Przez ostatnie cztery lata do Senatu wpłynęły trzy wnioski o uchylenie immunitetu. Wobec posłów takich wniosków było aż 69. W większości spraw parlamentarzyści zrzekli się tej ochrony lub zostali jej pozbawieni przez kolegów w głosowaniu. Ale części udawało się unikać odpowiedzialności.
Dziennik pisze, że dziesięciu posłów, którzy w kończącej się kadencji nie zrzekli się immunitetu, dostało się do nowego parlamentu. Dziewięciu z nich trafiło do izby niższej, a jeden - Dariusz Bachalski - do Senatu. Oni są bezpieczni. Pecha miało kilku ich kolegów, dla których nie było miejsca w nowym Sejmie. Stanisława Głębockiego z Samoobrony, Jana Kubika z PSL, Zbigniewa Siemiątkowskiego z SLD i Piotra Smolanę niegdyś z Samoobrony może teraz zacząć ścigać prokuratura. Według "Życia Warszawy", do sądu może też trafić Tomasz Nałęcz, któremu poseł Stanisław Łyżwiński zarzucił obniżanie jego autorytetu wypowiedziami, że kpi sobie z sądu.
Dziennik pisze też, że kłopoty mogą mieć posłowie, wobec których prokuratura nie występowała o uchylenie immunitetu, ale czekała na wygaśnięcie mandatu. Przykładem może być wczorajsze zatrzymanie Jana A. Byłego parlamentarzysty SLD zatrzymano pod zarzutem korupcji.
IAR/Życie Warszawy/mb/skw.