Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Frank zaraz poniżej 2 złotych

0
Podziel się:

W poniedziałek rano notowania popularnego szwajcara na rynku międzybankowym spadły do 2,0060 zł. Do pokonania psychologicznej bariery 2 zł pozostało niewiele i wydaje się, że jest to kwestią kilku dni.

Frank zaraz poniżej 2 złotych

W poniedziałek rano notowania popularnego _ szwajcara _ na rynku międzybankowym spadły do 2,0060 zł. Do pokonania psychologicznej bariery 2 zł pozostało niewiele i wydaje się, że jest to kwestią kilku dni.

To dobre informacje dla osób spłacających expressionreplaced5 hipoteczne denominowane w tej właśnie walucie. Co dalej? Nie można wykluczyć, że do końca roku kurs franka spadnie do poziomu 1,90 zł.

Złoty: Poniedziałek przyniósł nieznaczne odreagowanie notowań dolara po silnej przecenie z piątku. To wynik nieznacznej poprawy nastrojów wokół amerykańskiej waluty na rynkach światowych po przedstawieniu wczoraj przez rząd USA planu ratunkowego dla Fannie Mae i Freddie Mac.

W efekcie kurs USD/PLN wzrósł w okolice 2,0530 zł. Stabilne pozostało euro oscylując powyżej istotnego poziomu 3,25 zł i funt, za którego trzeba już zapłacić tylko 4,0750 zł. Potaniał natomiast szwajcarski frank (do 2,0060 zł), po części za sprawą osłabienia się helweckiej waluty na rynkach światowych.

Miniony tydzień pokazał, że zawirowania na giełdach nie mają żadnego przełożenia na notowania złotego, który dla spekulacyjnych funduszy wciąż pozostaje dość interesującą alternatywą. Po raz kolejny można powtórzyć, że trend mógłby ulec wyraźnej zmianie w średnim terminie dopiero wtedy, kiedy z RPP napłyną sygnały sugerujące koniec cyklu podwyżek stóp procentowych, a polskiej gospodarce zaczęłoby grozić poważne spowolnienie tempa wzrostu.

Oba te czynniki na razie nie zaczęły się jeszcze materializować. Dodatkowo pojawiło się nowe zagrożenie - stagflacja, której ryzyko pojawienia się w perspektywie najbliższych 12 miesięcy w najbardziej uprzemysłowionych gospodarkach (USA, Wlk. Brytania, Eurostrefa) zaczęło rosnąć - może doprowadzić do sytuacji, w której kapitały będą przepływać w kierunku tzw. nowych gospodarek, do których należy także Polska.

To może doprowadzić do nadmiernego umocnienia się złotego w perspektywie kolejnych kwartałów. W efekcie na koniec roku za dolara możemy płacić już tylko 1,85 zł, za euro 3,10 zł, a za franka 1,90 zł. Bo dla zagranicznych funduszy brak wyraźnego wzrostu stóp procentowych (powyżej 6,25 proc. spodziewanych na jesieni) nie będzie problemem.

Przecież i tak będą one na wysokim poziomie w porównaniu z innymi krajami. Bardziej zacznie być akcentowana kondycja gospodarki i jej perspektywy - niemniej, nawet jeżeli w 2009 r. spowolnimy do 3-4 proc. r/r to może okazać się to bardzo dobrym wynikiem.

To sprawi, że w 2009 r. złoty wprawdzie nie będzie się już tak wyraźnie umacniał, ale i też znacząco nie straci. A co w krótkim terminie? Oczekiwana w zeszłym tygodniu korekta nie nadeszła. W tym tygodniu możliwość jej wystąpienia będzie zależeć od dwóch czynników - danych makro z Polski i kursu EUR/USD.

W pierwszym przypadku złotemu mogłyby zaszkodzić dane o czerwcowej dynamice płac, jeżeli okazałyby się wyraźnie niższe od oczekiwanych 11 proc. r/r, a także niebezpiecznie wysoki wzrost majowego deficytu C/A (powyżej 1.750 mld EUR) - wszystkie poznamy jutro. Pozytywem będą raczej odczyty inflacji CPI, która jest szacowana na poziomie 4,50 proc. r/r, a może być nawet wyższa.

Jednak inwestorzy mogą być nerwowi w piątek, kiedy to poznamy odczyty dynamiki produkcji przemysłowej. Prognozuje się wprawdzie jej wzrost w czerwcu na poziomie 9,6 proc. r/r, ale warto pamiętać o tym, iż w maju spowolniła ona niebezpiecznie do 2,3 proc. r/r.

Euro/dolar: Po dość gorącym piątku, kiedy to oczy całego świata były zwrócone w kierunku dwóch amerykańskich spółek Fannie Mae i Freddie Mac, instytucji udzielających i gwarantujących kredyty hipoteczne w Stanach Zjednoczonych, które stanęły nad finansową przepaścią, poniedziałek przyniósł nieznaczną poprawę wokół amerykańskiej waluty.

Notowania EUR/USD spadły z okolic 1,5970 do 1,5855. Jednak podstawowym pytaniem, które zadają sobie inwestorzy jest teraz to, czy gwarancje pomocy udzielone w niedzielę wieczorem przez Departament Skarbu i FED, nie doprowadzą tak naprawdę do dalszego osłabienia się dolara. Bo, Fannie Mae i Freddie Mac to udzielone pożyczki na ponad 5 bilionów dolarów i ponad połowa rynku hipotecznego w USA.

Oczywiście działania regulatorów krótkoterminowo pomogą giełdom, chroniąc je przed silną przeceną, ale nie dolarowi. Bo finalnie zapłaci za nie amerykański podatnik, a FED będzie miał związane ręce w kwestii ewentualnych podwyżek stóp procentowych w kontekście rosnącego ryzyka wzrostu inflacji. Jeszcze na początku czerwca b.r. uczestnicy rynku nie wykluczali, iż do końca roku stopa funduszy federalnych wzrośnie o 75 pkt. bazowych do 2,75 proc.

Teraz te oczekiwania są boleśnie rewidowane, a inwestorzy poważnie zastanawiają się, czy zaplanowane na jutro i środę wystąpienia szefa FED przez dwoma izbami Kongresu z okresowym, półrocznym raportem o stanie gospodarki, rzeczywiście pomogą dolarowi. Jednak nie tylko one będą miały w tym tygodniu wpływ na notowania amerykańskiej waluty.

Poznamy wiele danych makroekonomicznych (inflacja, produkcja przemysłowa, sprzedaż detaliczna)
, które okażą się pomocne w ocenie bieżącego stanu gospodarki USA, która jednak coraz szybciej zmierza w kierunku stagflacji.

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)