Inwestorzy pozbywali się amerykańskiej waluty głównie popołudniem, kiedy poznaliśmy nie najlepsze dane makroekonomiczne. Co prawda wyższy PPI powinien niejako równoważyć negatywny wpływ danych z rynku budownictwa mieszkaniowego, jednak ostatecznie niepewność po wypowiedziach Rogoffa i spadki na rynkach akcji sprzyjały euro i jenowi. Notowania EURUSD wzrosły z 1,4640-1,4690 w pierwszej części dnia do 1,48 wieczorem. Na tej sytuacji tylko połowicznie skorzystał brytyjski funt, który popołudniem zyskiwał wobec dolara, ale zdołał jedynie odrobić straty z rana, kiedy tracił po kolejnych niepokojących danych dotyczących cen domów. Jeśli dzisiejszy protokół z posiedzenia Banku Anglii będzie zwiększał szansę na obniżkę stóp (choćby nieznacznie), funt może nadal szybko ponosić dalsze straty.
Na rynku złotego drugi dzień sporej zmienności. Podobnie jak w poniedziałek mamy sporą wyprzedaż w pierwszej części dnia - na USDPLN nawet kolejne lokalne maksimum (2,2780 - najwyżej od 23 marca) i przewagę popytu w końcowej części handlu. Tym razem przewaga strony popytowej po godzinie 14.40 może być tłumaczona korektą na EURUSD. Zatrzymanie spadków na EURUSD i wyraźne oznaki aktywności popytu mogą oznaczać, że najbardziej dynamiczna wyprzedaż złotego jest już za nami, jednak nie oznacza to z pewnością powrotu do trendu aprecjacyjnego.