Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Krótka korekta na rynku złotego

0
Podziel się:

Nie brakowało istotnych danych na poziomie makro, publikacji istotnych w skali globalnej wyników kwartalnych, a także znaczących wypowiedzi i wystąpień ważnych dla rynków osobistości.

Krótka korekta na rynku złotego

W kończącym się już tygodniu na rynkach finansowych inwestorzy nie mogli narzekać na brak emocji. Nie brakowało istotnych danych na poziomie makro, publikacji istotnych w skali globalnej wyników kwartalnych, a także znaczących wypowiedzi i wystąpień ważnych dla rynków osobistości.

Na krajowym rynku walutowym obserwowaliśmy odreagowanie na złotym. Inwestorzy zajmujący długie pozycje w polskiej walucie zamykali je i realizowali zyski. W dużej mierze spowodowane to było słabszymi notowania walut regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Władze Czech nie wykluczyły możliwości obniżenia stóp procentowych.

Natomiast Słowacja prawdopodobnie pozostawi stopy procentowe na niezmienionym poziomie (co podyktowane jest również przyjęciem 1 stycznia 2009 wspólnej europejskiej waluty). Korekty nie powstrzymała opublikowana we wtorek wartość inflacji bazowej w Polsce, która liczona nową metodą (po wyłączeniu cen żywności i energii) wyniosła w czerwcu 2,2 proc. r/r. Był to wynik wyższy od prognoz .

Wcześniej członkowie RPP wspominali, iż polityka stóp procentowych w dużej mierze będzie uzależniona właśnie od wartości tego wskaźnika. Wyższy wynik implikuje zatem możliwość podniesienia stóp, co jest informacją dobrą dla polskiej waluty. Jednak po tej informacji kurs EUR/PLN spadał tylko chwilowo, a zapoczątkowana tendencja korekcyjna na złotym w dalszym ciągu była widoczna.

Owa korekta była dynamiczna, lecz krótkotrwała i osiągnęła swój szczyt w środę. Kurs euro względem złotego wzrósł do 3,2685. Natomiast dolar umocnił się do poziomu 2,0770. Koniec tygodnia to powrót złotego do trendu wzrostowego, wspieranego korzystnymi prognozami czerwcowej sprzedaży detalicznej oraz stopy bezrobocia. I chociaż ostatecznie sprzedaż detaliczna okazała się gorsza i wyniosła 14,2% wobec 14,9% w maju, nie przeszkodziło to złotemu w dalszym umacnianiu się.

Pobity został historyczny rekord na parze EUR/PLN, której kurs spadł do poziomu 3,2012. Najbliższym wsparciem wciąż pozostaje 3,2000. Wiele jednak wskazuje, iż również ten poziom zostanie pokonany.
Warto zadać sobie fundamentalne pytanie czym spowodowana jest tak zdecydowana aprecjacja złotego.

Można wyróżnić co najmniej kilka czynników. Gospodarka globalna coraz widoczniej zwalnia, na czele ze Stanami Zjednoczonymi i Eurolandem. Wobec coraz słabszych nastrojów na rynkach walutowych, złoty staje się niejako ostoją stabilności. Nie należy zapominać, iż wiele wskaźników makroekonomicznych dla polskiej gospodarki pozostaje na wysokim poziomie. Pomimo iż prawdopodobny jest spadek tempa wzrostu gospodarczego w Polsce, to i tak wskaźnik ten ma szansę na pozytywny odczyt, szczególnie w porównaniu do łapiących zadyszkę potęg gospodarczych.

Ciężko na razie określić jak globalne spowolnienie wpłynie na polską gospodarkę, niemniej wpływ ten może okazać się ograniczony. Zwrócić trzeba uwagę na to, że waluty państw regionu nie wzmacniają się już tak dynamicznie. W państwach sąsiedzkich, takich jak Czechy czy Słowacja, nie przewiduje się podwyżek stóp procentowych.

W Polsce natomiast jeszcze jedna podwyżka do końca roku wydaje się być bardzo realna. Czynnikiem przemawiającym przeciwko dalszej tak dynamicznej aprecjacji złotego w dłuższej perspektywie, jest kapitał spekulacyjny, który obecnie w dużej mierze odpowiada za wzrosty na polskiej walucie. W przypadku zmiany nastoju na światowych rynkach spekulanci mogą zmienić obiekt zainteresowań.

Póki co kolejne rekordy, które jeszcze kilka miesięcy temu wydawały się nie do osiągnięcia, są ciągle pobijane. Trend wzrostowy złotego jest silny, dlaczego więc tendencja ta ma wyhamować? Szczególnie, że w grze znajdują się spekulanci.

