Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|
aktualizacja

Tak się donosi w Polsce. Listy trafiają do ZUS, skarbówki i inspekcji pracy

642
Podziel się:

"Zapomniany kochanek" na konkubinę. Dziadek na wnuczka. Sąsiad na sąsiada. Pracownik na pracodawcę. A konkurent na konkurenta. Zakład Ubezpieczeń Społecznych zalewa masa donosów. A urzędnicy? Czytają. ZUS informacje przyjmuje i weryfikuje. Kontrole wysyła tam, gdzie trzeba.

Donos za donosem. ZUS, skarbówka i inspekcja pracy - to ulubione kierunki wysyłki anonimowych listów
Donos za donosem. ZUS, skarbówka i inspekcja pracy - to ulubione kierunki wysyłki anonimowych listów (East News, Marcin SZABLOWSKI/East News)

Uprzejmie donoszę…

Sąsiad ma za dużo pieniędzy. Były mąż ma nowego mercedesa. Eksżona dostaje za wysoką emeryturę. Albo - ja mam niską emeryturę, a inni mają za dużą. A czasami: pracodawca nie płaci za mnie składek, kombinuje, podpisuje kilkanaście umów.

Tak miał np. jeden z ochroniarzy. Jedna umowa na doglądanie trawników, druga umowa na obchód po terenie, trzecia umowa na otwieranie szlabanu na osiedlu, kolejna - dopiero na ochronę. Po co? By pracodawca płacił mniej składek. Anonim o patologii napisał dopiero, gdy został zwolniony z pracy.

Inny przykład? "Znajoma emerytka dorabia w Szwajcarii u księdza, gdzie opiekuje się jego matką, więc powinna stracić polską emeryturę". Podpisane: Zapomniany Kochanek. List bez daty, bez nazwiska autora, za to z wieloma szczegółami. I masą przekleństw Bo znajoma emerytka jest też byłą konkubiną.

Polacy uprzejmie donoszą

Od lat Polacy piszą masę anonimów. Głównie na rodzinę, sąsiadów, biznesową konkurencję. Dołączają zdjęcia, kopie dokumentów, wydruki z mediów społecznościowych, numery rachunków bankowych.

Czasami zdenerwowany pracownik potrafi do urzędników wysłać na przykład tak zwaną drugą księgowość. To tajne dokumenty kombinującej firmy, których żaden urzędnik nie powinien widzieć. W nich można najłatwiej znaleźć nieprawidłowości.

W sieci są gotowe strony z wzorami donosów do urzędów skarbowych i Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. W czołówce jest również inspekcja pracy. Bo to ulubione kierunki wysyłania anonimów. Państwowa Inspekcja Pracy otrzymała blisko 7 tys. donosów w 2017 roku. Gdyby tendencja się utrzymała - w tym roku inspektorzy otrzymają o tysiąc listów więcej.

W poradnikach donosów są porady by jednak się podpisać, bo wtedy łatwiej śledzić losy donosu. Są też adresy kontaktowe, są informacje, jakie dokumenty załączyć. Słowem: wszystko.

Dzisiejsi donosiciele pewnie nie mają nawet świadomości, że korzystają z wielowiekowej tradycji. Już Cesarstwo Rzymskie dwa tysiące lat temu nagradzało najbardziej aktywnych informatorów. Bo był to przejaw społecznej odpowiedzialności. Dekadę temu władze podwarszawskiej gminy chciały płacić za informacje o nielegalnym wywozie śmieci. Inne samorządy nie ruszyły jednak tą drogą.

Urzędnicy za to korzystają z donosów. To źródło informacji, często wskazujące kierunek kontroli. Tak ma na przykład Zakład Ubezpieczeń Społecznych. - To nic nowego, że ludzie informują Zakład Ubezpieczeń Społecznych o różnych aspektach życia znajomych, sąsiadów czy nawet rodziny, które związane są z opłacaniem składek bądź pobieraniem różnych świadczeń - tłumaczy w rozmowie z money.pl Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy ZUS.

Nie chce jednak podawać konkretnych liczb - pytania o anonimy nie są jednak zaskoczeniem. Ani dla rzecznika, ani dla pracujących w Centrum Obsługi Telefonicznej ZUS.

- Informacje o nieprawidłowościach u pracodawcy? Można je do nas przesłać, przeanalizujemy - słyszę od konsultanta. Szybko jednak dodaje, że często ludzie zgłaszają się przez złamane serce i żeby jednak dobrze przemyśleć, co mam do powiedzenia.

