Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Gratkiewicz
Jacek Gratkiewicz
|

NFZ jest parszywy. A minister potrafi tylko "ble ble ble"

0
Podziel się:

Poseł PiS Bolesław Piecha mówi o powodach złego stanu służby zdrowia. A czy ma recepty?

NFZ jest parszywy. A minister potrafi tylko "ble ble ble"

Money.pl: Mamy kolejne problemy w służbie zdrowia. Pan zna powody?

*Bolesław Piecha, poseł PiS, były wiceminister zdrowia: *Ciągle te same. Ten najważniejszy to niedostateczne finansowanie, a wszystkie kroki racjonalizujące jakiekolwiek wydatki okazały się jednym wielkim fiaskiem. Mimo wielu zapewnień nic się przez ostatnie lata nie poprawiło, stąd tego typu dziury w finansowaniu.

Niestety tym razem doszło do pewnego precedensu. W każdym cywilizowanym kraju chroni się te najsłabsze grupy przed niedoborami w ochronie zdrowia, ale ta zasada nie obowiązuje w Polsce. Tym razem okazało się, że ucierpią dzieci. Nie jestem w stanie zrozumieć tej gry premiera i ministra zdrowia. Z jednej strony decydują o finansowaniu in-vitro, a z drugiej brakuje pieniędzy na podstawowe sprawy, czyli planowe zabiegi u dzieci.

To nie jest tak, że można poczekać pół roku, bo chore dziecko w rodzinie to jest największa tragedia, a każdy miesiąc bezczynności może się odbić na zdrowiu i całym życiu tego dziecka. Dla mnie to jest skandal, który nie powinien się zdarzyć.

A PiS nie wykorzystuje tych dzieci do walki politycznej, jak zarzuca wam minister zdrowia?

Nie chciałem o tym mówić, ale jeśli Pan Bartosz Arłukowicz chce wiedzieć kto wykorzystuje chore dzieci do celów politycznych, to musi zapytać swoją koleżankę klubową z Senatu, prof. Chybicką. Ona jest mistrzynią w wykorzystywaniu chorych dzieci w wywieraniu wpływu na władzę.

My tylko powiedzieliśmy prawdę, czyli, że jest nie do pomyślenia, żeby w cywilizowanym państwie europejskim zwlekać z leczeniem dzieci. Przecież oni są najsłabszym ogniwem w służbie zdrowia. Arłukowicz przesadził i lepiej żeby tej tematyki nie poruszał więcej, bo to jest niesmaczne.

Podczas konferencji ministra Arłukowicza okazało się, że pieniądze się znalazły.

Spokojnie. Na razie znalazły się tylko deklaracje Arłukowicza, a takich deklaracji już słyszałem mnóstwo.

Czyli PiS podtrzymuje swoje ultimatum, że dajecie ministrowie tydzień na załatwienie sprawy?

Oczywiście. My oczekujemy kompleksowego rozwiązania tych problemów i przedstawienia tego na piśmie, a nie ciągle _ ble ble ble _.

Oczywiście ucieszymy się jeśli okaże się, że te pieniądze się znalazły, ale pediatria w Polsce to nie tylko Instytut Matki i Dziecka, to wiele bardzo poważnych klinik i szpitali, które borykają się z ogromnymi kłopotami z powodu złej wyceny świadczeń pediatrycznych.

Tylko właśnie minister dostrzegł problem.

Tak, ale za późno i zareagował bardzo impulsywnie. Rzucił pieniądze tak na _ odwalcie się _, a my chcemy, żeby załatwił to kompleksowo.

Ma jeszcze kilka dni. Skoro premier zapowiedział in-vitro i od razu na drugi dzień Arłukowicz zaczął przygotowywać program, to w tej sprawie również może się pospieszyć. Poza tym tych pieniędzy z tego in-vitro byłoby _ po kokardkę _.

Wymienił Pan powody złego stanu służby zdrowia, a ma pan jakieś recepty?

Recept jest kilka. Po pierwsze bezwzględnie trzeba walczyć o wzrost nakładów finansowych na służbę zdrowia. Jeśli ktoś myśli inaczej, to nie rozumie istoty ochrony zdrowia. Większość państw europejskich ma publiczne wydatki na służbę zdrowia na poziomie 6 proc. PKB. My ledwo ocieramy się o 4,5 proc. To gdzie reszta?

Skoro Rumunia i Bułgaria mogą pozwolić sobie na 6 proc. PKB, to dlaczego my nie możemy tego zrobić? Nie ma tak wydolnej służby zdrowia, która na tak niskim finansowaniu może sobie poradzić. Najprościej jest podnieść składkę, oczywiście nie jest to rozwiązanie, ale trzeba o tym myśleć. Zresztą Donald Tusk zapowiadał, że to zrobi, ale temat ucichł.

Ale dlaczego wyższa składka nie rozwiąże problemu?

Bo trzeba racjonalnie wydawać pieniądze. Teraz są one wydawane w zły sposób. Nie mamy rozpoznanych potrzeb polskich pacjentów. Cały czas mówi się w tym obszarze o jakimś nieszczęsnym rynku. Tylko, że w ochronie zdrowia nie istnieje rynek, istnieją potrzeby.

My chorujemy nie dlatego, że sobie coś planujemy, tak jak planujemy zakup telewizora, tylko chorujemy, bo mamy pecha.

A co z NFZ?

To już jest struktura niezwykle parszywa i źle zarządzana. Poza tym wszystkim jeszcze potrzebne są narzędzia. Żeby się leczyć trzeba mieć gdzie.

Jeśli dalej będzie tak, że będzie absolutna dowolność tworzenia miejsc szpitalnych kosztem innych i wygrywanie cenami dumpingowymi, to skończy się tak jak przy budowie autostrad. Część tych szpitali po prostu będzie musiała bankrutować.

Czytaj więcej w Money.pl
Szpitale nie przyjmują pacjentów. A minister... Bartosz Arłukowicz przypomniał, że na nieprawidłowości zwracała już uwagę Najwyższa Izba Kontroli.
Co czeka Instytut Matki i Dziecka? Trwa analiza kosztów świadczeń pediatrycznych, niektóre z nich są niedoszacowane, dlatego będą wycenione wyżej niż obecnie
Jest porozumienie. Nie zamkną szpitala Instytut Matki i Dziecka wstępnie porozumiał się z Narodowym Funduszem Zdrowia w sprawie finansowania placówki.
wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)