Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Wójcikowski: Lekarze już nie chcą prywatyzacji

0
Podziel się:

Czy doczekam czasów, że będę pisał felietony o obniżaniu podatków, likwidacji ZUS-u, zmniejszania się wielkości budżetu państwa i długu publicznego, o masowych zwolnieniach w urzędach i grożącym z tego powodu strukturalnym bezrobociu?

Wójcikowski: Lekarze już nie chcą prywatyzacji

Czy doczekam czasów, że będę pisał felietony o obniżaniu podatków, likwidacji ZUS-u, zmniejszania się wielkości budżetu państwa i długu publicznego, o masowych zwolnieniach w urzędach i grożącym z tego powodu strukturalnym bezrobociu?

Nie, gdyż w Polsce o ustroju socjalistycznym (nieważne czy jest to socjalizm demokratyczny, narodowy, katolicki, europejsko-unijny , niemiecko-społeczny, radziecki) problemem nie będzie jak zarobić pieniądze – tylko ile ich zabrać i jak podzielić.

Nikt mnie nie pyta, czy chcę dawać na tych lekarzy, co nie jedzą kolacji któryś dzień z rzędu, przez co osłabienie uniemożliwia im prace w szpitalach. Biorą bez pytania. Ciekawe jednak, że ci sami lekarze ochoczo pracują bez oznak słabości popołudniami w prywatnych gabinetach.

_ Najbardziej wzruszają mnie pacjenci, którzy gremialnie popierają słuszne żądania płacowe – myśląc w duchu – przecież to i tak nie z mojej kieszeni pójdzie. _Żądania eskalują do granic zdrowego rozsądku: 6% PKB, 13-14 punktów procentowych PIT-u, częściowa odpłatność, OC z księżyca, kataster, podatek od majątku i tak dalej. A społeczeństwo się starzeje i te chwilowe zastrzyki nic bez zmiany systemu (tzn. rozwalenia go w drobny mak) nie dadzą. To tak, jak z operacjami plastycznymi – niby wygląd się po nich poprawia – ale odmładza tak naprawdę tylko eliksir młodości.

A na reformy antysocjalistyczne nikt już nie ma ochoty – ani rząd, ani lekarze, ani pielęgniarki, ani otumanieni pacjenci. Najbardziej wzruszają mnie ci ostatni, którzy gremialnie popierają słuszne żądania płacowe – myśląc w duchu – przecież to i tak nie z mojej kieszeni pójdzie.

Niech płacą bogaci – to i nam się opłaci. Tylko, że taka droga do niczego nas nie zaprowadzi. Wzrost skończy się, bo optymizm ludzki i oczekiwania co do przyszłej konsumpcji spadną, RPP w obawie przed spiralą cenowo-płacową (taki kejnesowski wynalazek) podniesie stopy jeszcze z 50 punktów bazowych w tym roku i skutecznie zakręci kurek z nowymi kredytami.

Dynamika importu, zanim wyhamuje, to jeszcze nam popsuje nierównowagę zewnętrzną.

I skończymy z tym eldorado równie szybko jak zaczęliśmy.

Autor jest doktorem nauk ekonomicznych, pracownikiem Uniwersytetu Łódzkiego.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)