Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wielka wyprzedaż na rynkach?

0
Podziel się:

Tak fatalny odczyt styczniowego indeksu ISM w usługach i niepokojące dane o kondycji tego sektora w strefie euro nie mogły przejść bez echa.

Wielka wyprzedaż na rynkach?

Tak fatalny odczyt styczniowego indeksu ISM w usługach i niepokojące dane o kondycji tego sektora w strefie euro nie mogły przejść bez echa.

I tak wczorajsza sesja na Wall Street zakończyła się silnymi spadkami giełdowych indeksów, co zostało później powtórzone na rynkach azjatyckich.

Wprawdzie dzisiaj rano europejskie giełdy nie traciły już tak znacząco (bo zaczęły zniżkować jako pierwsze), to jednak globalne nastroje znacznie się pogorszyły. Znalazło to swoje przełożenie w kolejnej fali spadków na rynkach wschodzących, w tym także na warszawskim parkiecie. W środę w południe wszystkie indeksy WGPW traciły powyżej 1,5 proc. na wartości, chociaż widoczne były już pewne sygnały przesilenia. Podobnie sytuacja miała się ze złotym. Euro było warte 3,5840 zł, dolar 2,4540 zł, frank 2,2270 zł, a brytyjski funt kosztował 4,81 zł. Na rynkach światowych nadal drożał amerykański dolar, chociaż już nie tak wyraźnie jak wczoraj. Za jedno euro płacono średnio 1,4610 USD, a za funta 1,9580 USD. Na uwagę zasługiwało też kolejne umocnienie się japońskiego jena i szwajcarskiego franka, co było wynikiem wzrostu globalnego ryzyka i zamykania przez inwestorów spekulacyjnych pozycji carry-trade.

Co dalej? Ostatnie dane z USA w zasadzie dają coraz mniej argumentów tym, którzy twierdzą, że Stany Zjednoczone nie są jeszcze w recesji. O ile zannualizowany odczyt PKB w IV kwartale wyniósł 0,6 proc., to w tym kwartale najpewniej osiągnie już wartości ujemne. To dobrze tłumaczy dlaczego FED podjął tak dramatyczne w sensie skali decyzje o obniżce stóp procentowych w styczniu.

Do kolejnego posiedzenia zostało kilka tygodni (18 marca), co tym samym nie wyklucza, iż w przypadku kolejnych fatalnych odczytów członkowie FOMC mogą ponownie zdecydować się na zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia. Na razie jednak szanse na 50 p.b. cięcie (do 2,50 proc.) w marcu systematycznie rosną (74 proc.). Nie brak także głosów, iż mogłoby ono wynieść 75 p.b. Można jednak zadać sobie pytanie, czy ta recepta okaże się skuteczna (tak jak w latach 2000-2002). Obecny kryzys wydaje się być znacznie większy w skutkach, niż pęknięcie bańki internetowej.

Dodatkowo FED musi pamiętać o tym, że agresywne obniżki stóp procentowych mogą pobudzić inflację, a w dłuższej perspektywie doprowadzić do kolejnej bańki spekulacyjnej. Jednak w przeciwieństwie do wcześniejszych zachowań, perspektywa słabych danych makro i dalszego poluzowywania polityki pieniężnej nie wpływa deprymująco na dolara. W pewnym sensie jest to ,,zasługa" pogorszenia się nastrojów na giełdach, co prowadzi do repatriacji zysków do macierzy w kierunku bezpiecznych inwestycji (obligacje rządowe) i odkupywania dolarów.

Z drugiej strony to też wynik rosnących oczekiwań, co do ,,zmiękczenia" polityki przez pozostałe banki centralne. Wczorajsze słabe dane z gospodarki Eurolandu sprawiły, iż coraz więcej inwestorów oczekuje zmiany akcentów w komunikacie Europejskiego Banku Centralnego, który będzie towarzyszył czwartkowej decyzji o poziomie stóp procentowych. Spekuluje się, iż ton będzie bardziej neutralny niż ,,jastrzębi", gdyż większe akcenty zostaną położone na ryzyko spowolnienia wzrostu gospodarczego, niż dalszą walkę z wysoką inflacją.

To mogłoby sugerować, iż w perspektywie kilku miesięcy ECB zdecyduje się na obniżkę stóp procentowych - na rynku pojawiły się nawet opinie, iż do końca tego roku stopy procentowe w strefie euro mogłyby spaść o 75 pkt. bazowych. Na razie lepiej jednak do tych prognoz podchodzić z pewną rezerwą, podobnie jak do oczekiwań, co do jutrzejszego posiedzenia ECB. Bardziej pewne jest stanowisko Banku Anglii, który na kończącym się jutro dwudniowym posiedzeniu najpewniej zdecyduje się na obniżkę stóp procentowych o 25 pkt. bazowych. Pozostanie jednak pewna niepewność, co do skali i tempa dalszych cięć. Jak to wszystko przełoży się na notowania EUR/USD i GBP/USD? Patrząc na pierwszy wykres nie można wykluczyć, iż euro/dolar spadnie jeszcze w okolice 1,45, po czym jutro po południu zawróci w górę w rejon 1,47. W przypadku GBP/USD możliwy będzie test rejonu 1,9350-1,94.

Ewentualny powrót do słabego dolara w końcu tygodnia odbiłby się na złotym, który mógłby w krótkim terminie zacząć odrabiać straty, co zresztą już zaczyna mieć miejsce. Sygnalizowałby także zatrzymanie się spadków na giełdach, ale nie radykalną poprawę nastrojów. Ta biorąc pod uwagę pogarszające się globalne perspektywy, jest coraz mniej prawdopodobna w perspektywie najbliższych miesięcy.

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)