Na światowym rynku walutowym w ostatnim tygodniu panowała dość znaczna zmienność. Wynikała ona przede wszystkim z wciąż dużej niepewności inwestorów, co do tego, jak w najbliższych miesiącach kształtować się będzie sytuacja ekonomiczna największych światowych gospodarek. Niepewność ta szczególnie była widoczna w notowaniach pary EUR/USD. Wartość euro wyrażana w dolarze na początku tygodnia wzrosła ponad poziom 1,5900. Jednak już od połowy wtorkowej sesji systematycznie spadała, notując w czwartek, w pobliżu 1,5640, swe tygodniowe minimum.

Obserwowane od wtorku do czwartku umocnienie dolara wynikało przede wszystkim ze wzrostu oczekiwań inwestorów na podwyżki stóp procentowych w USA. Wcześniej oczekiwania te znacząco zmalały ze względu na spekulacje na temat kłopotów finansowych w jakich znaleźli się dwaj najwięksi amerykańscy pożyczkodawcy hipoteczni Fannie Mae i Freddie Mac. W obliczu problemów tych spółek, trudno było liczyć na to, że Fed zdecyduje się na rychłe zacieśnienie polityki pieniężnej.

Obawy o sytuację finansową Fannie Mae i Freddie Mac uspokoiło jednak przyjęcie przez Izbę Reprezentantów programu pomocy dla tych spółek. Program ten zobowiązał się zaakceptować również prezydent USA. Wobec tego, by wszedł on w życie niezbędna jest jeszcze tylko akceptacja amerykańskiego Senatu, która powinna być jednak formalnością. Jeśli plan ten okaże się skuteczny, Fed będzie mógł się skupić na walce z inflacją.

Dyskontując taki rozwój wydarzeń inwestorzy przystąpili do zakupów dolara. Aprecjację amerykańskiej waluty wsparły dodatkowo wypowiedzi Sekretarza Skarby USA H. Paulsona oraz przedstawiciela Fed Ch. Plossera. Pierwszy z nich powtórzył, że w interesie światowej gospodarki leży mocny dolar. Drugi z kolei stwierdził, iż w Stanach Zjednoczonych konieczna jest podwyżka stóp i należy jej dokonać nawet w momencie, gdy rynek pracy i sektor nieruchomości nie powrócą jeszcze do stanu równowagi.

W obecnej sytuacji trudno jednak uwierzyć, by Fed, który wciąż skupia się przede wszystkim na wspieraniu sektora finansowego, zdecydował się w najbliższych miesiącach na podwyżkę kosztu pieniądza. Bez bolesnych skutków dla całej gospodarki jej dokonanie będzie prawdopodobnie możliwe dopiero pod koniec bieżącego roku, bądź na początku przyszłego.
W końcówce tygodnia dolar zaczął jednak tracić wobec euro.

Było to podyktowane słabszym odczytem danych makroekonomicznych z USA. Tygodniowa liczba nowo rejestrowanych bezrobotnych przewyższyła oczekiwania. Dodatkowo napłynęły niekorzystne dane z rynku nieruchomości, gdzie sprzedaż domów na rynku wtórnym spadła w czerwcu o 2,6 proc. w ujęciu miesięcznym. Spodziewano się spadku o 0,8 proc. Spadki dolara spowodowane były również wzrostami, wcześniej dynamicznie taniejącej, ropy naftowej.

Na ww. informacje rynek odpowiedział silnymi wzrostami na eurodolarze. Kurs ten piął się do góry i w piątek osiągnął pułap 1,5755. Dalszą zwyżkę powstrzymała jednak publikacja danych o zamówieniach na dobra trwałego użytku ze Stanów Zjednoczonych. Analitycy prognozowali ich spadek o 0,3%, doszło jednak do niespodzianki, bowiem w czerwcu wzrosły one o 0,8%. Informacje te sprawiły, że kurs EUR/USD powrócił w okolice poziomu 1,5700.

W przyszłym tygodniu inwestorzy otrzymają kolejną porcję danych oraz wyników kwartalnych. Z ważniejszych pozycji warto wymienić indeks zaufania konsumentów w USA, indeks nastroju w biznesie oraz wstępne dane na temat inflacji CPI ze strefy euro, a także wstępne dane o PKB za II kw. oraz zmiana zatrudnienia w sektorze pozarolniczym, obie informacje z USA.

Dane te pozwolą odpowiedzieć częściowo na pytanie, która z tych dwóch gospodarek jest w gorszej kondycji. Inwestorzy zdecydują zatem, jakie pozycje powinni zająć na eurodolarze.

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
TMS Brokers
KOMENTARZE
(0)