Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Złoty na drodze wzrostów

0
Podziel się:

Czwartek okazał się kluczowy dla przyszłości złotego, który wygenerował sygnały sugerujące powrót do trendu aprecjacyjnego.

Rynek krajowy:

Czwartek okazał się kluczowy dla przyszłości złotego, który wygenerował sygnały sugerujące powrót do trendu aprecjacyjnego. Niewątpliwie w dużej mierze przyczyniła się do tego popołudniowa decyzja agencji Fitch, która zdecydowała się podnieść rating dla Polski do poziomu „A Minus” z „BBB Plus” w uznaniu dla coraz lepszego stanu polskiej gospodarki i poprawiającej się sytuacji budżetowej, pomimo występującej politycznej niepewności. To pokazuje, że dla inwestorów zagranicznych stajemy się coraz bardziej wiarygodnym krajem, a krótkoterminowe perturbacje warto wykorzystywać do zwiększenia posiadanych polskich aktywów. Słuszność tej tezy potwierdziło zachowanie się warszawskiego parkietu, którego indeksy dynamicznie wspięły się na nowe maksima. Rewelacyjnie radził sobie także rynek długu. Mimo, że nie wszystkie agencje pójdą w ślady Fitcha (nie myśli o tym S&P, chociaż Moody’s zadeklarował przeanalizowanie tematu), to ostatnie informacje stanowią mocne wsparcie dla złotego w długim terminie, o ile nie pogorszy
się sytuacja na rynkach światowych. Tam jednak na razie elementy układanki układają się w korzystną całość – czwartkowa decyzja Banku Japonii o pozostawieniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie ponownie nasiliła handel oparty o strategię taniego pożyczania w jenach i inwestowania kapitałów na bardziej obiecujących rynkach (także w naszym regionie), a pojawiające się sygnały o możliwym odreagowaniu ostatniej silnej przeceny na rynku surowców doprowadziły do poprawy nastrojów wokół rynków wschodzących. Duże znaczenie miało także zachowanie się amerykańskiego dolara, gdzie można było odnieść wrażenie, że inwestorzy zdyskontowali już wszystkie pozytywne informacje i przystąpili do realizacji sporych w ostatnim czasie zysków. Wszak amerykański rynek stoi tak naprawdę na rozdrożu, a sami członkowie FED nie byliby w stanie powiedzieć, co będzie ich kolejną decyzją w perspektywie roku (obniżka, czy podwyżka stóp procentowych).

Z informacji krajowych warto zwrócić uwagę na wczorajszą wypowiedź wiceminister finansów, Katarzyny Zajdel-Kurowskiej. Stwierdziła ona, iż w najbliższym roku RPP mogłaby podnieść stopy procentowe o 50 p.b. w ramach działań prewencyjnych (fine-tuning) wobec utrzymujących się zagrożeń inflacyjnych, którym są przede wszystkim rosnące płace i utrzymujący się wysoki wzrost gospodarczy, chociaż może on spowolnić do 5,1 proc. r/r z 5,7 proc. r/r szacowanych w 2006 r. Dodała także, iż szczyt inflacji może wystąpić nie tylko w marcu, kiedy to wskaźnik CPI może nawet nie osiągnąć poziomu 2,1-2,3 proc. r/r, ale także w grudniu z racji niskiej bazy w ubiegłym roku. Cel inflacyjny banku centralnego nie powinien zostać naruszony. Dlaczego jednak zwracam Państwa uwagę na te słowa? Wprawdzie sama RPP jest obecnie dosyć sceptyczna, a obóz „jastrzębi” słaby, to jednak ewentualne podwyżki niewątpliwie wyróżniałyby się na tle działań banków centralnych naszego regionu, które nie przewidują dalszych podwyżek kosztu pieniądza, a
wręcz rozważają jego obniżkę. Tym samym spekulacyjny handel carry-trade mógłby skoncentrować się na złotym, którego skala aprecjacji byłaby największa w regionie.

Wróćmy jednak do dzisiejszej sesji. Czwartkowe przełamanie w trakcie sesji kluczowych okolic 3,87 zł na EUR/PLN i 2,9850 zł na USD/PLN uruchomiło lawinę, która zaprowadziła nas dzisiaj rano do poziomów 3,8420 zł za euro i 2,9600 zł za dolara. To jednak nie koniec. Wydaje się, że kurs euro może spaść nawet w okolice 3,8250 zł, a dolara 2,93 zł.

Rynek międzynarodowy:

Czy czwartek był początkiem ucieczki z dolara? W krótkoterminowym horyzoncie wydaje się, że tak, a chęć do realizacji zysków była dosyć widoczna, zwłaszcza w kontekście opublikowanych lepszych danych makroekonomicznych z USA, które teoretycznie powinny stanowić wsparcie dla „zielonego”. Obawy związane z kondycją rynku nieruchomości zmniejszyły się po publikacji danych o wzroście rozpoczętych budów w grudniu o 4,5 proc. m/m, a wydanych pozwoleń o 5,5 proc. m/m. Z kolei wskaźnik inflacji konsumenckiej wzrósł w grudniu nieco więcej od oczekiwań (0,5 proc. m/m i 2,5 proc. r/r), chociaż najważniejsze odczyty bazowe były zgodne z prognozami (0,2 proc. m/m i 2,6 proc. r/r). To w zestawieniu z wcześniejszymi odczytami inflacji PPI i Beżową Księgą FED, która pokazała, że firmy mają problemy ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników, pokazuje, że problem inflacji w USA nadal jest dosyć spory. Tak też twierdzą członkowie FED, chociaż akcent ich wypowiedzi zaczyna przesuwać się w inną stronę. Wczoraj Sandra Pianalto
powróciła do tematyki, która stanowi odwieczny problem USA, czyli nadal wysokiego deficytu C/A. Wyraziła jednak opinię, że są szanse na jego stopniowe zmniejszenie bez zbytniego zaszkodzenia gospodarce. Dodała również, iż stały napływ zagranicznych inwestycji pozwoli na długoterminowy spadek stóp procentowych. Z kolei zeznający przed Senacką Komisją Budżetową, szef FED, Ben Bernanke skoncentrował się na problemach fiskalnych, zwracając uwagę, że brak doraźnych działań w kwestii reform systemu socjalnego i medycznego może w przyszłości doprowadzić do sporych problemów gospodarczych.

Dzisiaj uwaga rynku skupi się na odczycie danych o nastrojach konsumenckich Uniwersytetu Michigan – wstępny odczyt za styczeń jest szacowany na poziomie 92,5 pkt. wobec 91,7 pkt. w końcu grudnia. Głos zabiorą także dwaj członkowie FED (Jeffrey Lacker i Thomas Hoenig), a także były szef FED, Alan Greenspan. Analiza techniczna EUR/USD pokazuje jednak dosyć wyraźnie, iż jest pole do wzrostu w kierunku wskazywanych w analizie tygodniowej okolic 1,3050-60. Rano notowania oscylowały wokół 1,2990, po tym jak wczoraj po raz kolejny nie udało się sforsować w dół bariery na figurze 1,29. Najbliższe wsparcie można zlokalizować już w rejonie 1,2980, gdzie sugerowalibyśmy rozważyć zakupy euro za dolary.

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
TMS Brokers
KOMENTARZE
(0)