Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Łukasz Pałka
|

Wszyscy zapłacimy za ratowanie budżetu

0
Podziel się:

Niższe pensje i emerytury. Wyższe podatki i likwidacja ulg. Tak ekonomiści widzą ratunek dla kasy państwa.

Wszyscy zapłacimy za ratowanie budżetu
(kprm.gov.pl)

Niższe pensje z powodu ponownego podniesienia składki rentowej z 7 do 13 procent. Wyrzucenie części ludzi z KRUS-u. Obniżka emerytur i rent o 0,5 procenta. Podwyżka VAT-u do 25 procent. Większa kontrola wydatków z kasy państwa - to zdaniem ekonomistów sposoby na uratowanie budżetu.

Premier Donald Tusk i minister finansów Jacek Rostowskiprzedstawili zapowiadany od dawna _ plan konsolidacji finansów publicznych _. Ma on zapobiec gwałtownemu wzrostowi deficytu i ochronić nasz dług publiczny przed przekroczeniem progu ostrożnościowego na poziomie 55 procent PKB. To oznaczałoby m.in. konieczność zamrożenia podwyżek dla pracowników budżetówki i niższą waloryzację rent i emerytur.

Rząd ma swoje pomysły na to jak reformować polskie finanse. *Money.pl *zapytał ekonomistów, co ich zdaniem trzeba zrobić, by w Polsce nie zrealizował się scenariusz znany z Węgier czy Grecji.

Eksperci są zgodni. Bez radykalnych posunięć nie uda się zapanować nad rekordowym deficytem budżetu, który według rządowych założeń ma w tym roku przekroczyć 52 miliardy złotych.

Źródło: Money.pl na podstawie danych z Ministerstwa Finansów.

Zobacz także, jak zmienia się całkowite zadłużenie sektora finansów publicznych:

Pomaga nam lepsza koniunktura

ZOBACZ TAKŻE:
Budżet 2010. Więcej dla nauczycieli i na boiska.
- _ Wiele wskazuje na to, że deficyt będzie w tym roku mniejszy od zakładanego i może wynieść mniej niż 45 miliardów złotych _ - mówi w rozmowie z Money.pl prof. Andrzej Wernik, specjalista od finansów publicznych z Akademii Finansów w Warszawie. - _ Zawdzięczamy to poprawie koniunktury gospodarczej, dzięki której dochody budżetu będą wyższe _ - tłumaczy ekonomista.

Jednak - jak dodaje - nie zmienia to zasadniczego problemu, jakim jest tzw. _ deficyt strukturalny, _czyli ten którego lepsza sytuacja gospodarcza nie zlikwiduje. Główny wpływ mają na niego tzw. _ wydatki sztywne. _To pieniądze, które rząd i tak musi wydać, bo takie są zapisy ustawowe, a jakakolwiek próba ich zmniejszenia wymaga najpierw zmiany prawa.

Te wydatki w ostatnich latach urosły bardzo szybko i w tym roku sięgną już 76 procent ogółu wydatków budżetowych. Tymczasem w 2000 roku ten wskaźnik wynosił 60 procent.

Źródło: Money.pl na podstawie danych z Ministerstwa Finansów.

Jak wyjaśnia Magdalena Kobos, rzeczniczka resortu finansów, tegoroczny wzrost wydatków to przede wszystkim efekt konieczności zwiększenia dotacji dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Poza tym wśród obowiązkowych wydatków z kasy państwa najwięcej pochłaniają dotacje dla samorządów, obsługa długu publicznego i wkład środków własnych do Unii Europejskiej.

Źródło: Money.pl na podstawie danych z Ministerstwa Finansów i ustawy budżetowej.

- _ Krótko mówiąc, wydatki sztywne są dla budżetu mordercze. I nie bardzo widzę szans, by rząd mógł w tej chwili cokolwiek z nimi zrobić _ - mówi w rozmowie z Money.pl prof. Halina Wasilewska-Trenkner, była minister finansów i członek Rady Polityki Pieniężnej.

