Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Politycy mogą zaszkodzić złotemu

0
Podziel się:

Złoty nadal się umacnia, jednak dynamika tego ruchu zaczyna słabnąć. W efekcie o nominalnych kursach walut w większym stopniu decyduje zachowanie się euro wobec dolara na rynkach światowych.

Wtorek przyniósł dalsze umocnienie złotego, które było kontynuowane także dzisiaj rano. O godz. 9:54 za jedno euro płacono 3,8980 zł, a za dolara 3,1060 zł.

Warto jednak zwrócić uwagę, że dynamika tego ruchu zaczyna pomału wygasać, jeżeli spojrzymy na zachowanie się odchylenia od parytetu. W efekcie o nominalnych kursach walut w większym stopniu decydowało zachowanie się euro wobec dolara na rynkach światowych.

Dobre nastroje wokół złotego idą w parze z większym zainteresowaniem inwestorów warszawską giełdą i rynkiem długu, co teoretycznie może sugerować dłuższe zainteresowanie inwestorów polskimi aktywami. Zwłaszcza, że podobna sytuacja panowała w całym naszym regionie. Węgierski forint praktycznie odrobił wszystkie straty poniesione w wyniku afery „taśmowej”, która zachwiała pozycją tamtejszego premiera – kurs EUR/HUF wynosił dzisiaj rano 269. To wynik uzyskania w miniony piątek gabinet Guyrcsanego wotum zaufania w parlamencie, co oddaliło obawy o los dopiero, co wprowadzanego naprawczego programu reform. Dodatkowo jego założenia zostały wczoraj zaakceptowane przez ministrów finansów Unii Europejskiej, chociaż zwrócono uwagę na utrzymujące się zagrożenia (zwłaszcza natury politycznej). Węgrzy dostali jednak kilka miesięcy czasu (do 10 kwietnia przyszłego roku) na wykazanie, że rzeczywiście będą realizować swój plan. Dobre informacje napłynęły także ze Słowacji, które pokazały pro-rynkową twarz uznawanego za
populistę premiera Roberta Fico. Według wstępnych informacji przyszłoroczny deficyt budżetowy może wynieść 2,9 proc. PKB, co pokazuje, że Słowacy wciąż mają szanse wprowadzić euro w 2009 r. W efekcie tamtejsza korona wzrosła do najmocniejszego w historii poziomu wobec euro (36,85). Ogólnie klimat wokół rynków wschodzących staje się coraz lepszy, a głównym pytaniem jest teraz to, czy taka sytuacja utrzyma się do końca roku.

W przypadku Polski przeszkodzić w tym mogą politycy. Mimo, że dane makroekonomiczne są dosyć dobre, a jak poinformował wczoraj resort finansów, tegoroczny deficyt budżetowy będzie najprawdopodobniej o 1,2 mld zł niższy od założonych 30,50 mld, to ewentualne przedłużenie politycznej destabilizacji zostałoby odebrane negatywnie przez inwestorów. O tym wspomniała wczoraj wicepremier Zyta Gilowska. Niestety, są jednak na to szanse biorąc pod uwagę deklarowaną niechęć polityków PiS do przeprowadzenia wcześniejszych wyborów, a także ryzyko powrotu do rządu Andrzeja Leppera. Przypomnijmy, że dobre noty, jakie uzyskiwało od zagranicznych inwestorów Prawo i Sprawiedliwość, wynikały z odcięcia się tego ugrupowania od populistycznych wpływów Samoobrony. Powrót do poprzedniej koncepcji pokazywałby tylko dużą słabość ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego i nie dawałby gwarancji, że uda się zrealizować konieczny program reform finansów publicznych w perspektywie najbliższych lat. Tymczasem sytuacja staje się coraz bardziej
zagmatwana – słabość PiS wykorzystują jego niedawni współkoalicjanci – LPR i Samoobrona poinformowały wczoraj o zawiązaniu umowy, co do wspólnych działań w przyszłości, co prowadzi do wzmocnienia ich pozycji „przetargowej”. Z kolei ze strony PiS padają sprzeczne sygnały – wczoraj premier Kaczyński zasugerował, że na życzenie Giertycha i Leppera może dojść do przedterminowych wyborów, a dzisiaj rano Przemysław Gosiewski przyznał, że PiS może podjąć rozmowy z tymi ugrupowaniami w sprawie budowy większości parlamentarnej.

