Środowa sesja na rynku walutowym była kontynuacja rozpoczętego wczoraj procesu bardzo dynamicznej wyprzedaży amerykańskiej waluty.
Tak duża dynamika zmian wynika z pokonania niezwykle istotnego oporu na parze EUR/USD, który znajdował się na poziomie 1,50. Okolice te poprzednio trzy raz zatrzymywały wzrosty wartości euro i rozpoczynały większe korekty kursu. Tym razem jednak było inaczej i kurs europejskiej waluty od początku dzisiejszej sesji piął się w górę. O godzinie 16 za jedno euro trzeba była zapłacić już ponad 1,5070 dolara.
Analizujące wykres z punktu widzenia analizy technicznej dzisiejszy ruch odebrać można jako wybicie z kanału z potencjalnym zasięgiem w okolice 1,54. Obecnie wydają się to bardzo wysokie poziomy i należy mieć na uwadze, że zwiększa się znacznie szansa na interwencję walutową banków centralnych. Już pod koniec ubiegłego roku zapowiedziały one, że taka interwencja jest możliwa po przekroczeniu poziomu 1,50.
Osłabienie USD wynikało dziś także z opublikowanych danych makroekonomicznych ze Stanów Zjednoczonych, które po raz kolejny były bardzo słabe.
Zamówienia na dobra trwał spadły w styczniu o 5,3% wobec prognozy -4%. Bardzo niepokojące były także dane z sektora nieruchomości. Okazało się bowiem, że sprzedaż domów na rynku pierwotnym po raz kolejny rozczarowała. Rzeczywisty odczyt równy był 0,588 mln, natomiast prognozy zakładały wynik na poziomie 0,6 mln.
Wielu inwestorów oczekiwało także na przemówienie Bena Bernake. Jednak jego raczej gołębia wypowiedź dodatkowo pogorszyła atmosferę dla amerykańskiej waluty.
Opisana sytuacja na rynku zagranicznym spowodowała znaczne umocnienie złotego na rynku krajowym. Obecnie jedyne zagrożenie dla rodzimej waluty to ewentualne spadki na giełdach. Dopóki jednak one nie nastąpią złoty powinien pozostawać mocny.
