Środowa sesja przyniosła wyraźną korektę wtorkowych silnych ruchów wzrostowych na rynkach eurodolara i ropy.
Kurs EUR/USD, który jeszcze wczoraj na fali jastrzębich głosów dobiegających ze strony przedstawicieli Europejskiego Banku Centralnego (Noyer, Merch wskazywali na konieczność nie tylko utrzymania poziomu stóp procentowych w strefie euro, ale nawet na możliwy ich wzrost w przyszłości, co miałoby pomóc w przeciwdziałaniu zagrożeniom inflacyjnym) przebił w górę psychologiczną granicę 1,60 i ustanowił historyczne maksimum na poziomie 1,6019, dziś zniżkował nawet do 1,5876.
Pierwszym powodem przeceny euro był oczywiście prognozowany już od dłuższego czasu przez większość analityków fakt spodziewanej realizacji zysków po ostatniej silnej przecenie dolara, do której miałoby dojść po pierwszej udanej próbie przebicia bariery 1,60. Po drugie wspólnej walucie, tym razem zaszkodziły, a nie pomogły wypowiedzi kolejnych europejskich polityków.
Jean-Claude Juncker, premier i minister finansów Luksemburga, a także szef Eurogrupy nie ukrywał, że nadmierna aprecjacja euro nie jest pożądana, a Jean-Pierre Jouyet, francuski minister ds. europejskich wezwał do zwiększonej koordynacji pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, Japonią i Chinami w sprawie powstrzymania wzrostów ceny euro do dolara. Jeżeli chodzi o rynek ropy to po wczorajszym nieudanym, ale jednak ataku (właśnie na fali osłabienia dolara) na poziom 120 dolarów za baryłkę (max. na Nymex'ie był 119,90 dolara w przypadku majowych kontraktów terminowych, ale to i tak był historyczny rekord) inwestorzy przystąpili do realizacji zysków, mając do dyspozycji oczywiście też koronny argument w postaci spadków kursu EUR/USD (koronny bo w ostatnich miesiącach korelacja cen ropy z kursem EUR/USD była prawie równa 1). O godz.15:57 kurs EUR/USD wynosił 1,5884, a 15 minut wcześniej cena jednej baryłki wynosiła już ,,tylko" 117,21.
