Money.pl: Resort kultury chce wprowadzić obowiązek zgody dyrektora na występy aktora poza teatrem. Poza tym chce by producent serialu zapłacił rekompensatę za to, że aktor wziął udział w produkcji. To chyba zbyt daleko idące ograniczenie?
*Bogdan Zdrojewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego: *Nieprawda! Nie budujemy kolejnego zakazu, tylko dajemy dyrektorom teatrów kolejną możliwość. Po to by można było lepiej planować aktywność aktorów poza teatrem. Nie jest to łatwe, szczególnie w Warszawie. Dyrektorzy zwrócili nam uwagę, że nie istnieje przepis, który pozawalałby rekompensować straty, które wynikają z tego, że aktor bierze udział w różnego rodzaju przedsięwzięciach, np. w serialach, reklamach. W tym czasie w teatrze odwoływane są przedstawienia. Mimo to placówka płaci wszystkie składki za aktora, bez względu na to czy ten pracuje w teatrze czy na zewnątrz.
Nie chodzi nam o to by przerzucić wszystkie koszty na producentów telenowel. Chcemy by dyrektorzy teatrów mieli możliwość rekompensaty, gdy na przykład ktoś jest nieobecny przez dwa, trzy tygodnie i z tego powodu wynikły straty. To ma być furtka, a nie obowiązek. Obecnie jest tak, że dyrektorzy nie mają narzędzia do tego, by odzyskać pieniądze.
To ewidentnie pokazuje ich słabość wobec aktorów.
W niektórych wypadkach tak.
*Jest jednak zakaz konkurencji, który można odpowiednio sformułować w umowie. Można powołać się na przepisy prawa pracy i jeśli ktoś nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, zagrozić zwolnieniem. *
Dyrektor faktycznie ma taką możliwość, ale tego nie zrobi. Na zewnątrz zarabia się sporo, w teatrze niestety mało. Dlatego też zespół aktorów, który deklaruje, że nie będzie występował w reklamie jest niewielki. Gdyby dyrektor postępował bardzo restrykcyjnie, straciłby cały zespół.
Zdrojewski: Nową ustawę medialną napiszą twórcy
Poza tym w dużych miastach, w Warszawie, Krakowie, Poznaniu i a także we Wrocławiu, rozrastają się coraz bardziej teatry prywatne, które mocno korzystają z tego atutu, jakim jest zespół teatralny zatrudniony w instytucji publicznej. Spotykam się z głosami aktorów, którzy mówią, że głupio, im że przez ich grę w serialu cały zespół teatralny czeka z premierą.
Jeśli środowisko twórców zaakceptuje ten pomysł, to wprowadzimy go w życie. Jeśli jednak napotkamy duży opór i zostaniemy przekonani, że ten przepis będzie szkodliwy, to zrezygnujemy z niego.
Ale teraz artysta będzie musiał uzyskać zgodę na pracę poza teatrem, a przecież aktor to wolny zawód.
Teraz też to musi robić, gdy na przykład wie, że _ zarwie _ jakąś premierę, przygotowania do spektaklu.
Nie wierzę w to, że wszyscy aktorzy zawsze pytają dyrektorów o pozwolenie na pracę poza teatrem.
Nie powiedziałem, że każdy aktor o to prosi. Zdarzają się przypadki, że dyrektorzy są stawiani przed faktem dokonanym.
Czy do tego potrzebna jest aż ustawa, by dyrektorzy mieli większe poważanie i posłuch w zespole?
W teatrach w dużych miastach, dyrektorami zostają zazwyczaj znani aktorzy, którzy wywodzą się z tego środowiska i mają ogromne poszanowanie wśród zespołu. Przykładem jest Jan Englert, który jest dyrektorem Teatru Narodowego. Tu nie chodzi o autorytet, który jest z reguły bardzo duży. Nam chodzi o danie im narzędzia, możliwości dochodzenia rekompensaty za ewentualne straty.
Jeżeli do szefa teatru przyjdzie producent jakiegoś filmu i powie, że chce zaangażować na parę tygodni Annę Seniuk, to dyrektor będzie miał dzięki temu możliwość negocjacji z producentem i lepszego planowania pracy.
Jakiej wielkości rekompensaty dyrektor będzie mógł się domagać od producenta?
Wajda i Szymborska wiedzą, jak uratować media publiczne
Minimalnie będzie to wysokość składek _ zusowskich _, maksymalna kompensata to straty jakie poniesie teatr na skutek odwołania spektaklu. Nie chcemy narzucać sztywnych kwot, tylko pokazać widełki, niech ustalą to dyrektor i producent między sobą. Chcemy by była możliwość, a nie konieczność. Dzięki temu dyrektor może mieć możliwość poprawy sytuacji finansowej teatru i np. zaangażować innego aktora na zastępstwo.
Jednak producenci odgrażają się, że nie będą wobec tego sięgać po aktorów z teatrów. Nie chcą płacić haraczu i dlatego zaangażują aktorów spoza teatru.
Nie boję się tego. Producent nie zrezygnuje z dobrego aktora, ze świetnym warsztatem i znaną twarzą, bo jak weźmie kogoś z ulicy to nie uzyska wysokiej oglądalności. Będzie mu zależało na tym, by mieć znanych profesjonalistów. Część aktorów jest w stanie zrezygnować z dodatkowych dochodów, bo są wierni swojej scenie. Im łatwiej będzie wziąć udział w takim przedsięwzięciu, gdy będą pewni, że jego koledzy, teatr nie ucierpią na jego czasowej nieobecności.
Być może prostszym wyjściem byłoby podniesienie pensji w teatrach? Nie od dziś wiadomo, że aktorzy zgadzają się na grę w serialach, bo to dobrze płatne przedsięwzięcia.
Z czego? W finansach jest bardzo _ krótka kołdra _. Dlatego szukamy rozwiązania, które pozwoli dyrektorom na poprawę sytuacji, choć nie będą to duże środki.
I nie boi się Pan zarzutu, że to ingerencja w wolny rynek, wolny zawód?
Wręcz odwrotnie. Damy nową możliwość, nie będzie przymusem, tylko furtką dla dyrektora na negocjacje. Takie rozwiązanie są w innych krajach. Wynikają np. z kodeksu cywilnego lub kontraktowania aktorów. Poza tym planujemy też wprowadzenie szerszego kontraktowania dla dyrektorów teatrów. Będą to kontrakty trwające od 3 do 7 lat.
Chcemy zwiększenia ilości kontraktów, także w przypadku artystów. Tak by można było podpisać umowę z aktorem na 3,5,10 sezonów. Pomysły rekompensat i szerszego kontraktowania to krok w stronę rozwiązania, które funkcjonują już w Europie Zachodniej. Chcemy by weszły one w życie od stycznia 2011 roku.