Jak twierdzi w rozmowie z Money.pl prof. Witold Modzelewski, tworzenie prawa podatkowego pozostaje w Polsce wcale nie w rękach polityków, a lobbystów, doradców podatkowych i urzędników.
Efekt jest taki, że mamy przepisy mętne i niespójne, a obciążenia podatkowe dochodzą niemal do 45 proc. całorocznej produkcji całego kraju. Z drugiej strony, kryzysowe problemy budżetowe ośmielają polityków do coraz głośniejszego przebąkiwania o możliwej podwyżce podatków.
Pomysł przerażający, bo, jak wiadomo, taka kryzysowa prowizorka jest najtrwalsza i nie ma co liczyć, że jak nam się polepszy, to ją zlikwidują.
Budżet jednak pruje się nam coraz bardziej. Skoro więc nie możemy pożyczyć ani więcej zarobić, trzeba by coś sprzedać.
I tu tkwi, niewykorzystany jeszcze, olbrzymi potencjał, na który wskazał prof. Modzelewski. Skoro w tej chwili biznesmeni oraz lobbyści piszą korzystne dla siebie podatkowe ustawy, czemu by tego nie wykorzystać i nie _ sprywatyzować procesu ustawodawczego _?
Jeśli jedne _ lub czasopisma _ warte były 17,5 mln dolarów, z zapasami, które tkwią w dziennikach ustaw, żaden kryzys nam już niestraszny!
Zwłaszcza, że przewidujący posłowie, bez przerwy dłubiąc w podatkowych ustawach stworzyli z nich istną kopalnię złota. Teraz wystarczy ogłosić przetarg i za prawo zmiany każdego artykułu pobierać imponujące kwoty.
Co więcej, dowartościuje to naszych polityków. Ich działania przynosić zaczną państwu wreszcie realne, policzalne efekty. Już słyszę te pełne słusznej dumy licytacje: _ - Mój podatek od zysków giełdowych osiągnął już w przetargu na likwidację miliard złotych _ - pochwali się prof. Belka. _ - A za moją podwyżkę akcyzy na importowane auta dają na razie ledwo 700 milionów _ - zmartwi się premier Tusk.
Podatnicy zaczną tworzyć stowarzyszenia, z których wpisowe pójdzie na usunięcie szczególnie przeszkadzającej im ustawy. Podejrzewam, że będzie to znacznie skuteczniejsze niż cała komisja Palikota.
Autorka jest dziennikarzem Money.pl