Złoty i obligacje nerwowo reagowały na przedpołudniowe spekulacje dotyczące dymisji wicepremier Zyty Gilowskiej. Gdy odejście minister finansów z rządu stało się faktem waluta i papiery zaczęły odrabiać straty.
Około godziny 14.45 euro wyceniano na 4,1140 zł wobec 4,115 zł na otwarciu i 4,076 zł w czwartek popołudniu. Dolara wyceniano na 3,2915 zł względem (odpowiednio) 3,27 zł i 3,246 zł.
Jednak wcześniej, około godziny 14.20 - gdy premier ogłaszał swoją decyzję w sprawie Gilowskiej - złoty osłabł nawet do 4,1350 zł.
"Największy spadek złotego mieliśmy w trakcie konferencji premiera. Potem na rynku zaczęto sprzedawać euro. Teraz jest spokojnie. Do końca dnia nie powinniśmy wyjść poza przedział 4,10- 4,1350 zł za euro" - powiedział Marek Cherubin z Banku BPH.
Podobnie zachowywały się obligacje.
"Do konferencji premiera mieliśmy duże spadki. W czasie konferencji, gdy została ogłoszona dymisja, zaczął się ruch w drugą stronę. Ruch był bardzo duży, na rynku widoczna była nerwowość przy niewielkiej płynności" - powiedział PAP Marek Kaczor z PKO BP.
Dochodowość dwuletnich obligacji OK0808 wyniosła około 5,08 proc. wobec 5,07 proc. na otwarciu w piątek i 4,96 proc. w czwartek. Natomiast w przypadku papierów pięcioletnich PS0511 jest to 5,71 proc. wobec (odpowiednio) 5,72 proc. i 5,60 , a dziesięcioletnich DS1015 5,89 proc. w stosunku do 5,88 proc. i 5,77 proc.