskazuje, że porównania idą stanowczo zbyt daleko.

My, tutaj w Polsce, zdecydowanie lubimy Unię Europejską. I per saldo mamy rację. Unia, to wielki obszar handlu bez barier, w którym to handlu doskonale dajemy sobie radę.

Unia, to od niedawna obszar bez paszportów, gdzie jeździmy, gdy chcemy, bądź gdy szukamy sobie lepszej pracy. Unia to także (niestety! - o czym pisałem już nieraz) źródło darmochy, czyli funduszy na rozmaite szlachetne, ale z reguły nie przynoszące zauważalnych pozytywnych skutków cele.

ZOBACZ TAKŻE:

I wreszcie, Unia to obszar działania szlachetnych polityków, których wizja gospodarki przypomina piaskownicę o zaokrąglonych kantach i brzegach wyłożonych dla ochrony gąbką, aby broń Boże żaden _ Unijczyk _ nie nabił sobie guza, gdyby potknął się nieopatrznie. Oczywiście takie bezpieczeństwo kosztuje i dlatego ogromna większość krajów członkowskich dźwiga garb wydatków publicznych konsumujących połowę wytworzonego bogactwa.

Każda nowa regulacja wyściełająca jeszcze wygodniej naszą unijną piaskownicę kosztuje. Wydawać by się więc mogło, że w dobie recesji, czy jak chce wielu: kryzysu, przyjmowanie nowych kosztownych regulacji będzie rozważanie z wielką ostrożnością. Niestety, szlachetność głupców (czy może głupota szlachetnych), wydaje się być zjawiskiem ponadczasowym. I aktywizuje się także w czasach kryzysu.

Oto Parlament Europejski, w trosce o to, byśmy się nie przemęczali w recesji-kryzysie, ograniczył możliwości pracy jednostki do 48 godzin tygodniowo. To nic, że w jednym tygodniu są w firmie zamówienia do realizacji _ na już _, a w następnym nie ma w kryzysie żadnych zamówień.

Firma nie będzie mogła pozwolić pracować w jednym tygodniu dłużej, a w drugim krócej. Musi odmówić realizacji części zamówienia, a w następnym tygodniu wysłać pracowników na bezpłatny urlop, lub zwolnić część spośród nich.

ZOBACZ TAKŻE:

Związkowcy triumfują, ale kto widział kiedyś związkowca, który w sprawach ekonomicznych powiedziałby coś z sensem? Natomiast wszyscy inni liczą straty z tego tytułu.

Podniosą się koszty transportu (tam najtrudniej utrzymać jednakową liczbę godzin pracy). Wzrosną też koszty produkcji dóbr, gdzie zamiast zapłacić, gdy potrzeba nagli, za godziny nadliczbowe, firmy najczęściej n i e wybiorą zatrudnienia większej liczby pracowników (chronionych na wszelkie możliwe sposoby, a więc kosztownych przy zwolnieniu). Firmy wybiorą droższe maszyny wymagające obsługi przez jeszcze mniejszą liczbę pracowników.

Czyli efektem netto będzie mniejsze zatrudnienie, o co zapewne nie chodziło szlachetnym głupcom w dobie kryzysu. Ale Parlament Europejski jest tak wybrukowany dobrymi chęciami, że niestraszny mu nawet kryzys.

Autor jest profesorem ekonomii. W latach 1994-2003 był kierownikiem Katedry Ekonomii na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Wykładał na uczelniach m.in. w Danii, Holandii i Stanach Zjednoczonych.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)