- Otrzymujemy i odręcznie napisane listy, i wiadomości elektroniczne, i telefony. Często dostajemy podpisane z imienia i nazwiska informacje o nieprawidłowościach. Żadna wiadomość nie zostaje bez rozpoznania, bo nie może pozostać - przyznaje Wojciech Andrusiewicz.

Sąsiad lub rodzina

Kto najczęściej pisze? W przypadku firm jest to konkurencja, często są to sąsiedzi albo rodzina. Przykład? Do ZUS trafił list, którego autorem był dziadek, a nieprawidłowości miały dotyczyć działalności wnuka. Obaj mieszkali w jednej willi. Dziadek na pierwszym piętrze, wnuk na trzecim. Średnio się dogadywali.

- Nie tak dawno dostaliśmy korespondencję podpisaną przez "kochającego, ale zapomnianego kochanka". Sprawa dotyczyła jego, byłej już, konkubiny. Kochanek się zdenerwował i twierdził, że powinna stracić część emerytury, bo dorabia sobie w Szwajcarii. List był bardzo dobrze udokumentowany. Załączone były nawet numery rachunków bankowych ze szczegółami kiedy przychodzą pieniądze, i gdzie są przesyłane dalej. A do tego w liście był ogromny bagaż emocjonalny. Sprawa po zweryfikowaniu okazała się czysta. Nie doszło do żadnych nieprawidłowości - opowiada Andrusiewicz.

- Przypadki naprawdę są różne. Często są to tylko ogólnikowe sugestie, ale ludzie oczekują, że sprawdzimy, czy ich sąsiad miał za co kupić nowego mercedesa. Tego typu donosy często są bezpodstawne i mamy do nich dystans - dodaje.

ZUS nie czeka na donosy

Andrusiewicz podkreśla, że ZUS "nie jest wścibski" i nie ma w Zakładzie oczekiwania na donosy.

- Naszą rolą jest dbałość o prawidłowe opłacanie składek przez przedsiębiorców i pracodawców oraz właściwe wypłacanie świadczeń. Donos to nie zawsze jest rzecz pejoratywna i nie zawsze wynika z zawiści. Jeżeli pracownik pisze o nieprawidłowościach w danej firmie to przecież chodzi m.in. o jego pieniądze, jego składki, tak więc jest to dbałość o własna przyszłość - mówi.

Przedstawiciele Zakładu Ubezpieczeń Społecznych podkreślają, że donosy nie rozwiązują problemów. - Musimy budować świadomość społeczną w zakresie ubezpieczeń społecznych, tak by każdy był odpowiedzialny za wspólne dobro i miał świadomość, że łamiąc prawo krzywdzi także samego siebie - opowiada.

Wciąż są przypadki, gdy pracownik zatrudniany jest na kilka, a nawet kilkanaście umów. Pracodawca natomiast odprowadza pełne składki, w tym chorobową, tylko od jednej i to niewysokiej kwotowo umowy. Pracownik dowiaduje się o tej bezprawnej grze w momencie, kiedy musi pójść na zwolnienie lekarskie i do wypłaty ma kilkadziesiąt złotych.

- Dlatego warto dokładnie czytać umowy, które podpisujemy. Warto zainteresować się tym, czy pracodawca rozlicza nas uczciwie. Jeżeli mamy wątpliwości nie bójmy się poprosić Zakład Ubezpieczeń Społecznych o pomoc. Zróbmy to w dobrze pojętym własnym interesie - dodaje rzecznik Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Zachęca, by skontaktować się z ZUS lub sprawdzić składki za pomocą internetu. Służy do tego na przykład Portal Usług Elektronicznych ZUS. Są tam również informacje dot. ubezpieczenia zdrowotnego NFZ.

gospodarka
gospodarka polska
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(642)
Pelasia
9 miesięcy temu
Każdy powinien pilnować swojego a nie sąsiadów.
Anonim
11 miesięcy temu
Donosiciele liczcie sie z tym ze nikt donosicieli nie lubi i instytucje do ktorych donosicie tez was przeswietla predzej czy pozniej.
Anonim
11 miesięcy temu
A co was obchodza inni.Zajmijcie sie swoim zyciem.Powaznie jaka zazdrosc zawisc i niewdziecznosc w was jest
grono
2 lata temu
grono życzliwych
xxx
3 lata temu
Zus nie sprawdza donosów bo sami to najwięksi przekręciarze. Łapówy tylko lecą i lewe renty, emerytury bez problemów dostają zdrowi i nigdy nie pracujący. Najpierw rentka na jakąś wymyśloną chorobę a potem przejście na emeryturkę. Tak się żyje. A ktoś pracuje całe życie i dostanie 500zł.
...
Następna strona