Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Globalne ryzyko rośnie, ale dolar nie zyskuje

0
Podziel się:

Piątek przynosi sporo zamieszania na rynku walutowym.

Globalne ryzyko rośnie, ale dolar nie zyskuje

Wyczekiwana korekta na rynkach akcji pojawiła się nagle i natychmiast doprowadziła do wyraźnego umocnienia się jena. Jeszcze większe obawy zaczyna jednak wzbudzać sytuacja na rynkach wschodzących, gdzie pojawia się coraz więcej zapalnych ognisk (Turcja, Argentyna, RPA).

Rynek obawia się też o perspektywy dla chińskiej gospodarki, co rzutuje na dolara australijskiego i nowozelandzkiego (chociaż w tym pierwszym przypadku główny wpływ miała wypowiedź przedstawiciela RBA, który spodziewa się spadku AUD/USD w okolice 0,80). Najciekawsze jest jednak to, że całe to zamieszanie nie prowadzi do wyraźnego umocnienia dolara, co może prowadzić do dalszych spadków amerykańskiej waluty. Za tym przemawia chociażby spodziewany spadek rentowności amerykańskich obligacji, co jest odbiciem obaw inwestorów, że FED raczej nie przyspieszy tempa redukcji QE3 w najbliższych miesiącach. Te słabsze dla dolara nastroje mogą utrzymać się, aż do najbliższej środy, kiedy to poznamy komunikat po posiedzeniu FED – ostatniego z udziałem Bena Bernanke. Nie ma jednak pewności, czy szef FED uderzy w „gołebią” nutę, czy też raczej będzie bardziej ogólnikowy przygotowując już grunt dla Janet Yellen.

Wykres BOSSA USD, zwłaszcza w ujęciu tygodniowym nie wygląda zbyt ciekawie dla zwolenników dolara. Mamy czarną świecę, a złamanie wsparcia ma 68,90 pkt., może być sygnałem do pogłębienia spadków w stronę 68,00-68,30 pkt., gdzie można ulokować kolejne ważne poziomy. Szersze ujęcie wskaźnikowe nie pozwala jednak na razie sądzić, że zaczynamy wyraźniejszy odwrót od dolara, stąd też po 29 stycznia (komunikacie FED) na rynek mogą znów powrócić kupujący.

Dość płytka korekta ma miejsce na EUR/USD. Dzisiejsze informacje z ECB, ale i też innych banków centralnych nt. zmniejszenia zastrzyków płynności w dolarach, nie są tym, co może odwrócić trend na EUR/USD. Zobaczymy, co dzisiaj wieczorem (godz. 18:00) powie Mario Draghi. Jeżeli szef Europejskiego Banku Centralnego nie „zasugeruje między wierszami” jakichś bardziej konkretnych rozwiązań, które mogłyby wpłynąć na ograniczenie wzrostu krótkoterminowych stóp procentowych w euro, to EUR/USD może iść dalej do góry.

Analiza techniczna sugeruje, że mocnym wsparciem są okolice 1,3650, ale rośnie prawdopodobieństwo wyłamania się ponad silną strefę oporu 1,3700-1,3710, którą widać na dziennym wykresie.

Jeżeli przyjmiemy, że ruch od końca grudnia do 20 stycznia był formacją klina zniżkującego, to w ciągu kilku dni (jeszcze przed FED) możemy przetestować strefę 1,3785-1,3810 (opartą o maksima z połowy grudnia), a nawet kluczową, bo 5-letnią linię spadkową trendu na 1,3860-70. I dopiero z tego poziomu można by spodziewać się powrotu do słabego euro. Być może argumentem dla tego scenariusza staną się obawy przed tym, co zrobi ECB na posiedzeniu 6 lutego, a także powrót spekulacji, iż FED jednak mógłby szybciej ciąć program QE3 po tym, jak poznamy komunikat z 29 stycznia.

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Dom Maklerski BOŚ
KOMENTARZE
(0)