Zawadzka: Budżet będą ratować emeryci?

Wszystko przez to, że - podobnie jak w zeszłym roku - przy tworzeniu ustawy budżetowej rząd założył zbyt niski poziom tzw. _ inflacji emeryckiej _ - czyli koszyka skonstruowanego na podstawie głównych wydatków emerytów i rencistów.

Trudno powiedzieć, czy to błąd, czy rodzaj kreatywnej księgowości i PR-u, który mógłby ucierpieć na informacji, że w 2010 roku i tak pobierający głodowe świadczenia seniorzy zbiednieli aż o 2,8 procent - bo o tyle zdrożały ich podstawowe zakupy.

[ ( http://static1.money.pl/i/h/101/t74597.jpg ) ] (http://www.money.pl/emerytury/wiadomosci/artykul/emeryci;dostana;ponad;4;5;mld;zl;wiecej;najbiedniejsi;po;20;zlotych;19,0,769555.html) Emeryci dostaną więcej. Najbiedniejsi po 20 zł
Zwłaszcza, że życie - a dokładniej GUS - i tak zweryfikuje każde założenie. To jednak może się zmienić - a pretekstem do tego może się stać dyskutowana właśnie zmiana sposobu dzielenia pieniędzy na waloryzację - kwotowa zamiast procentowej.

To, że _ urawniłowka _ naruszyłaby ideę całego systemu, gdzie czas pracy i wysokość zarobków miają przekładać się na otrzymywane na starość pieniądze, to rzecz jedna. Plany wprowadzenia waloryzacji kwotowej niosą jednak znacznie poważniejsze zagrożenie.

Konkretów jeszcze nie znamy, ale najprostszą i najkorzystniejszą dla rządu metodą byłaby zmiana, która uniezależni wysokość podwyżki od jakichkolwiek realnych wskaźników ekonomicznych. W ten sposób budżet byłby bezpieczny. Skąd jednak brałaby się w budżecie ta kwota do podziału? Prawdopodobnie z rządowych szacunków. Tych samych, które są kolejny rok z rzędu zaniżane.

Dyskusja o zmianie waloryzacji z procentowej na kwotową dopiero się zaczyna. Główny nacisk położony będzie z pewnością na los najuboższych. Byle by tylko hasło o pomocy najbiedniejszym emerytom nie posłużyło do zmniejszenia podwyżek dla wszystkich seniorów. Wtedy bowiem żaden GUS nie mógłby zweryfikować życzeniowego myślenia i kreatywnej księgowości rządu.

Autorka jest dziennikarzem Money.pl