Piątkowa 'Rzeczpospolita' z wiarygodnego źródła dowiedziała się, że w przyszłym roku niedobór państwowej kasy sięgnie 45 miliardów złotych. Po południu Marek Belka nie potwierdził doniesień prasowych, ale powiedział, że przyszłoroczny deficyt będzie wyższy od tegorocznych 40 miliardów. Tak czy siak wychodzi na to, że uzdrowienie finansów publicznych zostanie przesunięte w czasie. A informacja ta ukazała światło dzienne w niezbyt dogodnym dla rządu terminie – mamy przecież kulminację sporu na linii rząd – RPP, a szef NBP wielokrotnie powtarzał, że ograniczenie deficytu to w obecnej chwili sprawa fundamentalne, od której uzależnione są zresztą kolejne obniżki stóp procentowych.
Jakkolwiek kurs USDPLN znajdował się na dość stabilnym poziomie 4,02 – 4,0350, to znacznie do złotego zyskało euro – z porannych 3,7950 PLN do 3,83 na zakończeniu sesji. Znacznemu w sumie wzrostowi ceny euro towarzyszył spokojny rynek – mieliśmy dzisiaj przecież ostatni mecz piłkarskiej reprezentacji.
W poniedziałek dane o inflacji. Belka sądzi, że liczona rok do roku sięgnie najwyżej 2 procent, podobnie przewidują analitycy. Pod tym względem do Unii już się dopasowaliśmy, nawet Walutowej.
