Rada Polityki Pieniężnej po raz kolejny obniżyła oficjalne stopy procentowe, tym razem wszystkie równo o 50 punktów bazowych. I tak jak podczas poprzednich cięć złoty najpierw pozostał stabilny, później zyskiwał na wartości. Cena 'zielonego' spadła z 4,0550 do 4,05, euro zaś z 3,7750 do 3,77. I to w zasadzie wszystko, atmosfera na rynku była typowo świąteczna, dealerzy byli nieskorzy do zawierania transakcji, efektem czego był bardzo płytki rynek. Nie zmieniła tego stanu rzeczy nawet publikacja deficytu obrotów bieżących za kwiecień. Wyniósł on 806 milionów dolarów, a więc był prawie 200 milionów wyższy niż w miesiącu poprzednim. Złoty pozostał stabilny.
Teraz parę zdań na temat komentarzy 'rządowych'. Zacząć wypada od tego, że dziś z przedstawicielami rady spotkał się minister finansów, stąd wcześniejsza decyzja rady – już o 10,05. Wyeliminowane zostało tym samym 'polityczne' podłoże decyzji, a Belka pozostawiony został przed faktem dokonanym. Same zaś spotkanie z radą określił jako merytoryczne, jednak bez spektakularnych rozwiązań.
W kwestii dzisiejszej decyzji głos zabrał również premier RP, który nie wykazał się po raz kolejny oryginalnością i skrytykował zbyt małą jego zdaniem obniżkę.
Dzisiejszą decyzję rady nazwać można zaskakującą – mimo wszystko przeważał pogląd, że na kolejną obniżkę poczekamy jeszcze co najmniej miesiąc. Z drugiej strony ministerstwo finansów oczekuje, że w maju inflacja liczona rok do roku spadnie do niewiele ponad 2 procent, więc miejsce na obniżkę było oczywiste. Taki właśnie powód przedstawiła rada w komunikacie, zaznaczając, że niepokoi ją deficyt ekonomiczny.
Otwartą sprawą pozostaje jednak kurs złotego – jeśli sytuacja z ostatnich miesięcy miałaby się powtórzyć czeka nas kolejny wzrost, bo proces obniżek stóp procentowych nie został zakończony. Podobnie jak werbalna batalia rządu na rzecz osłabienia złotego, ponieważ rada opowiedziała się za utrzymywaniem bez zmian systemu kursowego.
