Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Konrad Bagiński
Konrad Bagiński
|
aktualizacja

Załamał się rynek transportowy w Polsce. Tysiące firm i pracowników zostały bez grosza

1068
Podziel się:

Epidemia koronawirusa oznacza problemy nie tylko w Chinach czy we Włoszech. W Polsce momentalnie załamał się rynek transportu drogowego. Liczba przejazdów autokarami spadła o 97 proc. Branża wystosowała dramatyczny apel do rządu. Twierdzi, że bez pomocy padną tysiące firm, a ich pracownicy zostaną bez pracy.

W ciągu zaledwie kilku dni kryzysu przewoźnicy stracili już ok 4 mld zł
W ciągu zaledwie kilku dni kryzysu przewoźnicy stracili już ok 4 mld zł (WP.PL)

Przewozy autokarowe o charakterze turystycznym oraz biznesowym ustały niemal całkowicie. Szacowany na 10 miliardów złotych polski rynek autokarowy nie istnieje, zmniejszył się o 97 procent i rok 2020 należy uznać za bezpowrotnie stracony - twierdzi Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce wraz z Polskim Stowarzyszeniem Przewoźników Autokarowych.

Z danych tej organizacji wynika, że sytuacja w transporcie drogowym rzeczy również jest dramatyczna. Obroty polskich przedsiębiorców, szacowane na 129 miliardów złotych rocznie, do tej pory zmalały o 30 procent.

- Nie ma jednak cienia wątpliwości, że to dopiero początek spadków. Sumując straty wszystkich gałęzi polskiego transportu drogowego, otrzymujemy w pierwszym miesiącu załamania wywołanego epidemią kwotę zbliżoną do 4 miliardów złotych - piszą przedstawiciele Zrzeszenia. Branża wystosowała właśnie dramatyczny apel do premiera.

- Nie istnieją rezerwy finansowe przedsiębiorców ani mechanizmy dostosowawcze, pozwalające wybrnąć z tej katastrofalnej sytuacji. Załamanie rynku nastąpiło z dnia na dzień. Jeszcze miesiąc temu nikt nie był w stanie przewidzieć skali problemu, a tym bardziej zaplanować środków zaradczych. Jesteśmy w sytuacji, w której bez pomocy zewnętrznej po prostu nie przetrwamy - piszą w liście do Mateusza Morawieckiego.

Pojawiły się już nieoficjalne na razie informacje o tym, że najwięksi przewoźnicy w branży wysyłają swoich kierowców na przymusowe bezpłatne urlopy. To równoznaczne z odesłaniem na bezrobocie - bez zarobków i możliwości wliczenia tego okresu do stażu pracy.

- Polscy przewoźnicy, utrzymujący od lat silną pozycję w Unii Europejskiej w ciągu kilku dni znaleźli się w pułapce bez wyjścia. Nie mają żadnych szans na utrzymanie budowanych z ogromnym trudem zespołów pracowniczych, nie mają pieniędzy na płace i składki ZUS, nie są w stanie regulować należności z tytułu leasingów i kredytów. Nie istnieją żadne rynkowe sposoby wyjścia z tej sytuacji - dodają.

O co proszą przewoźnicy?

Postulaty są dość konkretne. Przewoźnicy wnioskują o wdrożenie nadzwyczajnych środków: preferencyjnych kredytów obrotowych „na przetrwanie” na okres minimum 4-5 lat pozwalających na ograniczone funkcjonowanie przedsiębiorstw, ulg w płatnościach składek ZUS i ulg w płatnościach podatkowych.

- Tylko przy pomocy państwa nasz sektor może podjąć próbę przetrwania tych, nieporównywalnych z żadnymi wcześniejszymi, kłopotów. Naszym priorytetem jest utrzymanie zespołów pracowniczych i uniknięcie masowych zwolnień kierowców oraz ochrona mechanizmów finansowania posiadanego przez polskich przewoźników drogowych taboru - piszą w liście do premiera.

Przypominają, że obecnie polscy przedsiębiorcy dysponują flotą ponad 247 tysięcy pojazdów w międzynarodowym transporcie rzeczy oraz prawie 14 tysięcy autokarów.

- Solidaryzujemy się ze wszystkimi dotkniętymi działaniem koronawirusa na całym świecie, a jednocześnie przesyłamy rządzącym dramatyczny apel: Naszą branżę dotknęła z dnia na dzień klęska żywiołowa. Potrzebujemy pomocy. Sami nie damy rady - piszą przewoźnicy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
WP Finanse
KOMENTARZE
(1068)
andrzej
3 lata temu
Bzdury. Transport ma swoje 5 min. Nie znam nikogo co dokładałby do transportu. Znalezienie kierowcy za 6000 zł to już przeszłość. Nawet za 7000 to cud. Nowy ciągnik siodłowy aby go kupić trzeba czekać około roku
Liu
3 lata temu
Jak po kilka milionów wzięli covid to było dobrze teraz źle rozumiem autokary im pomóż ale ciężarowym które jeździły dochód był a covidowe brali czabylo obrony sprawdzić dopiero dawac
Ada
3 lata temu
No a wiec na koniec roku lub początek następnego czeka Polskę recesja zawsze jest tak samo pierwszo siada transport a potem cała reszta wiec niebawem powinna przyjść korekta w budownictwie
Damian
4 lata temu
Ta sytuacja to dopiero rodzący się zupełny koszmar. Obciążenie finansowe transportu jest znaczne. Jeśli spada ilość przewozów, to sytuacja robi się nieciekawa. Już nie pisząc o utracie interesujących kontraktów, czy dobrych pracowników. To nie tylko transport. Boję się to napisać, lecz prawdopodobnie jesteśmy dopiero na początku destabilizacji sytuacji i to na przestrzeni przynajmniej Europy. Faktem jest, że pandemia to kwestia ogólnoświatowa. To nam nie przejdzie panowie bez boleśnie. Nie ma takiej opcji. Nie istnieją mechanizmy mogące pomóc wszystkim, ponieważ nie istnieje rezerwa budżetowa niewyczerpywalna. Trzeba być realistą. Ile podmiotów gospodarczych działa w naszym kraju? Ilu potrzebuje pomocy? Po co odpowiadać...
ADAM
4 lata temu
transport to specyficzna działalność 8 tyś leasing 2500 księgowy paliwo to zależy ile km 30l /100 x 10000 km opłaty drogowe 8tyś ZUS na pracownika 7000 pensja z dietami x 10 nie mowie juz o naprawach wymianie opon min 1400 sztuka x 12 x 10 aut co 2 lata wymiana oleju, serwis, naprawa w transporcie pracuje milion polaków. Chodzie o ratowanie 100 tyś miejsc pracy. A wiele firm padnie. Sam nie mam oszczędności może miesiąc pojadę i to wszystko. Łatwo policzyć 80 tyś miesięcznie leasing, zus, księgowy, robi się 100 tyś tyle mam nie mam już na pensje dla wszystkich pracowników. Bo mam jeszcze opłaty DKV, lotos, Wielu z nas popłynie.
...
Następna strona