Z punktu widzenia gospodarki istotniejsza powinna być dzisiejsza debata sejmowa, gdyż posłowie będą zajmować się projektem przyszłorocznego budżetu. Trudno jednak liczyć na to, aby w takiej atmosferze politycznej udało się wypracować rzeczowy konsensus. Andrzej Lepper od dawna zapowiadał, że budżetu w tej wersji nie poprze, a jego powrót do rządu raczej by tego nie zmienił.

Poza polityką inwestorzy będą obserwować także wyniki przetargu 10-letnich obligacji DS1017 o wartości 2 mld zł. Biorąc pod uwagę pozytywny klimat panujący na rynku nie powinno być większych problemów z ich sprzedażą. Naszym zdaniem pole do dalszego umocnienia naszej waluty w krótkim terminie nie jest duże. Wydaje się, że w obliczu przedłużającej się destabilizacji politycznej i końca tygodnia inwestorzy mogą pokusić się o realizację zysków. Dzisiaj jednak spodziewamy się wahań EUR/PLN w przedziale 3,89-3,9150, a USD/PLN 3,1000-3,1250.

Rynek międzynarodowy

Wczorajsza sesja przyniosła dosyć wyraźne umocnienie się amerykańskiego dolara na rynkach światowych. W efekcie kurs EUR/USD spadł o blisko 100 punktów w okolice 1,2520. Dzisiaj rano odnotowaliśmy jednak nieznaczne odbicie w okolice 1,2545.

Poprawa klimatu wokół amerykańskiej waluty to wynik informacji, jakie napłynęły w ostatnich dniach z Korei Północnej. Przeprowadzenie przez ten kraj udanej podziemnej próby nuklearnej doprowadziło do wzrostu napięcia w całym regionie, co przełożyło się na osłabienie walut azjatyckich. Dodatkowo pojawiły się spekulacje, iż może dojść do drugiej próby nuklearnej, co tylko podgrzało nastroje. W efekcie inwestorzy skierowali się w stronę dolara uznawanego ostatnimi czasy za bezpieczną walutę na złe czasy (zdetronizowany został w tym względzie szwajcarski frank). Dodatkowo na rynku pojawiły się opinie, iż amerykańską gospodarkę może czekać tzw. „miękkie lądowanie”, a z wypowiedzi przedstawicieli FED-u wynikało, iż obniżka stóp procentowych już na początku I kwartału jest mało prawdopodobna. Przemawiający wczoraj szef oddziału FED z Dallas, Richard Fisher nie wykluczył nawet, iż zgodziłby się na podwyżkę stóp procentowych, jeżeli byłoby to konieczne z punktu widzenia ograniczenia ryzyka inflacyjnego.
Niewykluczone, że podobne „jastrzębie” głosy usłyszymy także dzisiaj, zwłaszcza, że wieczorem opublikowane zostaną zapiski z ostatniego, wrześniowego posiedzenia amerykańskiego banku centralnego. Z kolei zaplanowane wystąpienie amerykańskiego prezydenta George’a Busha na temat gospodarki i budżetu, może tchnąć w inwestorów kolejną dawkę optymizmu nt. oceny perspektyw USA.

Powyższe rozumowanie rynku jest jednak nieco pokrętne, gdyż prowadzi do wyprzedaży amerykańskich obligacji i teoretycznie nie powinno, aż tak sprzyjać dolarowi. Inwestorzy zignorowali także wczorajsze wypowiedzi przedstawiciela Ludowego Banku Chin, który określił aktywa dolarowe jako zbyt ryzykowne, co mogło sugerować możliwość ich redukcji w przyszłości. Bez większego echa przeszły także kolejne wypowiedzi przedstawicieli Europejskiego Banku Centralnego sugerujące konieczność kontynuowania procesu podwyżek stóp procentowych. Samo wystąpienie Jean-Claude Tricheta w Parlamencie Europejskim nie wniosło wczoraj jednak nic nowego, wobec tego, co usłyszeliśmy w miniony czwartek.

Analiza techniczna sugeruje, że spadki EUR/USD mogą jeszcze nieco potrwać, chociaż mocny dołek jest już coraz bliżej. Tym samym na pierwsze godziny dzisiejszego handlu sugerowalibyśmy sprzedaż przy bieżących poziomach (1,2545) z celem do 1,2490. Zlecenie stop loss sugerowalibyśmy ustawić na poziomie 1,2570.

komentarze walutowe
dziś w money
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
TMS Brokers
KOMENTARZE
(0)