Zwoliński: Czym Tusk i Kaczyński przebiją loda?

Solidarność żąda podwyższenia płacy minimalnej o kilkaset złotych. Jeszcze nie tak dawno rządzący pukali się w czoło, ale nie dziś. Teraz mamy kampanię wyborczą i z ust marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny usłyszeliśmy_ : __ To ważny projekt i powinniśmy się nad nim pochylić _. Przez blisko trzy lata, słowa Waldemara Pawlaka o tym, że trzeba załatwić sprawę bankowych spreadów zbywane były żarcikami i i uśmieszkami. Wystarczyło, że frank poszybował w górę tuż przed wyborami, od razu usłyszeliśmy o rządowym projekcie ulżenia kredytobiorcom i ustawowej walce z zachłannością bankierów.

Poszkodowani przez wichury i trąby powietrzne, które w ubiegłym tygodniu przeszły nad Mazowszem i łódzkiem, podobnie zresztą jak powodzianie ubiegłej wiosny, mieli szczęście w nieszczęściu, że dotknęło ich to przed wyborami. Przed rokiem samorządowymi i prezydenckimi, a teraz parlamentarnymi.

Los partii Włodzimierza Cimoszewicza, który - zamiast prześcigać się w obietnicach - bąknął coś o ubezpieczeniach, był dobrą szkołą dla naszych polityków. Teraz premier Tusk od razu na miejscu niemal wciskał ludziom zwitki banknotów do rąk, a zatroskany prezes PiS stwierdził na konferencji prasowej, że pomoc rządu powinna być _ możliwie szybka i wysoka _.

Oczywiście na liście dopieszczanych nie mogło zabraknąć rolników. Nikt nie mówi już o likwidacji ewidentnej niesprawiedliwości jaką jest KRUS, czy zrzucaniu się przez wszystkich pozostałych na leczenie mieszkańców wsi. Teraz prezes Jarosław Kaczyński, ujmując się za chłopami, zarzucił rządowi Donalda Tuska odpuszczenie walki o wyższe dopłaty bezpośrednie z unijnej kasy.

Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Minister Rolnictwa, Marek Sawicki z oburzeniem wytknął prezesowi _ - Ten, który zgodził się na stopniową rezygnację z polityki rolnej, z dopłat dla rolników, na rzecz uzbrojenia i wspólnej europejskiej armii, dzisiaj zarzuca mi, że po raz pierwszy wymusiłem na Francuzach i Niemcach przyznanie konieczności wyrównywania dofinansowania rolników w całej Europie - zagrzmiał minister, deklarując, że on dla rolników to wszystko i wszędzie, a zwłaszcza w Brukseli . _

Nic więc dziwnego, że rekord w _ podlizywaniu _ się wyborcom należy do PSL. Dziewczyna liżąca loda na zielonej trawie pod hasłem - _ Postaw na zielone _ - daje dużo do myślenia.

Co tym lodem obiecują ludowcy? Być może okaże się dopiero po wyborach. Daleko nam jednak do Rosji. Tam nie tylko rządzący od ponad 10 lat Władimir Putin nie musi obiecywać. To wyborcy, zwłaszcza ta piękniejsza ich część, prześcigają się w obietnicach pod jego adresem. O takiej armii, deklarującej _ zedrę z siebie ubrania dla Putina _, nasi politycy mogą tylko pomarzyć.

To jednak Rosja. My mamy demokrację, a już jej wynalazcy, czyli starożytni Grecy nazywali tych, którzy się nią nie zajmują lub od niej stronią - idiotami. Można dodać, że tym bardziej idiotami im siedzą ciszej i nie wymuszają kolejnych obietnic i deklaracji. A nuż coś z nich zostanie. Przedwyborczy koncert życzeń można uznać za rozpoczęty.