Można to przypisać poprawiającym się nastrojom na światowych giełdach, co na powrót zwiększa zainteresowanie ryzykownymi inwestycjami, w tym także na walutach emerging markets. Opublikowane rano indeksy PMI dla usług w strefie euro były nieznacznie lepsze od prognoz, podobnie jak analogiczny odczyt z Wielkiej Brytanii. Inwestorzy dobrze odebrali też informacje, jakie napłynęły z USA.
Agencja Challenger podała, iż spodziewa się mniejszej liczby zwolnień w najbliższych miesiącach, a ADP wskazała na potencjalny ubytek 203 tys. miejsc pracy w sektorach pozarolniczych w październiku. Spodziewano się wprawdzie, iż będzie on mniejszy (tj. 190 tys.), ale to i tak dobry wynik w kontekście danych z września (-227 tys. po rewizji). Nieco zaskoczył odczyt ISM dla usług o godz. 16:00. Wskaźnik ten obniżył się w październiku do 50,6 pkt. z 50,9 pkt. we wrześniu.
Oczekiwano natomiast jego zwyżki do 51,5 pkt. Żadnej negatywnej reakcji z tego tytułu nie było jednak widać. Kilka minut później kurs EUR/USD wzrósł do 1,4830 i ma szanse na test strefy 1,4842-59 jeszcze dzisiaj. Widać wyraźnie, że dla inwestorów najważniejsze będzie dzisiaj posiedzenie FOMC i komunikat FED z godz. 20:15. Spekulanci liczą zapewnie na to, iż bank centralny nie zmieni dotychczasowych zapisów sugerujących utrzymanie ultra-gołębiej polityki w kolejnych miesiącach. Pozwoli to na kontynuację spekulacji opartych o strategie carry-trade.
A co w kraju? Przetarg obligacji BGK był udany, ale nie to zaprzątało dzisiaj umysły inwestorów. To raczej swoisty zamach na nasze emerytury, który próbuje wdrożyć resort finansów. I paradoksalnie czynnik pozytywny dla złotego, bo pozwoli uniknąć przekroczenia progu 55 proc. zadłużenia publicznego do PKB w 2010 r. Temat obaw budżetowych na chwilę znika. Tyle, że jak długo można uprawiać kreatywną księgowość?