Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Jak działa bank i co robi z naszymi oszczędnościami

1
Podziel się:

Generalnie przychodzimy do banku dla dwóch podstawowych celów. Oba wiążą się z pieniędzmi. Albo mamy ich nadwyżkę i bank jest jednym z możliwych miejsc ich lokowania. Albo nie mamy wystarczającej ich ilości i wówczas bank służy nam w miarę możliwości pożyczką.

Jak działa bank i co robi z naszymi oszczędnościami
(Dwphotos/Dreamstime.com)

Omówienie instytucji finansowych rozpoczniemy od banków. Banki kojarzą nam się z przepastnymi marmurami, a bankierzy ze starszymi mężczyznami z cygarem. Taki wizerunek banków stwarza wizerunek bezpieczeństwa oraz godziwego zarobku dla ich potencjalnych klientów – gospodarstw domowych. Generalnie przychodzimy do banku dla dwóch podstawowych celów. Oba wiążą się z pieniędzmi. Albo mamy ich nadwyżkę i bank jest jednym z możliwych miejsc ich lokowania. Albo nie mamy wystarczającej ich ilości i wówczas bank służy nam w miarę możliwości pożyczką.

W każdym razie bank zarabia zarówno na tym, że pożycza nam pieniądze, jak i na tym, że lokuje nasze pieniądze. Jest to swego rodzaju pośrednictwo. W banku pozyskuje się pieniądze ciułaczy za stosunkowo niski procent i jednocześnie pożycza potrzebującym kapitału już na znacznie wyższy procent. Ktoś może powiedzieć, że bank zarabia na pośrednictwie nie swoimi pieniędzmi. Po części jest to prawda, bowiem kapitały własne banku są wielokrotnie mniejsze niż te którymi dysponuje bank od swoich klientów.

Banki jednak dzielą się zyskami – płacą podatki, utrzymują swoich pracowników, wreszcie odprowadzają rezerwy obowiązkowe od zgromadzonych przez nie depozytów. W dzisiejszych czasach to odprowadzanie jest symboliczne i polega na zapisie księgowym. Jednak kilka procent (wielkość rezerw jest uzależniona od rodzaju depozytów) z depozytów zamiast pracować dla banku w postaci udzielonych kredytów – pozostaje martwa.
Ponadto banki muszą dbać o swój wizerunek płynności. Przecież ludzie, którzy powierzają bankom swoje oszczędności, mają do nich zaufanie, iż te oszczędności są mądrze zagospodarowane. Jeśli tracą zaufanie, to chcą jak najszybciej swój wkład odzyskać. I tu zaczyna się problem, bowiem znakomita ich większość jest przez bank gdzieś ulokowana bądź udostępniona innym klientom w postaci kredytów. Banki nie mogą więc posiadać ich do wypłaty na zawołanie.

Żaden więc bank nie byłby w stanie być wypłacalny, gdyby zgłosiła się do niego po swoje pieniądze większość klientów. Teoretycznie wystarczy silna plotka aby zachwiać fundamentami. Jednakże przecież codziennie tysiące ludzi wypłaca swoje oszczędności. Banki muszą być na to przygotowane i niewielką część zgromadzonych środków nie inwestują czy pożyczają lecz trzymają w ramach dbania o zachowanie wypłacalności.

Wreszcie kolejną plagą i kosztem dla banków są tak zwane złe kredyty. Nie wszyscy klienci banków, którzy pożyczyli od banku pieniądze – są w stanie je spłacić. Oczywiście banki zabezpieczają się przed taką ewentualnością, badają tzw. zdolność kredytową swoich klientów, jednakże pogarszająca się sytuacja np. gospodarcza może spowodować raptowne pogorszenie się możliwości spłaty pożyczek przez pożyczkobiorców. Wówczas banki ponoszą straty, które trzeba pokryć wyższym oprocentowaniem od innych klientów.

Banki jednak również dywersyfikują własne ryzyko związane z udzielaniem kredytów. Aby je zmniejszyć część pieniędzy uzyskanych z naszych lokat inwestują w obligacje i dłużne papiery skarbowe. Innymi słowy pożyczają państwu na procent. Pożyczka dla skarbu państwa wydaje się dosyć pewnym interesem. Jeśli państwo pożycza dużo pieniędzy, bo ma np. z roku na rok wysoki deficyt budżetowy, to istnieje niebezpieczeństwo, że banki będą redukować swoją ofertę kredytową dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw bądź będą żądać wyższego oprocentowania.

Takie wypieranie z rynku kredytowego innych prywatnych podmiotów przez dług rządowy ma miejsce od ok. dwóch lat na polskim rynku. De facto duża część naszych oszczędności bankowych trafia poprzez bankowych pośredników finalnie nie do przedsiębiorców a do budżetu państwa. Nasze oszczędności nie przyczyniają się więc do wzrostu inwestycji i dobrobytu a jedynie do łatania dziury budżetowej. A przecież skarb państwa spłaca te długi nam z ... naszych podatków. To trochę tak jakbyśmy sami sobie pożyczali pieniądze, potem zaś sami je sobie spłacali. Brakuje jakiejkolwiek wartości dodanej.

Nasz system bankowy podlega w dużym stopniu założeniom polityki pieniężnej realizowanej przez NBP. Nie miejsce tu na opisywanie złożonych mechanizmów transmisji impulsów polityki pieniężnej. Pokrótce tylko zwrócę uwagę, że RPP wraz z NBP ustala tzw. stopy procentowe. Są one pewnym wyznacznikiem oprocentowania dla kredytów i depozytów. Mówiąc bardziej prosto – NBP pilnuje aby na rynku panował pewien określony zakres oprocentowania kredytów i depozytów. Jeśli kredyty są za tanie – to NBP podbija cenę oferując konkurencyjnie oprocentowane bony. Jeśli za drogie, to oferuje pieniądz na korzystnych warunkach. Wszystko po to aby ilość (pieniądza) utrzymywać w odpowiednich ryzach – korzystnych dla stabilności inflacji i pieniądza. Oczywiście powyższe stwierdzenia są daleko idącym uproszczeniem.

W następnym odcinku omówimy alternatywne dla banków instytucje pośredniczące w lokowaniu oszczędności – fundusze inwestycyjne, które zdobywają sobie ostatnio spore zainteresowanie, głównie z uwagi na restrykcje podatkowe ze strony Ministerstwa Finansów.

Oszczędzaj i inwestuj
pieniądze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(1)
Polak
4 miesiące temu
czy tak jest na pewno ? komercyjne banki tworzą pieniądze (z znikąd - to po prostu zapis księgowy), które są zabezpieczone naszymi przyszłymi dochodami - gdyby spłata była 1:1 oraz kredyt/dług był tej samej wielkości co wytworzony pieniądz ... było by ok .... ale zwykle jest do kilka procent więcej. Banki nie robiąc nic dostają odsetki i dobrze na tym wychodzą .... - to powinno wrócić do ludzi/kraju, w którym taka para dług/pieniądz się tworzy .... - w przypadku kredytów hipotecznych biorąc procent składany przez lata następuje tak kumulacja, że bansterzy żyją jak święte krowy - mają środki od (wszystkich uczciwie pracujących kredytobiorców). Pozbywając się pośredników całe społeczeństwa by dużo lepiej na tym wyszły. Poprzez łatwo dostępny dług/pieniądz .. windowane są ceny na rynku nieruchomości ... temat rzeka ..,.. Ciekawe czy ten komentarz się ukarze ;) Na szczęście rośnie świadomość wśród ludzi i zaczynają dostrzegać ten pasożytniczy mechanizm.