Rząd może sięgnąć do kieszeni podatników

Zdaniem zapytanych przez Money.pl ekonomistów najskuteczniejszym sposobem na poprawę sytuacji polskiego budżetu byłoby przywrócenie wyższej składki rentowej. Została ona obniżona w 2007 roku z 13 do 7 procent. Dzięki temu co prawda pracodawcy i pracownicy płacą teraz niższe składki, ale w FUS-ie brakuje około 20 miliardów złotych rocznie.

Te pieniądze i tak muszą tam jednak popłynąć, tyle że w formie budżetowych dotacji, co zwiększa deficyt. Powrót do 13 procent spowoduje większy wpływy do budżetu, ale znów zmniejszy nasze pensje.

- _ Kolejne sześć miliardów złotych zabrała wprowadzona w 2008 roku ulga rodzinna. Obniżenie stawek podatkowych to ubytek kolejnych ośmiu miliardów złotych _ - wylicza prof. Andrzej Wernik. - _ Dlatego ratunek dla budżetu widzę w zaciśnięciu pasa i powrocie do tego, co było _ - podkreśla ekonomista.

ZOBACZ TAKŻE:
Gomułka: Tusk od początku nie chciał reform.
Podobnie prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC i były wiceminister finansów przyznaje, że radykalnym choć niewykluczonym krokiem może być obniżenie rent i emerytur o około 0,5 procenta, bądź cięcia w ich corocznej waloryzacji.

I wreszcie podwyżka podatków. Wśród sposobów wymienia się m.in. podwyżkę VAT-u z 22 do 25 procent, czyli maksymalnego poziomu dopuszczanego przez Unię Europejską.

Rząd powinien pilnować wydatków

Ekonomiści zauważają, że rząd poza naszymi kieszeniami powinien również lepiej pilnować pieniędzy, które wydaje. Bo o ile na przykład sama reforma KRUS-u jest kwestią lat, to lepsza kontrola środków przeznaczanych na ten cel już nie. Chodzi o to, by zabrać ulgi części ubezpieczonych w KRUSie.

- _ Doraźne działanie to uszczelnienie tego systemu i wykluczenie z niego tych, którzy co prawda mają ziemię, ale osiągają dochody z zupełnie innego tytułu _ - uważa prof. Andrzej Wernik.

Jak z kolei podkreśla Mirosław Gronicki, były minister finansów, budżet traci fortunę na fatalnej organizacji przepływów finansowych pomiędzy instytucjami publicznymi. Jak wylicza, na depozytach bankowych jednostki budżetowe mają około 80 miliardów złotych budżetowych środków. Te pieniądze nie pracują dla budżetu, który gdy brakuje mu płynności, musi się zadłużać i emitować obligacje. Tymczasem sprawnie zorganizowany, scentralizowany system przepływów pozwoliłby ministrowi finansów dysponowanie środkami przy zachowaniu lepszej płynności finansowej.

KOMENTARZ

Raporty Money.pl
*Za dziurę w budżecie zapłacimy miliardy odsetek * Każdy miliard złotych deficytu w państwowej kasie kosztuje podatników ponad 260 milionów złotych. Cała dziura w budżecie na 2009 rok będzie kosztować 7,1 miliarda złotych. Spłacimy ją dopiero w 2029 roku.
*Rząd załata dziurę w ZUS pieniędzmi z drugiego filaru? * Odkładanie w ZUS wciąż opłaca się bardziej, niż w najlepszym funduszu ) emerytalnym - wynika z analizy Money.pl. Jolanta Fedak, szefowa resortu pracy chce zabrać OFE część składek i zostawić pieniądze na koncie państwowego ubezpieczyciela.
*Dziura w ZUS rośnie. Coraz trudniej będzie ją zasypać * W najbliższych latach niedobór w kasie ZUS sięgnie 70 mld zł. Mimo rosnących wpływów z naszych składek. Tylko w tym roku budżetowe dopłaty do ZUS i KRUS sięgną 80 miliardów złotych.
giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)