Wstępne dane styczniowe wskazały odczyt na poziomie 0,7 proc. r/r, co zgodnie z oczekiwaniami nasiliło spekulacje dotyczące możliwego cięcia stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny w najbliższy czwartek. Nie zaprzeczali im sami członkowie ECB. Benoit Coeure stwierdził, że Bank ma narzędzia, które może użyć nawet jeżeli stopy procentowe będą bliskie zeru, a ryzyko deflacyjne będzie rosnąć.
Motorem do spadku EUR/USD stały się też lepsze publikacje z USA. Dynamika wydatków gospodarstw domowych wzrosła w grudniu o 0,4 proc. m/m, a wskaźnik Chicago PMI (obrazujący aktywność sektora wytwórczego w tym regionie) spadł w grudniu tylko do 59,6 pkt., a oczekiwano 59 pkt. Generalnie z dotychczasowych odczytów regionalnych wynika, że poniedziałkowy ISM dla przemysłu może nie być zły, co zwiększyłoby spekulacje o zwiększeniu skali QE3 przez FED od marca. Można też spodziewać się powolnego wzrostu oczekiwań inflacyjnych, gdyż nastroje konsumenckie rosną, podobnie jak dynamika wydatków – na koniec stycznia indeks Uniwersytetu Michigan wyniósł 81,2 pkt. wobec szacowanych 81,0 pkt.
W efekcie EUR/USD spadł poniżej minimum z 20 stycznia na 1,3507 i po południu znalazł się w okolicach 1,3480. Teoretycznie biorąc pod uwagę oczekiwania związane z decyzją ECB w czwartek i lepszymi danymi z USA, należy spodziewać się dalszych zniżek. Tylko, że warto w tej sytuacji zerknąć na opisywaną rano turecką lirę. Tu dzisiaj widać delikatne umocnienie, a USD/TRY nie reaguje wcale na ruchy dolara na świecie. To może sugerować, że inwestorzy operujący na rynkach wschodzących powinni jednak obawiać się „nadzwyczajnych działań", które mogą (choć wcale nie muszą) zapaść przez weekend i przynajmniej na kilka dni odwrócić tam sytuację o 180 stopni. A w takiej sytuacji pojawiłoby się gwałtowne, choć relatywnie krótkie czasowo odreagowanie na EUR/USD.
