Złoty, podobnie jak i inne waluty regionu, we wtorek zyskał na wartości. O godzinie 18:00 kurs USD/PLN testował poziom 3,2901 zł, spadając o 4,5 gr wobec wczorajszego zamknięcia. Kurs EUR/PLN, po spadku o 1,8 gr, testował poziom 4,0565 zł.
Większy popyt na polską walutę to wpływ poprawy nastrojów na rynkach finansowych i związanego z tym spadku awersji do ryzyka. Widoczne to było zwłaszcza wówczas, gdy rynki najpierw zignorowały wczorajszą wieczorną decyzję agencji Moody's o obniżeniu ratingu Grecji do poziomu "śmieciowego", a następnie przeszły do porządku dziennego nad zaskakującym spadkiem indeksu ZEW w czerwcu do 28,7 z 45,8 (prognoza: 42).
Jeżeli uzupełnić ten obraz o piątkowe zignorowanie fatalnych danych o wynikach sprzedaży detalicznej w Stanach Zjednoczonych, to z całą odpowiedzialnością można postawić tezę o powolnej zmianie sentymentów na rynkach finansowych. Zmianie, preferującej bardziej ryzykowne aktywa. Jak również stanowiącej pretekst do wzrostu notowań EUR/USD. Dziś para ta wybiła się powyżej 1,23 dolara, kontynuując rozpoczętą w poprzednim tygodniu wzrostową korektę. Ten wzrost stanowi dodatkowe wsparcie dla złotego.
We wtorek większych emocji nie wywołała publikacja majowych danych o inflacji CPI w Polsce. Zgodnie z prognozami, wzrosłą ona o 0,3% M/M i o 2,2% R/R. W środę w podobny sposób mogą zostać zignorowane, publikowane przez Narodowy Bank Polski, kwietniowe dane o saldzie rachunku bieżącego, jeżeli tylko nie będą znacznie różnić się od prognoz (-660 mln EUR).
Dzisiejszy spadek notowań USD/PLN i EUR/PLN w sposób oczywisty wzmacnia stronę podażową na wykresach obu par, ale nie sygnalizuje jeszcze trwałej zmiany średnioterminowego trendu na spadkowy. Takim sygnałem będzie dopiero powrót dolara poniżej 3,21 zł oraz euro w okolice poziomu 4 zł.