_ __ - To raczej nie pomoc, a sianie niezgody _ - tak o rosyjskim konwoju humanitarnym kierującym się w stronę ukraińskiej granicy mówi szef MON Tomasz Siemoniak. Minister ocenił, że projekt jest elementem wojny informacyjnej prowadzonej przez Rosję.
- _ Te oświadczenia władz ukraińskich, informacje, które płyną z Czerwonego Krzyża, który nie chce brać odpowiedzialności za to przedsięwzięcie, sprawiają, że sam ten projekt, sama ta idea, jest bardzo dwuznaczna i nie wydaje się, żeby była tutaj intencja pomocy humanitarnej, a bardziej intencja siania niezgody, budowania napięcia _ - stwierdził szef MON.
Tomasz Siemoniak nie spodziewa się, by konwój przewoził broń, jednak nie wyklucza, że może dojść na przykład do zatrzymania lub ostrzału ciężarówek na granicy. Sytuację może dodatkowo skomplikować przemówienie Władimira Putina, który jest od wczoraj na anektowanym przez Rosję Krymie. _ - Raczej można mieć pesymistyczne oczekiwania, miejsce i czas do tego przemówienia, czyli świeżo zaanektowany Krym, budzą tutaj złe prognozy _ - podkreślił gość radiowej Jedynki.
Minister stwierdził, że jedynym wyjściem dla NATO w obecnej sytuacji jest zbudowanie systemu trwałego reagowania.
Powiedział, że trwają intensywne przygotowania do szczytu NATO, który w dniach 4-5 września odbędzie się w Walii. Jak dodał, Polska będzie mocno postulować, aby większość sojuszników podnosiła wydatki na obronność. - _ Wtedy te wszystkie kwestie rozmieszczenia, budowy baz będą rozwiązane, podkreślę, również sama Polska, co wyraźnie deklarujemy, jest gotowa ponosić ciężary finansowe w związku z obecnością baz NATO w naszym kraju _ - powiedział szef resortu obrony.
Minister Siemoniak przekonywał, że państwa zachodnie zmieniły swoje nastawienie do Rosji. Przełomowym momentem był zestrzelenie malezyjskiego Boeinga nad Ukrainą. _ - Te oceny się zmieniły i te państwa, które wierzyły w dobrą wolę Rosji zupełnie inaczej na to patrzą, wpływ na to, co robi Rosja jest oczywiście ograniczony, sankcje mogą wpłynąć w długim okresie, wszyscy mają świadomość tego, że ważne jest to, co my zrobimy _ - wyjaśniał. Dodał też, że przekroczeniem _ granicy akceptowalności _ było także anektowanie przez Rosję Krymu.
Czytaj więcej w Money.pl