W starachowickim szpitalu zmarł rano 26-letni pilot z Mielca, ciężko ranny we wczorajszej katastrofie awionetki w Ratajach. Przed śmiercią nie odzyskał przytomności.
Na razie nie są znane przyczyny wypadku "Wilgi" - samolotu serwisowego mieleckiego Zakładu Usług Agrolotniczych. Kierownictwo zakładu twierdzi, że pilot mimo młodego wieku spore doświadczenie lotnicze i wykonał już wiele lotów. W mieleckim zakładzie pracował od dwóch lat; prowadził różne samoloty i przez wiele godzin szkolił się na maszynach agrolotniczych.
Pilotowany wczoraj przez niego samolot, lecący do Radomia, około godziny 14:00 zaczął nagle spadać na ziemię w okolicy Ratajów w starachowickiem. Według relacji najmniej poszkodowanego członka załogi - mechanika - maszyna do końca miała włączone silniki.
Na pokładzie "Wilgi" były trzy osoby. Stan drugiego pilota lekarze określili jako średni, ale stabilny. Przeszedł operację. Miał między innymi otwarte złamania obu nóg.
W Ratajach, na miejscu katastrofy awionetki, pracuje specjalna komisja do spraw wypadków lotniczych.