Osłabieniem euro i brakiem większej reakcji dolara, zakończył się wczorajszy handel. Teoretycznie wspólna waluta wyczerpała chwilowo potencjał spadków, jednak nigdy nie można być niczego pewnym w stu procentach.
Z danych jakie wczoraj opublikowano, nie wyłania się jakiś szczególny obraz. Wyniki były w miarę zgodne z oczekiwaniami. W Niemczech bezrobocie utrzymało się w listopadzie na poziomie 7.5%.
W USA tymczasem odnotowano nieznaczną poprawę indeksu Chicago PMI. W listopadzie indeks wzrósł do poziomu 62.5, z 62 odnotowanych miesiąc wcześniej. Warto też odnotować nieznaczny wzrost zaufania konsumentów oraz spadek cen domów w dwudziestu największych miastach.
Patrząc na wykresy można dojść do wniosku, iż spadki na euro dobiegły końca. Mamy bowiem rynek tuż przy ważnym poziomie 1.30 oraz w okolicach średniej kroczącej z 200 dni. Niepokój budzi jednak brak dolnych cieni na wczorajszej świecy, co oznacza, że _ bitwa _ między bykami i niedźwiedziami jeszcze się nie odbyła. Oczekuję więc zejścia poniżej 1.30 i dopiero próby odwrócenia tego trendu. Kolejnym wsparciem jest 1.29. Zejście na 1.25, czy nawet 1.275, wydaje się w tej chwili przesadzonym scenariuszem.