Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kolejne maksima tegorocznych trendów wzrostowych

0
Podziel się:

W USA sezon publikacji raportów kwartalnych trwa w pełni. Początkowo lepsze od oczekiwań analityków wyniki były przyjmowane bardzo entuzjastycznie.

Dobrze przyjęte zostały raporty Intela czy JP Morgana, a zaskakująco dobre dane o sprzedaży detalicznej tylko pomogły w ustanowieniu kolejnego już szczytu tegorocznej zwyżki. Średnia przemysłowa potrafiła nawet przebić się przez poziom 10 000 pkt., czym zachwycały się serwisy informacyjne. Koniec tygodnia to już jednak odmienne humory inwestorów. Co prawda wyniki spółek znacząco się nie pogorszyły, ale nastroje już owszem.

W czwartek Goldman Sachs oraz Citi zaskoczyły pozytywnie, a w piątek General Electric - amerykańska gospodarka w pigułce - również potrafił pobić prognozy. Raportów nie przyjmowano już jednak owacjami na stojąco jak to miało miejsce wcześniej. Same dane makro złe również nie były, spoglądając na produkcję przemysłową rzec można, że były wręcz rewelacyjne, ale zachowanie rynku wskazuje na to, że wiele pozytywnych informacji jest już odzwierciedlonych w cenach. Inwestorzy zaś szczególnie uważnie analizują negatywne rewelacje jak na przykład słaby piątkowy wynik Bank of America. Nowe maksima trendu nie są wykluczone, ale wydaje się, że będą one ustanawiane z coraz większym wysiłkiem, co dobrze o rynku świadczyć nie może.

Polska

Cały czas jesteśmy w trakcie publikowania danych ze spółek giełdowych za oceanem. W związku z tym indeks dwudziestu największych spółek z polskiej giełdy nie mógł znaleźć swojego miejsca. Patrząc od strony technicznej ciągle poruszamy się w trendzie bocznym nie dając inwestorom większego pola manewru. W ostatnich dniach indeks ponownie zatrzymał się na zniesieniu 38,2% ze złotej zasady Fibonachiego, w tym momencie jest to kolejny sygnał, że przy ponownych nieudanych próbach przebicia na trwałe oporu na 2300 pkt. możemy spotkać się z realizacją zysku przez zniecierpliwionych inwestorów. Może brak zdecydowania wiąże się z danymi, które napływają do nas za oceanu, ale także z informacjami dotyczącymi naszego kraju. Sam fakt, że RWE nie zdecydowało się na kupno ENEI za 8-10 mld to niestety kolejna klęska jednej z największych prywatyzacji, która miała mieć miejsce w tym roku.

Jeżeli już jesteśmy przy tak olbrzymich pieniądzach to warto przypomnieć, że deficyt budżetowy po dziewięciu miesiącach wyniósł prawie 21 500 mln zł co daje 79% całego deficytu zaplanowanego na rok 2009. Coraz bardziej oddalamy się także od wprowadzenia Euro. Według oceny Haliny Wasilewskiej-Trenkner z RPP Polska nie przyjmie Euro wcześniej niż w 2014-2015 roku, a wejście do ERM2 nie nastąpi przed ,,...uchyleniem wobec Polski procedury nadmiernego deficytu".

Ministerstwo Finansów sprzedało na przetargu bony 52-tygodniowe za 408,5 mln zł przy popycie 1 962,1 mln zł.

Są jednak także pozytywne sygnały - warszawska giełda papierów wartościowych ma w ciągu 2-3 lat 70% potencjał wzrostu. W 2010 roku GPW może zachować się lepiej od innych giełd regionu. Takie stwierdzenie zostało wypowiedziane przez prezesa jednego z TFI na spotkaniu z dziennikarzami. I tak może się stać, biorąc pod uwagę podwyższoną inflację, będącą jednym z czynników, które obroniły polską gospodarkę przed recesją.

Europejskie Rynki Wschodzące

W ostatnim komunikacie Międzynarodowego Banku Odbudowy i Rozwoju zostały podniesione prognozy rozwoju dla gospodarek Europy Centralnej i Wschodniej na rok 2010. Eksperci uważają, że ogólny wzrost gospodarek regionu wyniesie 2,5% w porównaniu do 1,5% prognozowanych w maju tego roku. Tempo wzrostu w dużej mierze będzie spowolnione przez eksport, głównie do Europy Zachodniej oraz utrzymujące się problemy z kredytowaniem. Istnieje duża rozbieżność w ocenie poszczególnych gospodarek. Według komunikatu, nie należy spodziewać się wzrostu w takich krajach, jak Litwa (prognozowane -3%), Łotwa (-1,2%), Bułgaria, Węgry, gdzie najbardziej dotkliwy był kryzys w sektorze bankowym.

