Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Wójcikowski: Jak obniżyć ZUS, aby go podnieść?

0
Podziel się:

Pani wicepremier Zyta Gilowska zapowiedziała likwidację klina. I nie jest to bynajmniej aluzja do skutków jakiejś balangi w ministerialnym bufecie.

Wójcikowski: Jak obniżyć ZUS, aby go podnieść?

Pani wicepremier Zyta Gilowska zapowiedziała likwidację klina. I nie jest to bynajmniej aluzja do skutków jakiejś balangi w ministerialnym bufecie. Likwidowany będzie klin podatkowy, a właściwie składkowy, który czyni pracę w Polsce towarem luksusowym jak, nie przymierzając, paliwa.

Obniżanie kina ograniczy się póki co jedynie do dwuetapowej redukcji składki rentowej. Pierwszy etap już w lipcu tego roku, drugi - od stycznia 2008. Chciałoby się rzec - lepszy rydz niż nic, a właściwie niż podwyżka. Ale moja wrodzona czujność antysocjalistyczna każe mi widzieć jakiś podstęp w tym obniżaniu składki.

Przecież w końcu ZUS-owi zabraknie 20 mld zł. od tego obniżania, zaś liczba biorców świadczeń przyrasta z roku na rok, w odróżnieniu od płacących. W tym roku jeszcze dziurę da się załatać budżetem, ale w przyszłym roku będzie trzeba zasypać jakąś mamoną. Skąd rząd ją weźmie, jak nie ma?

Jest na to rada. Rząd nie da sobie w kaszę dmuchać. Trzeba będzie zmusić płacących ZUS, aby płacili więcej kwotowo, przy jednoczesnym zmniejszeniu wartości procentowej składki. Jak to zrobić? Każde dziecko wie, że płacenia ZUS-u unika wszelki racjonalny umysł na tym świecie. A jak już musi zapłacić to, albo się samo-zatrudnia, albo oficjalnie zarabia pensję minimalną, rozliczając się z reszty wynagrodzenia pod tzw. stołem. Tylko dzięki takim zabiegom polska gospodarka może się rozwijać.

Nie robi tego w zasadzie tylko sektor publiczny i jest to jego przekleństwo. Właśnie dlatego upada większość szpitali. Z własnego lokalnego podwórka wiem, że to właśnie ZUS jest głównym wierzycielem mojego powiatowego szpitala. To ZUS nasyła komornika, który wyrywa pieniądze z NFZ zanim spłyną do jednostki. Gdyby szpitale mogły płacić wszystko, co ponad pensję minimalną pod stołem, to większość z nich dałaby sobie radę i lekarze nie rwali by się do strajkowania jak teraz.

Czas z tym skończyć, dla dobra pracowników oczywiście. Mądre głowy w ministerstwach wyliczyły, że jak zakazać samozatrudnienia i podnieść płacę minimalną, dajmy na to do 1200 zł, to składek na ZUS starczy, i dla nowych rencistów i emerytów, i na obniżenie składek, i jeszcze na nową siedzibę dla Pani Prezes ZUS-u.

Czeka nas więc obniżka składek ZUS przy jednoczesnym wzroście płacy minimalnej i likwidacji auto-zatrudnienia. Oczywiście szary obywatel nic na tym nie skorzysta, prędzej straci. Co prawda, na koncie w ZUS przybędzie mu wyższa wirtualna składka, oficjalnie też zarobi więcej. Cóż jednak z tego, jak za te wszystkie podwyżki będzie musiał zapłacić utratą części „podstołowego”. Jak się więc zorientuje, że znów robią go w bambus, to rzuci w diabły pracę w Polsce i poszuka samolotu tanich linii – kierunek zachód.

Zyskają natomiast najbardziej „produktywni” pracujący w tym kraju – sektor publiczny. Urzędnicy nie mogą sobie przecież zrobić krzywdy. Takiego „pakietu-pasztetu dla przedsiębiorców” to sam Roman Kluska by chyba nie wymyślił.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)