Truizmem będzie powtórzenie po raz kolejny, że na razie - być może w całym tym tygodniu - euro nie ma dość siły, by EUR/USD trwale wrócił powyżej 1,34, a zarazem nie jest jeszcze na tyle słabe, byśmy zeszli poniżej 1,3335. Tym sposobem we wtorek rano budzimy się przy poziomach rzędu 1,3360, cały czas w dobrze już znanym obszarze.
Dzisiejsze dane raczej nie będą przełomowe, choć może warto zwrócić uwagę na godzinę 14:30 i informacje z amerykańskiego rynku nieruchomości, który - ogólnie rzecz biorąc - jest dość dobrym miernikiem nastrojów i stanu gospodarki. Poznamy liczbę pozwoleń na budowę domów, wydanych w lipcu, a także dane o liczbie rozpoczętych budów. Tym razem dobre dane wypada interpretować jako czynnik pro-dolarowy.
Równocześnie podany będzie odczyt na temat inflacji CPI w USA, również za lipiec. Prognoza to 0,1 proc. m/m (poprzednio, w czerwcu, było to 0,3 proc.) oraz 2,0 proc. r/r (poprzednio 2,1 proc. r/r). Oczywiście dane o inflacji są zawsze do pewnego stopnia arbitralne (bo wynikają z dość arbitralnego koszyka), tym niemniej Fed i inne instytucje stosują je jako miernik. Teoretycznie niska inflacja to głos za tym, by nie przyspieszać redukcji QE (w swoim czasie był to głos za tym, by w ogóle nie ograniczać operacji) - ale nie wydaje się, by akurat dzisiejszy odczyt był tu przełomowy (chyba że znacznie odbiegnie od prognoz).
W związku z sytuacją na EUR/USD nasza waluta pozostaje na poziomach podobnych do tych z ostatnich kilku czy nawet kilkunastu dni. USD/PLN lokuje się przy 3,1335, EUR/PLN na poziomie 4,1855. Dla kupujących euro i dolary są to poziomy, by użyć wyrażenia potocznego, _ takie sobie _ - nie najgorsze, ale też i nie rewelacyjne.
O 14:00 poznamy dane o przeciętnym zatrudnieniu i wynagrodzeniu w Polsce (poda je GUS), ale raczej nie wpłyną one na kurs polskiej waluty.
Porównaj na wykresach spółki i indeksy