Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Kwiecień
Przemysław Kwiecień
|

Słabe dane z USA

0
Podziel się:

Łącznie od początku roku pracę straciło 438 tys. osób. To nie dziwi biorąc pod uwagę fakt, iż amerykańska gospodarka w najlepszym wypadku jest w fazie stagnacji.

Słabe dane z USA

Łącznie od początku roku pracę straciło 438 tys. osób. To nie dziwi biorąc pod uwagę fakt, iż amerykańska gospodarka w najlepszym wypadku jest w fazie stagnacji.

Elastyczność amerykańskiej gospodarki wielokrotnie podkreślana jest jako jej zaleta. Przejawia się ona w relatywnie liberalnym rynku pracy, który umożliwia firmom dostosowywanie zatrudnienia do stanu bieżącej koniunktury oraz ułatwia dostosowania płacowo-cenowe.

W dłuższym okresie przekłada się to na wyższe potencjalne tempo wzrostu gospodarczego, jednak oznacza również, iż w czasie dekoniunktury dostosowanie jest bardziej bolesne. Tak dzieje się obecnie. Zatrudnienie w czerwcu drugi kolejny miesiąc zmniejszyło się o 62 tys. i był to szósty miesiąc spadku liczby miejsc pracy.

Indeks ISM dla sektora usług nie utrzymał się w czerwcu powyżej poziomu 50 pkt. Spadek do 48,2 pkt. (znacząco poniżej oczekiwań rynku) oznacza, iż aktywność w amerykańskich usługach maleje.

Jeśli chodzi o poziom aktywności, podobnie jest w strefie euro. Indeks PMI (odpowiednik amerykańskiego ISM) obniżył się do 49,1 pkt. z 50,6 pkt. odnotowanych w maju.

Choć w strefie euro sytuacja na rynku pracy jest lepsza wynika to po części z faktu, iż dostosowania przebiegają tu wolniej. Bez względu na słabą koniunkturę Europejski Bank Centralny jasno dał do zrozumienia, iż kluczowa jest dla niego walka ze wzrostem oczekiwań inflacyjnych.

Podwyżka stóp o 25 bp była zgodna z oczekiwaniami rynku i generalnie Trichet nie zaskoczył niczym podczas konferencji prasowej. Mimo to przedstawienie bilansu ryzyk sugeruje, że to nie jest ostatnia w tym roku podwyżka stóp.

Dziś Amerykanie świętują dzień niepodległości, co oznacza, że aktywność - nawet w trakcie handlu w Europie, będzie się utrzymywać raczej na niskim poziomie. W Niemczech (o godz. 12.00) podane zostaną dane o zamówieniach w przemyśle za maj (rynek oczekuje wzrostu o 0,5% m/m), ale nie powinny one znacząco wpłynąć na notowania.

Waluty - O nowy rekord może być trudno

Rynek po raz kolejny pokazał nam, iż nie działa jak automat. Teoretycznie pojawiło się w zasadzie wszystko co mogło zapewnić nam nowy rekord na parze EURUSD. Dane z amerykańskiego rynku pracy były jednoznacznie złe, zwłaszcza jeśli uwzględnić rewizje. ECB podniósł stopy procentowe.

Wystąpienie Tricheta może nie było wyjątkowo jastrzębie, ale z pewnością nie wykluczało kolejnej podwyżki. W zasadzie niezauważone przeszły tygodniowe dane o nowych bezrobotnych (przybyło ich ponad 400 tys.), które same w sobie mogłyby spowodować spore zmiany na rynku.

W końcu wyraźnie słabszy okazał się indeks ISM dla sektora usług. Mimo to kurs EURUSD zniżkował i to o 200 pipsów. Dlaczego? Najwyraźniej zbyt duża część inwestorów postanowiła zrealizować zyski z długich pozycji, a tym, którzy chcieli grać dalej, nie pozwoliły na to stop-lossy. W rezultacie tak duże załamanie, które zapewne będzie miało spore konsekwencje dla dalszego rozwoju sytuacji i zwiększy prawdopodobieństwo ponownego testu wsparcia na 1,5284.

Ruch na parze EURUSD przełożył się także na notowania innych walut, które w innym przypadku byłyby trudne do wytłumaczenia. Jak choćby na parę USDJPY, która odnotowała wzrost z okolic 106,00 do 106,75, czy w jeszcze większym stopniu USDCHF - z 1,0113 do 1,0280.

Umocnienie dolara bardzo dobrze zniósł złoty, gdzie inwestorzy ewidentnie liczyli na rekord na EURUSD. Przed publikacją danych o zatrudnieniu kurs USDPLN wynosił zaledwie 2,1025.

Po tym jak dolar zaczął się umacniać wobec euro, kurs USDPLN wzrastał (w okolice 2,12 na koniec dnia), ale kurs EURPLN obniżał się do poziomu 3,3360 na koniec dnia, które jest kolejnym minimum na tej parze.

Surowce - Na tańsze ziarna trzeba będzie poczekać

W momencie gdy na pszenicy obserwujemy realizację zysków, zaś ceny kukurydzy konsolidują się po ostatnich rekordach, ,,pałeczkę" przejęła soja. Wczorajsza zwyżka do 1653,30 USD za 100 buszli oznacza nie tylko nowy rekord, ale także aż 50% wzrost ceny na przestrzeni ostatnich 3 miesięcy.

Co ciekawe, rekordy z początku lipca nie wiążą się z żadnymi szczególnie istotnymi wydarzeniami. Cenom soi pomaga to samo co kukurydzy - słabe perspektywy zbiorów po ulewach w USA. Warto zauważyć, iż w tym roku każde z czterech głównych ziaren miało już swoje ,,5 minut". Ziarna pozostaną atrakcyjne tak długo, jak na bardziej tradycyjnych rynkach panować będą trudne warunki.

Kolejny rekord cenowy odnotowaliśmy wczoraj w przypadku ropy gatunku Brent. Tym razem zwyżka nie była duża i baryłka kosztowała maksymalnie 146,45 USD. Warto jednak zauważyć, iż ropie nie przeszkadzał wyraźnie umacniający się dolar (co wpłynęło negatywnie choćby na ceny większości metali), ani bardzo słabe dane z USA.

komentarze walutowe
dziś w money
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)