Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

ECB zaczyna zauważać problem?

0
Podziel się:

Mniejsza płynność na rynkach finansowych za sprawą świąt w USA i Japonii sprawiła, że spekulanci mieli w nocy z czwartku na piątek pole do popisu.

ECB zaczyna zauważać problem?

Mniejsza płynność na rynkach finansowych za sprawą czwartkowego Święta Dziękczynienia w Stanach Zjednoczonych i piątkowego Święta Pracy i Dziękczynienia w Japonii sprawiła, że spekulanci mieli w nocy z czwartku na piątek pole do popisu, co skrzętnie wykorzystali.

W ,,planach" był atak na magiczny poziom 1,50 na EUR/USD, co jednak nie do końca się udało. Nowe ,,maksimum maksimów" na tej parze zostało ustanowione na poziomie 1,4966, a w kolejnych godzinach notowania powróciły poniżej figury 1,49 rozpoczynając tym samym silny spadek poniżej 1,48 (o godz. 11:28 kurs wynosił 1,4790).

Tym samym Europejczycy nie podchwycili zapału do kupowania własnej waluty. Dlaczego?

Po pierwsze od kilku dni część banków niezależnie od fundamentów wskazywała, że kurs EUR/USD może być ,,przestrzelony" w krótkim terminie, a utrzymująca się awersja do ryzyka za sprawą kryzysu na amerykańskim rynku subprime, może skłonić część inwestorów do pokrywania krótkich pozycji, co paradoksalnie mogłoby uruchomić małą ,,lawinę".

Po drugie psychologiczny poziom 1,50 na EUR/USD to nowe, nieznane terytoria i nie ma pewności, jak zachowałyby się banki centralne. Wczoraj szef ECB, Jean-Claude Trichet powtórzył, że jest przeciwko raptownym i ,,brutalnym" zmianom kursów walut.

Oczywiście werbalne interwencje są coraz częściej ignorowane przez rynki, ale nigdy nie wiadomo, kiedy zaczną im towarzyszyć rzeczywiste działania. Po trzecie i to jest w zasadzie dzisiejszą informacją dnia - Europejczycy zaczęli zauważać większe niż im się dotąd wydawało ryzyko spowolnienia gospodarki.

W takim tonie wyraził się dzisiaj członek ECB z Hiszpanii, Miguel Ordonez, którego zdaniem winne tego stanu rzeczy może być dalsze zamieszanie na światowych rynkach finansowych. Dodał przy tym, że silne osłabienie amerykańskiego dolara może mieć negatywny wpływ na rozwój amerykańskiej gospodarki.

Odnosząc się do największej bolączki ECB w ostatnich tygodniach, czyli ryzyka wzrostu inflacji, przyznał, że bank centralny jest w pełni przygotowany do działania, jeżeli okaże się to konieczne. Tak naprawdę wydaje się jednak coraz mniej prawdopodobne, aby ECB rzeczywiście zdecydował się na ewentualną podwyżkę stóp procentowych w najbliższych miesiącach - w obecnej sytuacji jaka panuje na rynkach finansowych byłoby to strzelenie gola do własnej bramki.

Zresztą już teraz inwestorzy wyceniają możliwość obniżki stóp o 25 p.b. w III kwartale 2008 r. i o 50 p.b. do końca przyszłego roku. To będzie konieczne, aby wspomóc gospodarkę. Opublikowane dzisiaj wstępne odczyty wskaźniki indeksów PMI za listopad okazały się słabsze od prognozowanych, zwłaszcza w sferze usług (53,7 pkt. wobec 55,8 pkt.). W długim terminie presja na wzrost EUR/USD powinna, zatem zacząć się zmniejszać.

Dosyć ciekawa sytuacja prezentuje się również na dziennym wykresie EUR/USD. Nocny wyskok do 1,4966 sprawił, iż przetestowane zostało górne ograniczenie kanału rozpoczętego w sierpniu b.r. Rysująca się spadkowa świeca (wisielec) może sugerować trudności z pokonaniem dzisiejszego maksimum w perspektywie najbliższych dwóch tygodni. Teoretycznie wskazuje nawet na szanse testowania dolnego ograniczenia kanału, które przebiega obecnie w okolicach 1,4620.

To czy tak się stanie będzie zależeć od informacji napływających z USA. Jeżeli statystyka tzw. ,,Czarnego Piątku", czyli pierwszego większego okresu zakupów przed Świętami, okaże się lepsza to może być to sygnał dla rynków, że krótkoterminowa sytuacja w amerykańskiej gospodarce nie jest aż tak zła. To dałoby argumenty tym członkom FED, których zdaniem zbyt szybkie obniżki stóp procentowych nie byłyby właściwe (zaplanowane na 11 grudnia b.r. cięcie stanęłoby tym samym pod znakiem zapytania). Wtedy dolar miałby swoje krótkie ,,show".

A co z naszym złotym? Opublikowane wczoraj po południu zapiski z październikowego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej pokazały, że w zasadzie jedynym powodem dla których wniosek o podwyżkę stóp o 25 p.b. nie uzyskał większości, był zbyt szybko umacniający się złoty, który teoretycznie dawałby szanse na ograniczenie presji cenowej.

Naiwność ,,gołębi" może być jednak bardzo kosztowna. Zwłaszcza, że wskazywano jednocześnie na spore ryzyko, iż w perspektywie kilku kwartałów Polska przestanie wypełniać kryterium inflacyjne z Maastricht.

To mogłoby poważnie zaburzyć naszą ścieżkę konwergencji, osłabić złotego i niewykluczone, że przyczynić się do jeszcze większego przyspieszenia inflacji i turbulencji w gospodarce. Tym samym w kontekście dzisiejszego expose premiera Tuska, który stwierdził, że powinniśmy uczynić wszystko, aby jak najszybciej przygotować się na przyjęcie euro, należy otwarcie przyznać, że RPP zostało niewiele czasu.

Tym samym 50 p.b. podwyżka w końcu listopada tak naprawdę cały czas jest w grze, mimo, że oficjalnie członkowie Rady nie wysyłają takich sygnałów. Oczywiście pomocne w ocenie czy tak się rzeczywiście stanie będą dzisiejsze dane o inflacji bazowej netto w październiku (1,3 proc. r/r) i poniedziałkowe odczyty dynamiki sprzedaży detalicznej (15,5 proc. r/r) i stopy bezrobocia (11,3 proc.).

Kombinacja wyższej inflacji i sprzedaży, przy jednoczesnym szybszym spadku bezrobocia będzie jednoznacznym sygnałem. Tym samym najbliższe dni zapowiadają się dla złotego dosyć interesująco.

Notowania EUR/PLN po wielokrotnych testach okolic 3,69-3,6950 zł mają szanse na spadek poniżej 3,65 zł. Z kolei możliwy spadek EUR/USD może uchronić USD/PLN przed zniżką - wsparcia w okolicy 2,47 zł mogą spełnić swoją rolę. O godz. 11:27 notowania wynosiły odpowiednio 3,6860 zł (EUR/PLN) i 2,4920 zł (USD/PLN).

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)