Państwowe firmy wbrew prawu, które nakazuje, by cztery procent ich załogi stanowili inwalidzi, nie zatrudniają niepełnosprawnych. I *słono* za to płacą.
Podobne prawo obowiązuje przedsiębiorców prywatnych. W firmie, zatrudniającej ponad 25 osób, przynajmniej 6% załogi powinni stanowić niepełnosprawni.
"Niepełnosprawni. Pełnosprawni w pracy" - woła reklama. Ale szefowie urzędów tak nie sądzą. ZUS co miesiąc płaci z tego powodu dwa miliony złotych kary na Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Ministerstwo Obrony Narodowej, resort kultury oraz Kancelaria Prezydenta nie zatrudniają ani jednego niepełnosprawnego. Ta ostatnia płaci około 14 tys. zł kary miesięcznie - wylicza dziennik, podczas gdy ZUS płaci miesięcznie 2 miliony złotych, a KRUS - 180 tysięcy.
Problem dostrzega nowo mianowany pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych Mirosław Mielniczuk. "To niedopuszczalne, by państwo namawiało szefów firm prywatnych, a samo nie zatrudniało niepełnosprawnych" - mówi i obiecuje znaleźć rozwiązanie.
Jeden ze sposobów ma PFRON. W ramach programu celowego w policji stworzono tysiąc etatów dla inwalidów. "Jednak niewiele instytucji jest zainteresowanych podobnymi działaniami" - ubolewa Ludwik Mizera z PFRON.
"Szefowie tych urzędów boją się niepełnosprawnych, wolą unikać kłopotów" - zauważa w rozmowie z "Życiem Warszawy" jeżdżący na wózku inwalidzkim poseł PO Sławomir Piechota, wskazując jednak również pozytywny przykład - "w warszawskim urzędzie pracy niepełnosprawni stanowią 10 procent załogi".