Złoty, po porannym korekcyjnym umocnieniu, kontynuuje zapoczątkowany we wtorek proces osłabienia do amerykańskiej waluty.
O godzinie 13:00 kurs USD/PLN testował poziom 3,1330 zł, rosnąc o 1,8 gr w stosunku do wczorajszego zamknięcia, gdy wzrost sięgnął 10 gr. Nieco mniejsze wzrosty, bo o 1 gr do 4,0174 zł, notuje dziś EUR/PLN.
Obserwowane osłabienie złotego, podobnie jak to ma miejsce w przypadku innych walut regionu, a także wielu aktywów uważanych za ryzykowne, to pochodna wzrostu obaw o to, jak w kolejnych kwartałach będzie kształtowała się sytuacja ekonomiczna głównych światowych gospodarek. Obawy te podgrzały w tym tygodniu banki centralne. We wtorek Fed ostrzegł, że tempo wzrostu gospodarczego w Stanach Zjednoczonych będzie prawdopodobnie bardziej umiarkowane niż to wcześniej zakładano.
Wczoraj natomiast Bank Anglii obniżył prognozy brytyjskiego PKB, wskazując jednocześnie na wysoce niepewne perspektywy dla wzrostu gospodarczego i przypominając, że perspektyw amerykańskiej gospodarki i Strefy Euro też pozostają słabe. W to wszystko wpisały się jeszcze, budzące obawy dane makroekonomiczne z USA, Chin, czy też opublikowany dziś raport nt. czerwcowej dynamiki produkcji przemysłowej w Strefie Euro (nieoczekiwanie spadła ona o 0,1% M/M, podczas gdy prognozowano jej wzrost o 0,6%).
Złoty do końca dnia będzie pozostawał pod wpływem nastrojów na rynkach globalnych, reagując osłabieniem gdy te się pogorszą i umocnieniem gdy się poprawią. Jego potencjał spadkowy jest jednak ograniczony przez oczekiwanie na jutrzejszą publikację przez GUS lipcowego wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych. Rynek prognozuje, że ceny spadną o 0,1% M/M i wzrosną o 2,2% R/R, po tym jak w czerwcu wzrosły odpowiednio o 0,3% i 2,3%. Wyższa od prognoz inflacja zwiększy oczekiwania na podwyżki stóp procentowych, co będzie pomagać złotemu. I odwrotnie.
Obserwowane w tym tygodniu wzrosty USD/PLN, jakkolwiek bardzo dynamiczne, póki co nie zmieniają układu sił na wykresie. Dlatego, jakkolwiek mogą one wywindować kurs USD/PLN do 3,20 zł, to na gruncie analizy technicznej są tylko korektą spadków, mających swój początek w pierwszych dniach czerwca.