Dwadzieścia osób zginęło, w tym ośmioro dzieci, w środę w wyniku zbombardowania przez siły rządowe wsi w prowincji Rakka, na północy Syrii - poinformowało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka.
W prowincji tej, w pobliżu granicy z Turcją, doszło w ostatnich miesiącach do zaostrzenia sytuacji, gdy rebelianci organizowali stamtąd ataki na siły reżimu Baszara el-Asada.
Jednak według Obserwatorium, ofiarami bombardowania, w którym kilkadziesiąt osób zostało także rannych, są wyłącznie cywilni mieszkańcy wsi. "Żeby było jasne: (ofiary) to nie Front Nusra, ani grupy rebelianckie rzeczywiście tam się organizujące, a jedynie wieśniacy" - zaznaczył w środę szef organizacji Rami Abdel Rahman.
Tego samego dnia Obserwatorium poinformowało, że w ciągu 21 miesięcy konfliktu w Syrii zginęło już ponad 45 tys. ludzi. Według Obserwatorium, mającego siedzibę w Wielkiej Brytanii, wśród ofiar śmiertelnych konfliktu jest ok. 31,5 tys. cywilów.
Przebywający w ostatnich dniach w Syrii międzynarodowy wysłannik Lakhdar Brahimi kolejny raz nie zdołał przekonać reżimu Asada i opozycji do swego planu wyjścia z kryzysu. MSZ Rosji, uważanej za sojusznika Damaszku, poinformowało, że w sobotę Brahimi jest oczekiwany w Moskwie, gdzie ma rozmawiać o sposobach zakończenia rozlewu krwi w Syrii.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Dowódca przeszedł na stronę powstańców Przedstawiciel syryjskich władz bezpieczeństwa potwierdził fakt dezercji Szalala, bagatelizując jednocześnie znaczenie tego wydarzenia. | |
Rośnie gniew po masakrze cywilów Brahimi spotkał się z Asadem, by rozmawiać o rozwiązaniu konfliktu, który trwa w Syrii od marca ubiegłego roku. |