W bieżącym roku gospodarki naszych północnych sąsiadów istotnie się skurczyły. Prognozuje się, że na koniec roku PKB krajów Bałtyckich spadnie: Litwy o 18%, Łotwy o 16%, Estonii o 13%. Ciekawe, że wydatki budżetowe Estonii w bieżącym roku zostały obniżone o 9%, co jest wynikiem skutecznej polityki ,,zaciskania pasa" Ministra Finansów Jurgena Ligi. Ten kraj jako jedyny ma również szansę na dodatni wzrost PKB w przyszłym roku.

Dla Rosji i Ukrainy przewidywany wzrost może wynieść około 3%. Ocenia się, że odbudowa rosyjskiej gospodarki jest w dużej mierze uzależniona od sytuacji na rynkach surowcowych, sytuacji słabego sektora finansowego i dużej puli niespłacanych kredytów.

Ukraina dotychczas nie wykonała wszystkich wziętych na siebie zobowiązań przed Międzynarodowym Funduszem Walutowym w związku z udzielonym w tym roku kredytem, w szczególności głównego zobowiązania - podniesienia od 1 września cen na gaz dla ukraińskich konsumentów do poziomu, który odpowiadałby jego realnej cenie. Eksperci MFW planują ocenić wykonanie wskaźników kryteriów skuteczności programu ,,standy" w dniach 12-24 października, kiedy to na Ukrainie będzie przebywać misja MFW z Ceylą Pazarbasioglu na czele. Podchodząc do tematu formalnie, mogą oni odmówić Ukrainie wypłaty ostatniej transzy kredytu, ale niewątpliwie zostanie wzięty pod uwagę fakt, że na Ukrainie trwa kampania wyborcza, która bardzo ograniczają działania ukraińskiego rządu.

Bieżący tydzień nie wniósł konstruktywnych zmian na giełdy naszego regionu. Panuje szeroko pojęty ruch boczny, z którego wyłamuje się jedynie rosyjski indeks RTS - wzrósł on od początku tygodnia prawie o 4%, co niewątpliwie jest zasługą cen ropy, które pobiły swój roczny rekord.

Europa Zachodnia

W związku z małą liczbą danych makro zachodnioeuropejscy inwestorzy skupili się na raportach kwartalnych publikowanych przez amerykańskie i europejskie koncerny. Główne indeksy Eurolandu w ujęciu tygodniowym wylądowały na lekkich plusach.

Pierwsza połowa tygodnia to próby bicia kolejnych tegorocznych szczytów na europejskich indeksach, co na chwilę udało się w środę. W tym momencie przebudziła się siła podaży, przypominając wszystkim o fundamentalnie wysokich wycenach spółek. Wskaźnik cena/zysk dla indeksu DJ Stoxx600 wprawdzie spadł poniżej poziomu 50, jednakże nadal utrzymuje się w granicach 47.

Wracając do raportów kwartalnych, na przeciwległych biegunach znalazły się: holenderski Philips oraz fińska Nokia. Ten pierwszy pozytywnie zaskoczył 3-krotnie wyższym niż rok temu zyskiem netto, z kolei telekomunikacyjny gigant rozczarował nieoczekiwaną stratą. Z ubogich danych makro warto odnotować gorszy od oczekiwań październikowy odczyt niemieckiego indeksu ZEW.

Kończymy ten tydzień w nienajlepszych nastrojach, do czego przyczyniły się nienajlepiej przyjęte raporty zza oceanu. W przyszłym tygodniu wszyscy będą oczekiwać na dalsze raporty kwartalne, co może nadać kierunek europejskim giełdom na najbliższe tygodnie.

Japonia, Chiny, Indie

Azjatyckie rynki osiągnęły w zeszłym tygodniu najwyższe poziomy od ponad 14 miesięcy. Stało się tak, ponieważ wielu inwestorów spodziewa się, że sezon wyników w USA przyniesie na tyle dobre dane, że wzrosty na rynkach akcji, które trwają już 7 miesięcy będą mogły być kontynuowane. Najsłabiej zachowują się od pewnego czasu indeksy Korei Południowej, głównie za sprawą niestabilnego zachowania Korei Północnej oraz pojawiających się spekulacji na temat stóp procentowych, które mogą być podniesione szybciej niż oczekuje tego rynek. Niektórzy inwestorzy obawiają się również, że wyniki koreańskich spółek za trzeci kwartał osiągną swój szczyt na pewien okres.

Zupełnie odwrotnie kształtuje się sytuacja w Chinach, gdzie dane o eksporcie i imporcie za wrzesień okazały się dużo lepsze od oczekiwań. Pozytywnie zaskoczył też wzrost importu miedzi. Inwestorzy odebrali te dane jako kolejne dowody na to, iż chińska gospodarka pewnie stoi na ścieżce wychodzenia z kryzysu. Jednak równocześnie wielu inwestorów obawia się, że wyceny spółek są już tak wysokie, że ciężko będzie rynkom wybić się ponad dzisiejsze poziomy, dopóki nie zobaczymy jednoznacznych oznak wzrostu prognozowanych wyników spółek na przyszły rok.

