W poniedziałek w dalszym ciągu utrzymuje się nerwowa atmosfera na polskich rynkach finansowych. W piątek inwestorów zaniepokoiła informacja o możliwym podaniu się do dymisji wicepremier i minister finansów Zyty Gilowskiej w związku ze sprzeciwem wobec forsowanych przez nią zmian podatkowych.
Kurs EUR/PLN wzrósł w poniedziałek rano do 3,98, czyli do pierwszego ważnego oporu. Po jego przebiciu kolejnym celem powinien być psychologiczny poziom 4 zł za euro, a jego przekroczenie będzie zaś skutkować uruchomieniem zleceń obronnych i wzrostem kursu EUR/PLN do min. 4,04, czyli szczytów z listopada 2005 r. Rośnie również kurs USD/PLN, który przekroczył poziom 3,15 i jest najwyższy od blisko 2 miesięcy, co jest z kolei pochodną silnego umocnienia dolara na rynku międzynarodowym.
W porannym radiowym komentarzu, Dariusz Filar z RPP wskazał jednak, że „polskiej walucie nie grozi osłabienie, ponieważ na złotego działa amortyzator w postaci dobrych danych fundamentalnych”. Zwrócił jednak również uwagę na wciąż pogarszający się dla polskich aktywów dysparytet stóp procentowych.
Poniedziałek powinien minąć jeszcze bez kluczowych rozstrzygnięć, ale wtorek i środa będą obfitować w bardzo ważne dane o inflacji w USA za maj. Wpierw poznamy wskaźnik na poziomie producentów, w kolejnym dniu w ujęciu konsumentów, w obu przypadkach najważniejsze znaczenie będzie mieć subindeks core (bez wpływu cen paliw i żywności). W ciągu najbliższych kilkunastu godzin uwaga inwestorów powinna natomiast skupiać się na serii wypowiedzi przedstawicieli Fed.
O godz. 11.30 euro kosztowało 3,98 zł, a dolar 3,1579 zł.