Najsilniejsze wzrosty w Azji w zeszłym tygodniu, można było obserwować na indyjskim indeksie BSE30 (+3,9). Nikkei225, Hang Seng oraz Shanghai Composite wzrosły solidarnie po około 2%, natomiast koreański Kospi nieznacznie spadł.

Surowce

Kontrakty na ropę Crude wybiły się górą z przedziału cenowego 65-70 dolarów za baryłkę, co dało silny impuls kupna. W następstwie, ceny poszybowały do poziomu 77,5 dolara za baryłkę, co w ujęciu tygodniowym daje ponad 7% wzrost cen. Powody pozostają te same: słabnący dolar oraz oczekiwania wyjścia globalnej gospodarki z recesji i rychłej odbudowy strony popytowej. Cenom ropy pomagały niewątpliwie wzrosty indeksów giełdowych. Powodem wzrostu były również informacje o dużym (o 5,2 mln baryłek) spadku zapasów benzyny w USA (przy wzroście zapasów ropy), co inwestorzy odczytali jako sygnał odrodzenia popytu. Pamiętać należy o czynniku sezonowości, w przypadku którego ze względu na niskie temperatury mamy większe niż zazwyczaj zapotrzebowanie na surowce grzewcze, w tym ropę. Najbliższa przyszłość pokaże czy impulsy do wzrostu cen pozostaną silne i zdołają utrzymać ceny ropy na dotychczasowych poziomach.

Na rynku miedzi mamy spadek cen o 1%, a na giełdzie w Londynie tona surowca kosztuje 6 164 dolary. Sygnałem do spadku były rosnące zapasy surowca, co świadczy o chwilowej ,,zadyszce" strony popytowej. Jednak warto się przyjrzeć w jakich warunkach nastąpił spadek. Otóż Chiny ogłosiły, że import surowca wzrósł we wrześniu o 23% w stosunku do sierpnia. To jest czynnik zdecydowanie prowzrostowy dla cen, a ceny mimo to tydzień kończą na minusie. Może to świadczyć, że potencjał wzrostowy powoli się wyczerpuje, a rynkowi należy się zdecydowana korekta notowań.

Złoto odnotowuje kolejny rekord cenowy, lecz mimo to surowiec ten kończy tydzień ,,pod kreską". Po ustanowieniu wspomnianego rekordu (1 070,6 dolarów za uncję) ceny doświadczyły korekty notowań. Obecnie za uncję kruszcu trzeba zapłacić 1 044 dolary. Powodem spadku od szczytu jest powrót dobrego sentymentu do dolara w ostatnich dniach. To nie pozwoliło cenom wzbić się na wyższy pułap cenowy. Jednak scenariusz do dalszych wzrostów nadal obowiązuje.

Waluty

Para EUR/USD od początku tygodnia kontynuowała ruch wzrostowy. Opór w postaci szczytu z 8 października (1,4817) z negatywną formacją świecową na wykresach dziennych powstrzymywał aprecjację europejskiej waluty. Ponowienie ataku we wtorek zaowocowało w kolejnych dniach wyznaczeniem nowych lokalnych maksimów. Notowania doszły do istotnego z technicznego punktu widzenia długoterminowego oporu (1,50). Jeśli nastąpi ponowny atak na szczyty, a nie będzie temu towarzyszyła dynamika, może się okazać, że rynek osiągnął swoje średnioterminowe ekstremum. Zejście w dół i pokonanie poziomów 1,4820-1,4840 może być pierwszym sygnałem potwierdzającym tę tezę. Póki co obowiązuje trend wzrostowy, ale ryzyko korekty drastycznie wzrasta. Polski złoty do piątku umacniał się względem głównych walut. Sprzyjała temu przede wszystkim pozytywna atmosfera na warszawskim parkiecie. W końcówce tygodnia złoty oddał część wypracowanych zysków i w piątek o godzinie 15-tej za euro płacono 4,212,
za dolara 2,83, a za franka szwajcarskiego 2,77. W ujęciu długoterminowym niewiele się zmieniło, od sierpnia doświadczamy korekty, a obowiązujący trend to aprecjacja złotego.

Raport przygotował zespół Doradców Finansowych Xelion w składzie:

Łukasz Bugaj, Jarosław Godyń, Zofia Kamińska, Jacek Maleszewski, Paweł Pilzak, Adam Piotrowski, Tomasz Ray-Ciemięga, Tatiana Świderska, Piotr Trzeciak, Kamila Urbańska-Pałac, Konrad Widuliński.

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)